Osłabiony Real w europejskim klasyku

Koszykarze Realu Madryt udali się do Moskwy z zamiarem powiększenia przewagi nad trzecim w tabeli Euroligi CSKA. W stolicy Hiszpanii zostało jednak dwóch bardzo ważnych zawodników. Pablo Laso musi sobie radzić bez Sergio Llulla i Treya Thompkinsa. Jego drużyna będzie jednak chciała zmazać plamę po wpadce z Unicają w Maladze, gdzie roztrwoniła 21-punktową przewagę i poległa w dogrywce.

Po kilku dniach Los Blancos wrócą więc do maksymalnej intensywności w spotkaniu o maksymalnych wymaganiach. CSKA jest bowiem niesłychanie groźne na własnym parkiecie. W tym sezonie przegrało tam tylko raz – z Maccabi Tel Awiw. Niezbyt komfortowo czują się też tam zawodnicy Realu Madryt, którzy na zwycięstwo czekają od… 2008 roku. Mimo że to ekipa z Moskwy jest faworytem, Królewskich nie wypada skreślać. Dziś mowa o zdobywcach 17 Pucharów Europy. Nadrzędnym celem fazy zasadniczej Euroligi dla obu drużyn jest zapewnienie sobie przewagi własnego parkietu w play-offach.

Forma obu drużyn jest mimo wszystko całkiem dobra. Obie wygrały pięć z ostatnich sześciu meczów, a w Eurolidze błyszczą skutecznością. CSKA zdobywa średnio 87 punktów, a Real – 86,1. Królewscy tracą natomiast mniej punktów (76,3 do 80,7). Warto zwrócić też uwagę na postać Sergio Rodrígueza. Chacho grał w Realu w latach 2010–2016, jednak po nieudanej przygodzie w NBA wrócił do Europy i zasilił CSKA. Teraz razem ze swoją ekipą celują w wygraną w całych rozgrywkach.

To nie będzie łatwe zadanie i to nie Królewscy są faworytem dzisiejszej potyczki. Mają problem z rozegraniem, jednak Laso i jego 14 zawodników dziś wiedzą, o co grają. Przede wszystkim muszą utrzymać koncentrację, by zminimalizować szanse na powtórkę ze spotkania z Unicają. Dziś jednak czekamy na małą niespodziankę i przerwanie złej moskiewskiej passy. Oby koszykarzom poszło lepiej niż piłkarzom na początku października ubiegłego roku.

Początek meczu o 18:00. Transmisję od 17:45 przeprowadzi Polsat Sport Extra.