„Do karnego na Viníciusie nie było żadnego problemu z systemem VAR”
Właściciel Mediapro o tematach bieżących
Jaume Roures był gościem Radio MARCA. Właściciel Mediapro, firmy zajmującej się tworzeniem sygnału telewizyjnego z meczów La Ligi, wypowiedział się na temat systemu VAR i krytyki, która dosięgnęła również go jako realizatora spotkań.
– Jako kibic nie wierzyłem w VAR, bo uważałem, że polemika to salsa futbolu. O czym zawsze rozmawiamy po meczu? O błędach. Dla kibica nie ma znaczenia opinia systemu VAR, bo jego klub zawsze ma rację. Na pewno trzeba przyznać, że VAR pomógł w tym, że mamy mniej błędów, ale nikt nie mógł oczekiwać, iż jego skuteczność będzie 100%. Wszystko dlatego, że technologia nie działa sama, a jest zależna od sędziów na boisku i tych siedzących w pokoju. Oni muszą podjąć ostateczną decyzję. Oglądałem mecz z sytuacją Viníciusa i dla mnie to był karny bez żadnej wątpliwości, a gol Suáreza był faulem na bramkarzu. Ja to oglądałem w telewizji na żywo i takie mam zdanie po powtórkach, ale jeśli arbiter VAR tego nie widzi, to pozostaje opinia sędziego z boiska. Decyzji nie podejmuje VAR, a arbiter.
– Polemika z systemem VAR jest wszędzie? Do karnego na Viníciusie nie było żadnego problemu. Po tej sytuacji, gdzie zaszkodzono Realowi, zaczęła się mniej więcej skoordynowana kampania w mediach Florentino. Stworzono skandal, wymyślono rzeczy… Mnie to nie dotyka, ale uważam, że to coś fatalnego, iż wmawia się ludziom jakieś spiski. My tworzymy nasze transmisje jak zawsze, zawsze utrzymujemy wysoką jakość dla widzów w Hiszpanii czy na świecie. Wszystkie obrazki z dostępnych kamer lądują w pokoju VAR i tam od ich oceny są profesjonaliści. My nie ukrywamy żadnych obrazków, bo jest niemożliwe. Ci, którzy tak twierdzą, wiedzą, że to nie jest prawda.
– Kibic Barcelony Oscar Lago szefem operatorów? Od dawna z nim współpracuję. To jeden z najlepszych realizatorów na świecie. UEFA używa go do finałów Ligi Mistrzów. On ma międzynarodową reputację, której nikt nie zniszczy żadną swoją kampanią. Do tego to jest niemożliwe, by ukryć coś w trakcie transmisji. Dynamika naszej pracy na to nie pozwala. Nawet jeśli robilibyśmy coś takiego, to dzisiaj każdy ma kamerę czy aparat w ręku. Na stadionie są też fotografowie. Ukrycie czegokolwiek z murawy jest niemożliwe.
– Kampanie medialne? Myślę, że te ataki w mediach nie są skierowane w Mediapro, a w Javiera Tebasa. Tu insynuuje się teraz, że Tebas zrobił swój VAR, którym kieruje na swój sposób. Ja dostaję z odbitki, bo mówią, że jestem jego przyjacielem i on mnie wykorzystuje… To głupoty. Wczoraj usłyszałem, że Tebas naciskał, by siedziba VAR była w Barcelonie… Nigdy nie było takiego tematu. On sam chciał scentralizowania w Federacji. W wielu krajach mają wozy i robią VAR pod każdym stadionem. U nas postawiono na centralizację.
– Dlaczego w Stanach Zjednoczonych mieli jedną powtórkę więcej z sytuacji Suáreza z Cuéllarem, która wszystko wyjaśniła? Po pierwsze, my niczego nie ukrywamy. My mieliśmy tu na żywo 6 różnych powtórek sytuacji i od początku klarownie było widać, że to jest faul. Co do obrazku w Stanach Zjednoczonych, poza meczami na żywo tworzymy też kanał La Ligi dla zagranicznych operatorów, w którym pokazujemy dodatkowe ujęcia z kamer z powietrza czy z superzwolnionych kamer, które nie są dostępne na żywo. To ujęcie, które przywędrowało dzień później do Hiszpanii z retransmisji w Stanach Zjednoczonych, jest częścią tej paczki. Ale tu w Hiszpanii na żywo przy 6 powtórkach wszystko było klarownie widoczne. Przy tym mamy fanów jak Ernesto Valverde, który nie widzi faulu i twierdzi, że bramkarz został uderzony po trafieniu w piłkę, ale to nie dotyczy technologi. Wszystko na końcu zależy od sędziów. Moim zdaniem Valverde najbardziej pomylił się, gdy insynuował symulowanie Cuéllara i ciągle za to nie przeprosił.
– Krytyka terminarza? Od kiedy wprowadzaliśmy terminarz sekwencyjny, czyli jeden mecz po drugim w różnych terminach, corocznie frekwencja na stadionach rosła o przynajmniej 5%, a w tym sezonie w pierwszej rundzie zanotowaliśmy 8% wzrost. My pokazujemy, że to rozwiązanie wcale nie zabiera fanom futbolu i że wyrównuje szanse wszystkich ekip na pokazanie się. Każdy zespół w każdym tygodniu zapewnia sponsorom przynajmniej 2 godziny ekspozycji, w czasie których nie gra nikt inny. Niestety w świecie piłki nie ma pamięci o tym, co było. Najważniejsze, żeby piłka wpadła i żeby wygrać mecz. Nikt nie analizuje faktycznych danych i tego, że sytuacja naprawdę poprawia się pod każdym względem. Czy w nowym rozdaniu znikną mecze poniedziałkowe? Zobaczymy w nowym rozdaniu, nie wiadomo. Mecze poniedziałkowe to wcale nie jest taki dramat. Ma je też Premier League, które dla wielu jest wzorem. Zapewniam, że tam o godzinie 21:00 warunki klimatyczne wcale nie są lepsze, ale te spotkania cały czas są rozgrywane.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze