Jak po grudzie, ale do celu
Real pokonuje na wyjeździe Romę
Real Madryt pokonał na wyjeździe Romę 2:0. Gole dla Królewskich strzelili Gareth Bale i Lucas Vázquez. Ten triumf daje podopiecznym Solariego pewny awans z pierwszego miejsca w grupie, bez względu na wynik ostatniego spotkania z CSKA Moskwa. Z pewnością da on też drużynie nieco oddechu po ostatniej wpadce z Eibarem i może być kolejnym zastrzykiem pewności siebie przed zbliżającym się starciem z Valencią.
Pierwsza połowa tego meczu wyglądała jednak tak, że lepiej o niej nie wspominać. Obie drużyny nie prezentowały żadnego pomysłu na grę i z pewnością wielu madridistas, patrząc na grę swoich ulubieńców, czuło się zmęczonych. Kilkukrotnie jednak doszło do groźnych sytuacji, z których najlepszą miał tuż przed końcem pierwszej odsłony dzisiejszego spotkania Cengiz Ünder, ale fatalnie przestrzelił z kilku metrów. Beznadziejnie spisywali się Varane i Bale. Pierwszy popełniał błąd z błędem, źle się ustawiał i nie potrafił przechwytywać podań. Drugi z kolei wyglądał, jakby w sumie to mu nie zależało na futbolu i wolał sobie strzelić partyjkę w golfa. Zero zaangażowania, o walce nie wspominając. Na przerwę jednak obie ekipy schodziły bez zdobytych bramek.
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia, ponieważ tragiczny błąd popełnił Federico Fazio. Chciał odegrać piłkę głową do bramkarza, ale nie zauważył, że pomiędzy nim, a Olsenem, stoi jeszcze Bale. Walijczyk przejął piłkę, choć nie obyło się bez kłopotów z przyjęciem i pokonał szwedzkiego golkipera. Chwilę później miał okazję na podwyższenie prowadzenia, ale chyba on sam nie wie, co zamierzał zrobić. Uderzać po ziemi? Lobować? Nawet kilka powtórek nie wyjaśnia zachowania atakującego Królewskich.
Chwilę później było już lepiej, a Walijczyk występował w roli podającego. Świetnie dograł do Benzemy, ten głową zgrał do Lucasa, a wychowankowi Królewskich nie pozostało nic innego, jak trafić do siatki. Ta bramka pozwoliła Los Blancos nieco uspokoić grę i od tego momentu zaczęli oni dominować Włochów. Spokojnie utrzymywali się przy piłce, co chwilę zagrażając bramce Olsena. Roma również kilkukrotnie była bliska strzelenia gola, ale najczęściej podopieczni Di Francesco sami sobie przeszkadzali, bądź powstrzymywał ich Courtois.
Dość bezmyślnym zachowaniem „popisał się” Ünder, którego wślizg mógł narazić Carvajala na poważną kontuzję, ale Hiszpan tylko lekko ucierpiał, choć na pewno było to bolesne. Santiago Solari z kolei dopiero na kwadrans przed końcem przypomniał sobie, że ma do wykorzystania komplet zmian, efektem czego najpierw na boisku pojawił się Mariano, a chwilę później Fede Valverde. Obaj jednak nie wpłynęli na przebieg meczu, czego można się zresztą było spodziewać. Bale'a zmienił Marco Asensio, ale pokazał się jedynie dobrym podaniem do Mariano, którego zresztą napastnik z Dominikany nie był w stanie wykorzystać.
Ostatecznie więc Królewscy zgarniają kluczowe trzy punkty i mogą ze spokojną głową podchodzić do kolejnego meczu, nie martwiąc się o sytuację w Lidze Mistrzów. Miejmy też nadzieję, że triumf na Stadio Olimpico da im nieco wiatru w żagle, choć z drugiej strony, ile razy w tym sezonie mieliśmy już na to nadzieję? W ten weekend Real Madryt czeka jednak bardzo ważne spotkanie z Valencią, więc oby jednak ta nadzieja nie okazała się złudna.
AS Roma – Real Madryt 0:2 (0:0)
0:1 Gareth Bale 47'
0:2 Lucas Vázquez 59' (asysta: Benzema)
AS Roma: Olsen; Florenzi, Manolas, Fazio, Kolarov; N'Zonzi (64' Ćorić), Cristante, Zaniolo (69' Karsdorp); Ünder, Schick, El Shaarawy (22' Kluivert).
Real Madryt: Courtois; Carvajal, Varane, Ramos, Marcelo; Llorente, Kroos, Modrić (81' Valverde); Lucas, Benzema (77' Mariano), Bale.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze