Nowsza miotła nie jest potrzebna
Celta Vigo – Real Madryt 2:4
Na Balaídos Królewskich czekała najtrudniejsza potyczka za kadencji Santiago Solariego i jednocześnie ostatni test dla Argentyńczyka, który jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego miał – już tradycyjnie – spory ból głowy w związku z urazami obrońców. Los i ostro grający zawodnicy Celty Vigo mu nie pomogli. W pierwszej połowie z gry wypadli Sergio Reguilón i Casemiro, po przerwie urazu nabawił się Nacho. Mimo wszystko drużyna pokazała się z dobrej strony i przy takich warunkach trzeba ją przede wszystkim chwalić. Real Madryt wygrał 4:2 i odrobił trzy punkty do Barcelony.
Nieźle spotkanie zaczął Karim Benzema, który był bardzo aktywny w polu karnym rywala i jego okolicach. W 23. minucie potrafił potwierdzić to ładnym trafieniem, choć zachowanie Luki Modricia też nie odbiegało od standardów. Królewscy wyszli na prowadzenie, a zawodnicy Celty nie szukali gola z taką zaciekłością co… nóg piłkarzy Królewskich. Hugo Mallo pomylił nogi Bale'a z piłką, a Juncà uznał, że skoro Reguilón otrzymał żółtą kartkę za całkowicie przypadkowe dotknięcie łokciem rywala, to i on spróbuje tego samego. Undiano Mallenco był w pierwszej połowie fatalny i pozwalał zawodnikom gospodarzy na zdecydowanie zbyt dużo. Już sam fakt, że Maxi Gómez niemal (?) złamał kość Casemiro, z pełnym impetem wchodząc w nogę postawną, i nie otrzymał nawet żółtej kartki, budził niepokój.
Królewscy jednak nie ulegli tym brzydkim prowokacjom i dalej robili swoje. W pierwszej połowie gospodarze mogli pokonać Courtois, ale po uderzeniu Okaya uratował nas słupek. Z drugiej strony znakomitą szansę miał Toni Kroos, ale przestrzelił w znakomitej sytuacji. Po przerwie konieczne było uspokojenie gry, a to udało się przede wszystkim dzięki Benzemie i szczęściu. Francuz w znakomitym stylu przedarł się przez kilku obrońców przeciwnika, a po chwili Cabral wpadł z piłką do bramki.
Przy dwubramkowym prowadzeniu chcieliśmy wreszcie nieco ochłonąć, ale Celta nie odpuszczała i bardzo szybko zdobyła bramkę kontaktową dzięki świetnemu wejściu Hugo Mallo, które całkowicie zaskoczyło defensywę gości. Aspas i spółka byli coraz odważniejsi, ale i Los Blancos nie zamierzali myśleć wyłącznie o obronie. Wiele działo się w ostatnich minutach, jednak bohaterów było kilku – przede wszystkim na wyróżnienie za ten fragment spotkania i dobicie rywala zasługują Álvaro Odriozola, Sergio Ramos i Dani Ceballos.
Bohaterów jest jednak jeszcze więcej. Można krytykować piłkarzy ofensywnych, na przykład Lucasa czy Bale'a, ale i oni, kiedy tego wymagała boiskowa sytuacja, nie odpuszczali i grali tak, jak team player grać powinien. Santiago Solari nie narzekał, podjął kilka trudnych decyzji w czasie meczu (na przykład wejście Ceballosa na pozycję pivota), a rozbita defensywa Królewskich nie rzucała się aż tak w oczy dzięki odpowiednim liczbom z przodu. Argentyński trener wykorzystał szansę i pokazał, że miotła dalej jest nowa i na razie nowszej po prostu nie wypada szukać.
Celta Vigo – Real Madryt 2:4 (0:1)
0:1 Benzema 23' (asysta: Modrić)
0:2 Cabral 56' (gol samobójczy)
1:2 Hugo Mallo 61' (asysta: Brais Méndez)
1:3 Ramos 83' (rzut karny)
1:4 Ceballos 90'+1' (asysta: Ramos)
2:4 Brais Méndez 90'+4' (asysta: Aspas)
Celta Vigo: Sergio; Hugo Mallo, Roncaglia, Cabral, Juncà; Beltrán (63' Emre Mor), Okay, Brais Méndez; Aspas, Maxi Gómez, Boufal (63' Hjulsager).
Real Madryt: Courtois; Odriozola (45' Javi Sánchez), Nacho (71' Asensio), Ramos, Reguilón; Modrić, Casemiro (19' Ceballos), Kroos; Lucas Vázquez, Benzema, Bale.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze