Nowicjusz kontra mędrzec
Pavel Vrba niejedno w futbolu już widział
Melilla, Madryt i Pilzno. W tych miastach w ciągu jednego tygodnia Santiago Solari zaliczy swój trenerski debiut w trzech rogrywkach: Pucharze Króla, lidze i Champions League. Dziś Argentyńczyk na Doosan Arenie uściśnie dłoń weterana, który w trenerce siedzi od 1994 roku, a swoją przygodę zaczynał w FC Przerów, klubie ze swojej rodzinnej miejscowości. Dziś, w wieku 54 lat, Pavel Vrba jest jedną z najważniejszych osobistości czeskiego futbolu.
Szkoleniowiec, z którym tego wieczoru Solari wyląduje wspólnie w protokołach UEFA, sławę zyskał dzięki pracy w zespole, który prowadzi również obecnie. Odwaga i śmiałość w poczynaniach pozwoliła mu zyskać opinię trenera stawiającego na ofensywną piłkę. Z zespołem nieznającym przedtem smaku sukcesu wywalczył dwa mistrzostwa Czech (2011 i 2013), do pierwszego z nich dopisując także krajowy puchar.
– Styl wdrożony wówczas przeze mnie w Viktorii polegał na ataku. Lubię ofensywną piłkę. W Europie mierzyliśmy się z Barceloną czy Atlético i jestem dumny z tego, jak potrafiliśmy stawić czoła tak wielkim drużynom. Szczególny smak miało zwycięstwo z Atleti, jak miało się okazać, zwycięzcą tamtej edycji Ligi Europy – mówił Vrba w wywiadzie dla Marki przed EURO 2016. Kolejnym przystankiem w jego karierze była bowiem właśnie reprezentacja Czech (w 2006 i 2008 roku był też asystentem w kadrze Słowacji i jednocześnie trenerem Żyliny). Podczas turnieju Hiszpanie prowadzeni przez Vicente Del Bosque mieli okazję zmierzyć się zresztą na turnieju z ekipą Vrby. I męczyli się aż do samej końcówki i gola Gerarda Piqué.
Tamtego dnia obecny trener Viktorii musiał na chwilę porzucić swoją filozofię, ponieważ La Roja kompletnie zdominowała jego zespół. Tak czy inaczej, po przerwie Czesi także mieli swoje szanse na zdobycie gola. Solariego na stadionie w Pilznie czeka więc w gruncie rzeczy poważna próba na arenie międzynarodowej. Dla Vrby będzie to natomiast 70. spotkanie w europejskich pucharach. Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że jest to solidny dorobek. Przynajmniej jak na czeską piłkę, która dziś ma już niewiele wspólnego z czasami dorastania Vrby, gdy na ustach całego świata był Panenka, a reprezentacja Czechosłowacji zdobywała mistrzostwo Starego Kontynentu w 1976 roku czy też zostawała wicemistrzem globu. Dziś Vrba w czeskiej piłce jest człowiekiem-instytucją. Pokonanie Realu Madryt po tym, jak sześć lat temu udało mu się zwyciężyć z Atlético, byłoby klejnotem koronnym mędrca z Przerowa.
Wszystkie te lata doświadczenia sprawiają, że Vrba z uśmiechem reaguje na pytania o to, czy dzisiejszy mecz będzie najważniejszym w jego życiu. Słucha, uśmiecha się i myślami sięga w przeszłość. Pamięta, jak przez stadion w Pilznie przewijała się Barcelona, Manchester City, Bayern czy Atlético. – Dobrze sypiam przed meczami. Co innego po ich zakończeniu – mówił na konferencji prasowej. Później zaś zdobywa się na żart. – Czy martwię się tym, że moi gracze będą chcieli zamienić się koszulkami z rywalem? Cóż, sam zamieniłbym się koszulami z Solarim, ale myślę, że on raczej nie wyglądałby zbyt dobrze w moim rozmiarze.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze