Mozolne wstawanie
Zapowiedź meczu Viktoria Pilzno – Real Madryt
„Nieważne, ile razy upadniesz. Ważne, ile razy się podniesiesz”, mawiają wszelkiej maści motywatorzy, kołcze oraz spece od pocieszania. Real Madryt jak na razie podnosi się bardzo powoli. Do osiągnięcia pozycji pionowej wciąż bowiem jeszcze wiele brakuje. Bliżej byłoby nam do stwierdzenia, że do tej pory po prostu udało nam się wygrzebać spod kilku metrów mułu i rozpocząć starania o przykucnięcie na jednym kolanie.
Kilkubramkowe zwycięstwo z Melillą, z całym szacunkiem do rywala, było najzwyczajniej w świecie psim obowiązkiem pozwalającym uniknąć totalnej apokalipsy. W wymęczonej wygranej z Valladolidem cieszyć mogą natomiast jedynie pierwsze od dawna ligowe trzy punkty. Styl gry oraz fakt, że gole padały najpierw po strzale, który zmierzał początkowo gdzieś w stronę sędziego liniowego, a następnie z rzutu karnego, jakoś nie potrafiły nas przekonać co do tego, że teraz będzie już szło szybko, łatwo i przyjemnie.
Nawet jeśli madryccy dziennikarze w naturalnym odruchu kreują Viníciusa na nowego bohatera Realu Madryt, wszyscy w głębi duszy muszą zdawać sobie sprawę z tego, że to wszystko wcale nie jest takie proste. Chyba że ktoś jest wyjątkowo naiwny. No ale idziemy do przodu. Powoli, ale zawsze. Najważniejsze jednak, by teraz znowu spektakularnie nie wyrżnąć facjatą o glebę. Już dziś czeka nas kolejny krok w procesie dochodzenia do siebie. Rywalem Los Blancos będzie Viktoria Pilzno.
Viktoria, która już dwa tygodnie temu na Santiago Bernabéu pokazała, że jej piłkarze w starciu z nami myślą o czymś więcej niż o pomeczowej wymianie koszulkami. Real Madryt, jeszcze pod wodzą Julena Lopeteguiego, zwyciężył co prawda 2:1, ale nie zmienia to faktu, że przykro patrzyło się na piłkarzy Królewskich, którzy w ostatnich minutach zdawali się całymi sobą wykrzykiwać legendarną kwestię Tomasza Zimocha. Napisanie, że Czesi zasłużyli wówczas co najmniej na punkt pewnie byłoby mimo wszystko przesadą. Tym niemniej, Viktoria wysłała nam dość czytelny sygnał, że dziś w Europie nie ma już słabych drużyn grą na stojaka możemy narobić sobie nie lada kłopotów.
Wieczorne starcie będzie również niezwykle istotne w kontekście pozostania na stanowisku Santiago Solariego. Choć Argentyńczyk wciąż oficjalnie pełni rolę tymczasowego szkoleniowca, coraz częściej zaczyna się spekulować na temat tego, czy Florentino koniec końców nie pozwoli mu poprowadzić zespołu do końca sezonu. Wiele zależy od tego, jak – uwaga, niespodzianka – Real Madryt spisze się dziś i w ligowej potyczce przeciwko Celcie, która będzie ostatnim spotkaniem przed kolejną przerwą na reprezentacje. Jeśli Królewscy zwyciężą w obu meczach i dołożą do tego namiastkę stylu nawiązującego do czasów świetności, to – kto wie – być może Florentino za listopad zapłaci nieco niższy rachunek za telefon, a zaoszczędzone pieniądze dołoży do zimowych transferów.
No nic, panowie, podnoście się dalej. Przyglądamy wam się uważnie i życzymy jak najlepiej. Ostatnio głównie na was narzekamy, ale pamiętajcie, że nikt też nie potrafi was pochwalić tak, jak my. Wierzcie nam, my naprawdę wolimy, gdy przyprawiacie nas o łzy wzruszenia niż gdy doprowadzacie nas do granic wyrozumiałości. Legalny bukmacher TOTALbet wycenia wygraną Królewskich na 1.37 (o godzinie 13:00 był to najwyższy kurs na świecie), remis na 5.60, a kurs na trzy punkty gospodarzy to aż 8.80. Zróbcie swoje, a na pewno to docenimy. Przykro by nam było, gdyby pilznery zaczęły nam się źle kojarzyć.
Początek meczu o godzinie 21:00. Transmisję w Polsce przeprowadzi Polsat Sport Premium 6.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze