„Lopetegui jest ofiarą, nie winowajcą”
Dziennikarz <i>Marki</i> o sytuacji Realu Madryt
Autorem poniższego tekstu jest dziennikarz Marki, Jesús Sánchez.
Mówiłem to jakiś czas temu. Wybaczcie, że się powtórzę. Julen Lopetegui został rzucony jak mięso armatnie po katastrofalnej budowie kadry bez Cristiano. Levante wygrało mecz, który może przesądzić o przyszłości baskijskiego trenera na ławce na Bernabéu. Jasne, trudno nie skupiać się na trenerze, kiedy drużyna nie funkcjonuje i notuje słabe wyniki. Niektóre z nich niewytłumaczalne, tak jak wczorajsza porażka z Levante w południe, które równie dobrze mogło zakończyć się tenisowym wynikiem 6:3. W tych toksycznych okolicznościach piłka nie wchodzi i pierwszym odpowiedzialnym jest trener. Tak już jest to zbudowane. Wiecie, chodzi o znalezienie najsłabszego ogniwa.
Ale mniej uważny obserwator nie może dać się zwieść. Trzeba skupić się na innych szczegółach. Real Madryt stracił swojego największego goleadora w historii i nie wzmocnił się, myśląc, że bez niego dalej będzie dobrze, że w 2019 roku wyjdzie słońce razem z transferem Neymara, który jest obsesyjnym marzeniem Florentino Péreza, pochłoniętego również przebudową Bernabéu. Ale jeśli Los Blancos przegrywają, to od razu spada na nich ulewny deszcz, nawet jeśli grają pod dachem. Ponieważ w Realu nie chodzi o przyszłość, przemiany, projekty czy mesjańskie reformy. Real to zwycięstwo. Real to dziś, nie jutro. I ten Real bez Cristiano, gdzie wczoraj napad tworzyli Mariano, Lucas i Asensio (jakby to był mecz Pucharu Króla), zrobił się bardzo słaby.
Florentino, który również nie był w stanie zatrzymać Zidane'a, myśląc, że po wygraniu trzech Champions League jego odejście niczego nie zmieni, zdecydował, że to co ma i cantera wystarczą. Tylko Sevilla „doradziła” mu, by sprowadzić napastnika zwanego Mariano. Zaniechał sprowadzenie zmiennika dla Kovačicia skupiając się na Valverde, który nawet nie jest powoływany. Sprowadził bramkarza w wielkiej operacji, ale na pozycję obsadzoną innym bramkarzem, który zdobył trzy Ligi Mistrzów z rzędu. Nie wysłuchał również trenera, który prosił o wzmocnienie środka obrony. Patrząc na poziom Varane'a i Ramosa, to też nie był jakiś tam kaprys. Przecież to było wiadome, że wielu zawodnikom trudno jest rozpocząć sezon po mundialu.
Wniosek. Real Madryt osłabiał się w ostatnich latach, by stać się drużyną, która przegrywa mecze, które musi wygrać, podczas gdy wcześniej wygrywał mecze, które mógł przegrać. Najłatwiej jest wskazywać na Lopeteguiego. Ale sprawiedliwiej jest patrzeć na niego jako na ofiarę, a nie jako winowajcę.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze