Lopetegui: Z piłkarzami jestem na ty
Druga część wywiadu z trenerem Realu Madryt
Julen Lopetegui udzielił wywiadu nocnemu programowi El Transistor w radiu Onda Cero. Przedstawiamy zapis drugiej części rozmowy z trenerem Realu Madryt, która dotyczy jego pracy w klubie. Pierwszą dotyczącą reprezentacji można znaleźć tutaj.
Julen Lopetegui jest już z nami jakiś czas. Mam wrażenie, jakbym był dentystą, który wyciąga pacjentowi zęba bez znieczulenia, a ten się mocno opiera. Mam jednak nadzieję, że trochę się otworzysz i dasz mi szansę na szczerą rozmowę. Odpręż się.
Nie, jestem zrelaksowany.
Rozpocząłeś pracę w Realu, zaczęły się treningi, ale nie miałeś do dyspozycji reprezentantów krajów.
Tak.
Przypuszczam, że nie znałeś Valdebebas.
Znałem, ale nie całe, nie znałem tej nowszej części. Zaczęliśmy przygotowania 15 lipca z zawodnikami, którzy nie pojechali na mundial, z wypożyczonymi i z graczami Castilli.
Jaki zespół napotkałeś?
Napotkałem normalną sytuację w czasie takich przygotowań, które są nieregularne z powodu późniejszych powrotów reprezentantów.
A pracownicy? Wszyscy słuchają się trenera?
[śmiech] Jest wielu pracowników także z moich czasów, wielu pracuje tam od dawna. To coś dobrego, bo wzmacnia kulturę klubu.
Jesteś dostępny w czasie dnia pracy? Przyjeżdżasz, rozmawiasz ze wszystkimi czy raczej jesteś introwertykiem i zamykasz się w biurze?
Nie, myślę, że jestem dosyć ekstrawertyczny i dostępny. Oczywiście w tym zawodzie każdy ma chwile większej czy mniejszej otwartości, ale ja uznaję siebie za otwartego człowieka.
Zaczynasz trenować, ale z kim? Kto tworzy twój sztab?
Mamy sporo członków. Jest wiele osób, które były już w strukturach Realu Madryt. Do tego dochodzą ludzie, którzy byli ze mną w kadrze oraz osoby z innych klubów. Jesteśmy dobrą grupą trenerów, czego potrzeba przy takich zespołach.
Od początku próbowałeś wpoić zawodnikom nowy styl, to coś ewidentnego.
Cóż, kiedy zaczynasz prowadzić drużynę, przekazujesz to, czego od niej chcesz, co chcesz osiągnąć i co czujesz. Mówisz, jak będziemy pracować, jak rozumiemy futbol, jak możemy wykorzystać dostępnych piłkarzy... Powoli robiliśmy to przy powracających graczach, którzy pojawiali się w różnych momentach. Prawdą jest, że była tu spora grupa, która znała mnie z reprezentacji. Chciałem to też wykorzystać jako trener. Ci zawodnicy dobrze wiedzieli, o co mogę ich prosić, chociaż klub a kadra to coś innego.
Kiedy przychodzisz i zaczynasz pracować na podstawie tego, by mieć większy porządek w formacjach i spokojniej rozgrywać piłkę, czy taka zmiana wiele kosztuje?
Cóż, zawsze trzeba czasu na zmianę czy wprowadzenie jakiegoś zamysłu do ekipy. To jest jasne. Trzeba czasu na treningi, wypracowanie automatyzmów i wprowadzenie tego do samej rywalizacji. Zawodnicy dotychczas mieli do czynienia z innymi sytuacjami na boisku. Staramy się robić to jednak z normalnością i naturalnością, zawsze dostosowując wszystko do warunków piłkarzy. Uważam, że to, o co ich prosimy, jest korzystne dla nich i ich umiejętności.
Taka sprawa: w tamtych dniach, gdy zaczynałeś pracę, rozstrzygał się temat Cristiano. Zadzwoniłeś do niego? Próbowałeś go przekonać, żeby nie odchodził?
Nie, nie. Nie rozmawiałem z nim. Kiedy przyszedłem, on już wykazał zainteresowanie odejściem.
Więc nigdy z nim nie rozmawiałeś?
Nie. On klarownie chciał odejść, a klub zdecydował się mu to ułatwić w uznaniu za to, jakim był zawodnikiem. Oczywiście był ogromnym piłkarzem dla Realu Madryt i zdecydowano się wypełnić to pragnienie, jakie miał. Ja także uszanowałem tę strategię, która już była wyznaczona.
Kiedy przyszedłeś i zapoznałeś się z sytuacją, poprosiłeś o konkretne transfery? Cały czas czytałem twoje wypowiedzi, że wystarczy ci to, co masz. Piłkarzom to chyba musi się podobać, że nowy trener tak na nich stawia?
Ja od początku mówiłem, że podobała mi się kadra i ci zawodnicy. Uważamy, że mamy świetnych piłkarzy we wszystkich formacjach i mamy graczy zdolnych do rywalizacji o wszystkie tytuły.
A podejrzewałeś, że coś może się wydarzyć? Że Florentino zrzuci jakąś bombę? Spodziewałeś się transferu Neymara czy Mbappé?
Nie, nie, nie będę rozmawiać o zawodnikach, których nie ma w naszym zespole. Moim zdaniem to byłby brak szacunku. Mnie podoba się Bale, Benzema, Asensio, Isco, Lucas... Podobają mi się moi. [śmiech prowadzącego] Nie, taka jest prawda. To oni nam pomogą wygrywać. Ci, których nie ma, zasługują na szacunek, ale też na żadną uwagę z mojej strony. Taka jest rzeczywistość.
Nic nie mówisz, nie dajesz nam niczego w żadnym temacie. Gdyby pozwolili ci wybrać, masz jakieś preferencje między Neymarem a Mbappé?
Nie... Nie... Nie będę rozmawiać o innych zawodnikach.
Nie będziesz rozmawiać o zawodnikach, nie będziesz komentować reprezentacji...
Mogę rozmawiać o moich piłkarzach. Co do reszty, mam swoje zdanie, ale wszyscy dobrze wiemy, że z tej opinii zostanie nakręcone wielkie zamieszanie.
Wróćmy więc do waszych zawodników. Zaczyna się okres przygotowawczy w Stanach Zjednoczonych. Jak on wygląda? Jak pracujecie bez reprezentantów? To wyglądało, jakbyś na początku zebrał dzieciaki ze szkoły na wycieczkę, ale zaraz dołączały starsze roczniki, które dostają swoje wyższe miejsca. Na końcu wróciłeś z Ameryki Północnej jako optymista czy miałeś jakieś wątpliwości?
Nie, wróciłem jako wielki optymista. Byłem optymistą, bo nastawienie wszystkich zawodników i młodych graczy czy tych wypożyczonych było fantastyczne.
Transfer Courtois był wtedy przygotowywany. Konsultowano go z tobą?
Courtois? Oczywiście byłem informowany o tym transferze.
Ale podobał ci się?
Courtois to fantastyczny bramkarz. Nikt nie ma chyba wątpliwości, że jesteśmy zadowoleni z bramkarzy, jakich mamy.
Dla trenera to coś fantastycznego, ale jak radzisz sobie z tym wzrokiem zabójcy tego, który nie gra?
Na końcu jest to logiczne, że im więcej rywalizacji na danej pozycji, tym lepiej dla drużyny. Musimy tym zarządzać i optymalizować jakość, jaką mamy w bramce. Będziemy to robić w najbardziej uczciwy sposób, by na końcu zyskiwała drużyna. Tutaj znowu podkreślę to, co mówię zawsze, bo dostałem mnóstwo takich pytań: mamy bardziej świetne rozwiązania niż problemy pod tym względem. Ludzie zawsze będą patrzeć na dwójkę, która nie będzie grać, ale my będziemy widzieć, że bramka jest świetnie pokryta.
Dlaczego tyle zwlekałeś z debiutem Courtois?
Bo rozumieliśmy, że pewne rzeczy muszą nadejść w odpowiednim czasie, kiedy naszym zdaniem dany gracz jest gotowy. To jest nasze zarządzanie sytuacją, także odpowiedzialność. Musimy podejmować decyzje nie na podstawie zewnętrznego zgiełku czy oczekiwań, a na podstawie tego, co jest najlepsze dla drużyny. Tak właśnie robiliśmy i dalej będziemy robić. To jest jasne.
Keylorowi powiedziałeś o tym w piątek. Czytałem, że wtedy rozmawiałeś z nimi oboma.
Tak, zawsze rozmawiam z moimi zawodnikami, oczywiście.
Ale na ten temat rozmawiałeś z tą dwójką.
No tak, oczywiście. Można rozmawiać z kilkoma graczami, można też ze wszystkimi, gdy trzeba im coś przekazać.
Ale powiedziałeś to przed wszystkimi, że zagra Courtois i zaprosiłeś ich dwóch na bok czy...
Nie, rozmawiałem z nimi.
Tylko z nimi?
Tak.
I jak przebiegła ta rozmowa?
Pozwól, że tego nie zdradzę, że nie będę opowiadać o prywatnych rozmowach.
Nie, ale chodzi o naukę. Żebyśmy wiedzieli, jak robić takie rzeczy na przyszłość. Może kiedyś będę mógł wysłać na mecz Realu tylko jednego z pary Edu Pidal i Fernando Burgos. Chcemy dowiedzieć się, jak ty tym zarządzasz.
Ty na pewno zarządzasz tym fenomenalnie [śmiech].
Chcę uczyć się od ciebie.
[śmiech] Nie, nie, robimy to z naturalnością i normalnością, będąc bardzo bezpośrednimi. Uznajemy, że tak powinno się to robić.
Kiedy jest dwóch świetnych, skąd wiadomo kto jest najlepszy? W ogóle to wiadomo?
Nie, nie trzeba tu wiedzieć, kto jest najlepszy, a kto nie jest. My po prostu jasno wiemy, że mamy świetne rozwiązania w bramce. Włączam w to też Kiko Casillę, który jest częścią naszego składu bramkarzy i który też prezentuje wysoki poziom.
Przypuszczam, że to trudne momenty dla trenera, gdy musi porozmawiać z takim graczem jak Keylor i przekazać mu, że jutro zagra Courtois.
To jest część naszej pracy i logicznie przyjmujemy taką odpowiedzialność. Przyjmujemy i ją wykonujemy, to jest jasne.
Byłeś bramkarzem, więc chyba przyznasz, że znosicie te decyzje trudniej. Jeśli siada boczny obrońca, może sobie pomyśleć, że kolejna szansa jest za tydzień. Jeśli siada bramkarz, to zazwyczaj może myśleć, że czas zadomowić się na ławce.
Oni jasno rozumieją, że wierzymy w nich wszystkich. Nie tylko w jednego bramkarza, ale we wszystkich i to jest najważniejsze.
Ten grający w lidze będzie grać w Lidze Mistrzów, tak powiedziałeś...
Nie, ja niczego takiego nie powiedziałem.
Nie?
Nie.
A, w notatkach mam, że powiedziałeś.
Nie wyraziłem żadnej opinii na temat tego, co będziemy robić. Będziemy obserwować sytuację i w swoich momentach informować o naszych krokach.
Jak informować? Jesteśmy już w sezonie. Będziesz rotować bramkarzami? Czy będzie jeden golkiper?
W swoim momencie powiemy, co będziemy robić z bramkarzami, ale oczywiście w jedenastce w jakimkolwiek momencie w sezonie może pojawić się każdy z bramkarzy. Na razie jednak nie zdradzamy, co będziemy robić.
Macie za sobą pierwszy moment z wątpliwościami, bo chyba możemy określić tak finał z Atlético? Rozmawiałem ostatnio z Vicente del Bosque i co do tego meczu, powiedział mi: Real dostaje mnóstwo ciosów za ten mecz, ale kto w przerwie stwierdzał, że wygra Atlético? Na nic takiego się nie zanosiło, taka jest prawda. Na końcu jednak wynik brzmi 2:4. Ten mecz mocno na ciebie wpłynął? Byłeś mocno niezadowolony?
Kiedy przegrywasz finał, logicznie jesteś smutny. Musisz być smutny i rozczarowany. Jednak wnioski były takie, że w tym finale pokazaliśmy dobre rzeczy. To mecz, który nadchodzi w okresie, w jakim nadchodzi, ale to ciągle oficjalne starcie i chcesz je wygrać. Staraliśmy się, nie udało się i pogratulowaliśmy Atlético Madryt, bo poradziło sobie świetnie. Ogólnie jednak stwierdziliśmy, że rozegraliśmy dobry mecz. Na pewno można było zrobić coś lepiej, bo wtedy byśmy wygrali, ale w tym przypadku mogę powiedzieć, że na pewno to wyznaczyło nam drogę na dalszą pracę w pierwszej części ligi.
Tuż przed meczem dołączyli ostatni reprezentanci, Varane czy Modrić. Modrić nie gra, trzymasz go na ławce, widać u niego jakieś grymasy. Varane też jest poza grą. Oni chcieli dowiedzieć się, o co chodzi... Gdy piłkarz prosi o wytłumaczenie, tłumaczysz im sytuację? Czy raczej zgrywasz twardziela i stwierdzasz, że nie musisz się przed nimi tłumaczyć?
Nie, nie... Oni też nie prosili o takie tłumaczenia, o jakich mówisz. Przy wszystkich naszych decyzjach zawodnicy wiedzieli dlaczego i po co coś się dzieje. Podkreślam, początki sezonów po mundialu są inne. Powroty graczy są inne. Ich nastawienia emocjonalne z różnych powodów są inne. Trener musi o tym wszystkim pamiętać. Do tego sezon jest bardzo długi. Ludzie patrzą tylko na kolejny mecz, ale my musimy być odpowiedzialni i patrzeć na wszystko, co jest przed nami. Musimy podchodzić do danego etapu sezonu w jak najlepszy sposób. Na tej podstawie podejmujemy swoje decyzje, ale w każdym razie sytuacja pozostawała normalna. W Realu Madryt nie mamy 11 zawodników, mamy wielu piłkarzy i wielu z nich może grać na wielu pozycjach.
Ale gdy piłkarz chce wiedzieć, o co chodzi? Co z moją pozycją? Nie gram, a nazywam Varane. Nie gram, a nazywam Modrić. Nazywam się Marcelo, a ty mnie zdejmujesz w środku meczu i tego nie rozumiem. Czy trener czuje, że w takich momentach zawodnik i cała szatnia go oceniają? Że taką decyzją można spalić całą szatnię? Dobrze wiemy, że w zespole są święte krowy i kiedy są niezadowolone, wysyłają odpowiednie sygnały. Jak sobie z tym radzić?
Z normalnością, naturalnością i zawsze będąc klarownym wobec zawodników. To próbujemy robić i będziemy robić dalej. Rozumiem, o czym mówisz, ale zawodnicy też nie są tacy, jakimi ich malujesz. Piłkarze rozumieją też różne sytuacje, też rozumieją powody różnych decyzji. My mamy pełne zaufanie do wszystkich, którzy tworzyli podstawowe jedenastki na początku sezonu, do tych wchodzących, ale także do tych, którzy jeszcze nie zagrali ani razu. Wszyscy mają nasze zaufanie i na pewno każdy będzie mieć swoją chwilę. W futbolu musisz być gotowy, bo on na nikogo nie czeka. Gdy trzeba, wskakujesz do gry. Na pewno zawodnicy będą na to przygotowani.
A ty prosisz piłkarzy o wytłumaczenie się? Dlaczego zrobiłeś to? Dlaczego zagrałeś tak? Marcelo, cholera, po co wkopywałeś tę piłkę z powrotem na boisko w finale? Marcelo, dlaczego mówisz, że nie rozumiesz zmiany? Rozumiesz każdą inną zmianę poza tą twoją? Ciebie zmieniać nie można?
Nie, nie... W tym przypadku, bo ewidentnie pytasz o sytuację z Marcelo, pozostaję przy tym, że jego tydzień treningów po tamtym meczu był fantastyczny. To jest najlepsza odpowiedź dla trenera. Reszta nie ma większego znaczenia.
Czy treningi pomagają ci w układaniu podstawowego składu?
Treningi są bardzo ważne, oczywiście.
Ale to widać? O, ten jest w świetnej formie. Ludzie nie wiedzą, jak to do końca wygląda.
Treningi służą temu, by się poprawiać.
Gra się tak, jak się trenuje?
Uważam, że trzeba dobrze trenować, by móc dobrze grać i dobrze rywalizować. Ja bez wątpienia wierzę w trening.
Kończy się okienko i pojawia się temat Mariano. Lyon wcześniej chciał od Realu 60-70 milionów euro. Teraz chce go Sevilla, która negocjuje kwotę praktycznie dwukrotnie mniejszą. Zadzwoniłeś do Mariano, prawda?
Rozmawiałem z nim przed jego dołączeniem do nas, ale podsumowanie tego jest takie, że cieszyliśmy się, że Mariano może do nas przyjść. Nie znam dokładnych liczb, ale my cieszymy się, że jest z nami. Bardzo nam pomoże. Ten chłopak zagrał świetny sezon w Lyonie. Do tego zna ten dom i zna tutejsze wymagania. On wie, czym jest ten stadion i ta koszulka. Jesteśmy przekonani, że bardzo nam pomoże.
A jak przekonać piłkarza do takiego transferu? Nie możesz mu powiedzieć, żeby przychodził, bo będzie grać.
[śmiech] Zadzwoniłem, by powiedzieć mu, co myślę o nim w kontekście naszej sytuacji piłkarskiej.
Przyjdzie marzec, nie pogra za dużo i zacznie się...
Ale czemu dajesz najgorszy przykład? Czemu nie możemy analizować pozytywnego przypadku? W marcu będzie mieć mnóstwo meczów, wiele goli i mocno pomoże ekipie.
[śmiech] Oczywiście.
Tak właśnie myślę.
Więc kto niby nie będzie grać wtedy do tego marca?
Nie, nie. Sezony są bardzo długie i będzie miejsce dla wielu zawodników. Nie mam co do tego wątpliwości.
U nas też zostaje jeszcze miejsce na kilka pytań. Czujesz się u nas dobrze?
Bardzo.
Bardzo, ale nie za bardzo mi tu na cokolwiek odpowiedziałeś. Unikasz wszystkiego.
Rozmawiamy dosyć długo.
Słowa płyną, ale co do odpowiedzi, to jest ich mało. Zobaczymy, czy po przerwie coś zmienimy. Nie zasypiajcie, zostańcie z nami!
***
To wyjątkowa noc w El Transistorze, bo gościmy Julena Lopeteguiego. Powoli się rozluźniał, ale mamy mało konkretnych odpowiedzi. Widać, że Carbajosa [szef prasowy Realu Madryt] dobrze go przygotował. Widać ciężką pracę, ładnie unika jakichkolwiek kontrowersji. Nie ma szansy, by coś z niego wyciągnąć. Wczoraj pojechałeś oglądać Viníciusa do Majadahondy.
Pozwól, że ci powiem tylko, że odpowiedziałem na wszystko. Inna sprawa, że nie mówię tego, co chcesz usłyszeć.
[śmiech] Nie odpowiedziałeś na nic. Rozmawiasz, ale co do odpowiedzi, to za ten test nie dostałbyś 6. Jedna sprawa to rozmawiać, inna odpowiadać. Wróćmy do Viníciusa.
Pojechałem oglądać Castillę, zgadza się.
Cholera... [śmiech] Dobra, pojechałeś oglądać Castillę.
Ale taka jest prawda.
Oczywiście.
Pojechałem oglądać Castillę i w jej barwach zagrał Vinícius. Jasne.
I jak było?
Świetnie. Rozegrano piękny mecz, w którym moim zdaniem Castilla miała szansę na zwycięstwo. Na końcu padł remis, ale to był interesujący mecz.
Zszedłeś na koniec do szatni?
Nie, wyszedłem przed końcem.
A chłopcy pewnie tak na to czekali...
Czekała też rodzina. Musiałem to połączyć.
A jak oceniasz Viníciusa?
Rozegrał dobry mecz i strzelił dwa gole. Naprawdę prezentował się dobrze.
To chyba musi być bardzo trudne szlifować i polerować takiego dzieciaka, który ledwo ma skończone 18 lat, a już ma przyczepioną łatkę z ceną w wysokości 45 milionów euro. Ludzie denerwują się, że dlaczego go nie wystawiacie? Dlaczego nie odszedł na wypożyczenie? Chronicie go, ale może on i jego otoczenie nie do końca to rozumieją.
Nie. Wiele razy mówiliśmy, że Vinícius to bardzo młody talent z Brazylii, który klub pozyskał dla Realu Madryt. A teraz będziemy wypalać te etapy, jakie musimy wypalić. Musimy przygotować go dobrze na to, by te oczekiwania wobec jego przyszłości stały się rzeczywistością. Ja nie mam wątpliwości, że to będzie rzeczywistość, ale te etapy są konieczne. On reaguje na to świetnie na treningach i w rywalizacji w Castilli.
Na końcu jasne jest, że ze względu na wiek trudno wstawiać go do gry kosztem tych, którzy są tu od dawna i mają swoje zasługi. Ale czy on jest typem zawodnika, który szybko zacznie grać? Jest świetny, ale tak naprawdę świetny? Widzisz już u niego wyjątkowe rzeczy na treningach?
Jasne jest, że jeśli chłopak nie jest świetny, to nie ląduje w Realu Madryt. On ma doskonałe warunki, nie ma tu żadnych wątpliwości. Powtarzam jednak, że musi się dostosowywać do wymagań Realu Madryt i europejskiej piłki. Robi to świetnie, bo jest bardzo inteligentnym chłopakiem i ma wielkie chęci na naukę.
Kusiło cię, żeby wystawić go już w jakimś meczu?
Cóż, w czasie przygotowań grał dosyć dużo.
Tak, tak, ale chodzi mi o prawdziwy sezon.
Na razie nie znaleźliśmy na to momentu. Jednak ten moment na pewno nadejdzie.
Będzie grać w Lidze Mistrzów?
Nie wiem. Nie wiem. Pytasz o Ligę Mistrzów, gdy ona jest tak daleko i jest tak długa. Oczywistością pozostaje, że to zawodnik Realu Madryt i ma szanse na grę w Lidze Mistrzów jak każdy z naszych piłkarzy.
A z jakiej jest szkoły? To bardziej Robinho? Ronaldinho? Neymar? Ronaldo? Wiem, że obecnie dystans do tych graczy jest dla niego potężny, ale kogo przypomina stylem?
Myślę, że to chłopak, który w Brazylii grał na lewym skrzydle, ale bez problemu może dostosować się do każdej pozycji w ataku, szczególnie na bokach. Ma profil gracza szybkiego, posiadającego dobrą technikę i przede wszystkim odpowiednią mentalność. To jest bardzo ważne. By tacy chłopcy mogli pokazać cały swój potencjał, potrzebują odpowiedniej mentalności przy adaptacji do Realu Madryt i europejskiej piłki. Ten chłopak to ma.
Rozmawiałeś z Zidane'em?
Nie.
Nie spotkaliście się?
Nie widziałem go.
A Lukę pytałeś co tam u taty?
Nie, w ogóle [śmiech].
Masz w ogóle jakieś relacje z Zidane'em?
Nie. Znam go, ale nie mamy żadnych relacji. Kiedyś się widzieliśmy i mogliśmy wymienić jakieś słowa, szczególnie w trakcie pracy dla Castilli, ale nie, nie mamy żadnej relacji.
A jakie relacje masz z prezesem? Wiem, że dobre, ale chodzisz do niego do biura? Rozmawiasz z nim?
Kiedy istnieje jakiś temat wymagający rozmowy z prezesem, rozmawiamy, to jest jasne.
A z dyrektorem generalnym?
Tak samo. Z José Ángelem rozmawiam więcej, co jest logiczne, ale gdy trzeba rozmawiać z prezesem, też rozmawiamy.
Chciałbyś mieć jeszcze dyrektora sportowego obok prezesa i José Ángela?
Nie. Struktura Realu Madryt jest świetnie zbudowana i zorganizowana. Inaczej nie byliby zdolni do osiągnięcia takich sukcesów, jakie ostatnio osiągali. Co do tego, nie ma żadnych wątpliwości.
A jak oceniasz rywali? Na razie z Barceloną wygrywacie wszystko w lidze. Rok temu po tylu kolejkach Real stracił już chyba z 4 oczka. Teraz ten start jest inny.
Zaczęliśmy dobrze, wygraliśmy trzy mecze jak Barcelona, ale to tylko początek. Przyszedł czas na pierwszą przerwę, a po niej mamy 3 ciężkie i wymagające tygodnie, gdy będziemy grać co 3 dni. Dojdzie też Liga Mistrzów. Na razie start był dobry, wypełniliśmy cel, jakim były trzy zwycięstwa, a teraz przygotowujemy się na to, co będzie dalej. Najważniejsze, żeby wszyscy wrócili zdrowi ze zgrupowań reprezentacji...
Teraz patrzysz inaczej na reprezentacje, prawda?
Tak, tak. Teraz jesteśmy po drugiej stronie. To jednak logiczne, że każdy zawsze patrzy na swoje interesy.
Valencia i Atlético Madryt zaczęły słabiej.
Ja nie będę wyciągać z tego żadnych wniosków. To początek ligi, zostaje wszystko. Jasno widzę, że obie ekipy świetnie się wzmocniły. Wszyscy mają konkurencyjne kadry stworzone do rywalizacji w Europie. Puchary wymagają głębokich rezerw i to im się udało. To będzie ciężka liga z ogromną rywalizacją.
Czy macie jakieś specjalne plany i przygotowania z trenerem od przygotowania fizycznego? Na przykład, zakładacie szczyt formy na listopad, potem obniżkę na styczeń i znowu wzrost na start fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Istnieją takie szczyty formy?
Kiedy rysuję taki wykres formy, ciągnę linię prostą przez sam szczyt [śmiech]. Cały czas na górze.
Ale to jest niemożliwe.
Oczywiście, ale starasz się przygotowywać do sezonu z myślą o ciągłej rywalizacji. Trzeba rozumieć, że najbliższe trzy punkty mogą być kluczowe dla La Ligi i to samo dotyczy Ligi Mistrzów. Dlatego musimy być przygotowani do rywalizacji przez pełne 10 miesięcy rozgrywek.
Real wydaje się mieć dług związany z Pucharem Króla. Wydaje się, że to nieważne rozgrywki. Czy ty traktujesz Puchar Króla jako wielkie rozgrywki?
Real Madryt traktuje jako wielkie rozgrywki każde rozgrywki, w których uczestniczy. Mamy chęci i nadzieje na zwycięstwo w każdym turnieju. Puchar Króla to jeden z nich.
Co z odżywaniem? Nadzorujesz to?
Mamy sztab medyczny, który się tym zajmuje i który ustala wszystko z kucharzem.
Widzę, że coraz więcej ekip pomeczowy posiłek je od razu w szatni. Wy także?
Zazwyczaj w szatni masz posiłki, które szybko się trawią i dają energię na mecz oraz takie, które możesz zjeść po wysiłku.
Stałe fragmenty rozrysowujesz ty czy masz od tego człowieka?
Wszyscy w tym uczestniczymy. W naszym sztabie praktycznie wszyscy zajmują się wszystkim.
Kładziesz duży nacisk na stałe fragmenty?
Dzisiaj takie akcje są bardzo ważne. Popatrz na mundial, on praktycznie rozstrzygnął się poprzez stałe fragmenty. Z każdym razem stałe fragmenty są coraz bardziej decydujące, te ofensywne i te defensywne. Musisz być skupiony w obronie, a w ataku spróbować wykorzystać swoje opcje. Staramy się mieć przygotowane jakieś akcje.
Wysyłasz kogoś, by oglądał przyszłych rywali z wyprzedzeniem na żywo na stadionie czy robisz to już tylko przez telewizję?
Tak, mamy osoby od rywali. Dzisiaj na pewno są różne platformy od analizy całych meczów, ale też wysyłamy ludzi na wszystkie spotkania.
Jakie są twoje stosunki z szatnią? Otwarte? Zawsze jesteś gotowy rozmawiać? Drzwi do gabinetu zawsze są otwarte?
Tak.
Jesteście z piłkarzami na ty czy na pan?
Nie, na ty. Ciągle jestem młody [śmiech].
„Trenerze” czy „Julen”?
Wszystko. Niektórzy wołają „Julen”, niektórzy „mister”, ale zawsze jestem otwarty na rozmowę z jakimkolwiek zawodnikiem. To jest jasne.
Wspólnie ustalacie terminy treningów? Na przykład, kończycie mecz o 23. „Trenerze, może jutro odpoczniemy trochę dłużej?”.
Nie. Jesteśmy trenerami i uznajemy, że musimy podejmować odpowiednie decyzje. Czasami musisz przy nich wysłuchać zawodników, to jest oczywiste, ale decyzję zawsze podejmuje trener.
Szatnia tak wielkiego klubu jest ciężka? Jest inaczej niż w reprezentacji?
Są różne schematy. W kadrze masz na pewno to, że przebywasz z zawodnikami, których dokładnie sam wyselekcjonowałeś na ten okres. Oni przyjeżdżają tam jednak na 10 dni i potem wracają do klubów. To coś innego. Jest seria spraw, które są inne, ale w obu przypadkach chłopcy zachowują się bardzo dobrze.
Co sądzisz o systemie VAR?
Uważam, że VAR jest od tego, by poprawiać futbol i poprawiać decyzje, które są klarownie złe. Może trzeba opóźniać trochę świętowanie, ale gdy podejmowana jest decyzja, trzeba to zaakceptować. Gdy jest na twoją korzyść, wiadomo, że jest świetnie, ale musisz też akceptować te niekorzystne wyroki. Jeśli jednak taka jest sprawiedliwość, trzeba to akceptować.
VAR bardziej pomaga wielkim zespołom czy mniejszym? Zawsze mówi się, że sami sędziowie pomagają wielkim.
Ja uważam, że VAR w klarowny sposób pomaga sprawiedliwości sportowej. Inna sprawa, że musimy się do niej wszyscy dostosować, kibice, piłkarze, trenerzy czy dziennikarze. Bez wątpienia jednak on najbardziej pomaga sprawiedliwości sportowej.
Jesteś młody, ale masz już swoje doświadczenie. Lata pracy pomagają? Pamiętam Lopeteguiego z końcówki pracy w Porto, gdzie wręcz emanowałeś wściekłością.
Możliwe [śmiech]. Wszyscy musimy uczyć się z naszych doświadczeń i przebytej drogi. Gdy patrzysz za siebie, próbujesz zrozumieć, co mogłeś zrobić lepiej. To dotyczy jednak wszystkich ludzi.
Stosunki z mediami będą tak poprawne i normalne jak w reprezentacji czy...
Będę się o to starać, oczywiście. Uważam, że naszą odpowiedzialnością jest także zachowywanie dobrych stosunków z otoczeniem. Czasami chcemy, żeby ktoś zachowywał się lepiej, jak ty czasami wolisz jednego trenera od drugiego. Ja mogę mieć swoje preferencje dziennikarskie, ale zawsze trzeba zachowywać się z szacunkiem. Trzeba żyć dobrze ze wszystkimi, inna sprawa czy jest to możliwe. Takie przynajmniej powinny być zamiary [śmiech].
Masz więcej przyjaciół wśród piłkarzy czy dziennikarzy?
Piłkarzy.
Jakbyś powiedział, że dziennikarzy, byłoby to oczywiście niepoprawnie politycznie.
Mam też wielu przyjaciół wśród dziennikarzy.
Na pewno. Zaraz poznamy kilku z nich.
***
Kończymy już tę wizytę Julena Lopeteguiego. Jutro musisz wstać wcześnie, żeby lecieć do Nyonu. O której wylatujesz?
Nie tak wcześnie. Lecimy o 11:30 czy 12:00. Nie ma tu żadnego problemu. Wrócimy tego samego dnia.
Samolot podstawia UEFA czy każdy ma swój?
Na pewno nie podstawiam go ja [śmiech].
Mamy tu z nami przy stole Fernando Burgosa, Davida Alonso, Edu Pidala i Carlosa Bustillo. Wszyscy to znani madridistas poza jednym, którego nie będziemy wskazywać palcami [śmiech wszystkich]. Carlitos, ty zaczynasz. Co sądzisz o słowach selekcjonera? Nie za wiele się dowiedzieliśmy. Nie... słowach trenera!
Podświadomość cię zdradziła i wróciła do początku wywiadu.
[CB] Jeden z najbardziej poprawnych politycznie wywiadów w historii. Wiem, że o codzienność i piłkarzy zapytają Edu i Burgos, więc ja mam dwa zapytania. Co sądzi pan jako trener o tym, że w Realu Madryt zawodników kupuje klub, a nie trener?
Cóż, kupuje ich Real Madryt, a Realem Madryt jesteśmy wszyscy. Jest klub, a ja jestem jego częścią. Ja bym tego nie rozdzielał. Jestem trenerem klubu i należę do klubu.
Florentino jednak zawsze jasno daje do zrozumienia, że kupuje on. Kiedyś ktoś go zapytał czy pozyska dyrektora sportowego, a on odpowiedział mu, że widzi go przed sobą.
Mogę powiedzieć o moich doświadczeniach i ja mogę potwierdzić, że my wypowiadaliśmy się na temat wszystkich graczy, jakich sprowadzono.
Inne zapytanie dotyczące wartości rozgrywek. Zidane zawsze powtarzał, że dla niego La Liga ma większą wartość od Ligi Mistrzów, bo to jest rok pełnej gry, a nie kilkanaście meczów w sezonie. Wiem, że zawsze idziecie po wszystko, ale co wywołuje u pana większe emocje?
To prawda, że my nie rozróżniamy tak rozgrywek i idziemy po wszystko. To jednak fakt, że liga zmusza cię do cotygodniowego skupienia na rozgrywkach. To klarownie rozgrywki regularności i ona pokazuje, jak wyglądałeś w każdym tygodniu przez cały sezon. My jednak nie przyczepiamy etykietek z wagą różnym rozgrywkom. Nam podobają się one wszystkie, chcemy wygrać wszystkie i idziemy po wszystkie.
[EP] Mam trzy tematy dla trenera. Jest ich więcej, ale wybrałem trzy. Pierwszy dotyczy bramkarza. Lopetegui w karierze zawsze miał jasno wyklarowanego pierwszego bramkarza. W Porto w pierwszym sezonie było to Fabiano, w drugim Casillas. W kadrze U-21 był to De Gea. Potem rozpoczynając pracę z dorosłą kadrą spotkał się pan z Casillasem w Porto i jasno przekazał mu pan, że pierwszy wybór to De Gea. Wszyscy zrozumieliby, gdyby powiedział pan, że teraz w Realu pana bramkarzem jest Courtois. Jeśli teraz pan tego nie robi, to tylko z szacunku dla osiągnięć Keylora w ostatnich 3 sezonach? Czy dlaczego?
Pytaliście o to na konferencjach i też już na to odpowiedziałem. Każdy przypadek jest inny.
Co takiego innego jest w tym, że nagle zachowuje się pan inaczej niż przez całą karierę?
Jest inny, bo mam pełne zaufanie do wszystkich bramkarzy, jakich mam i każdy z nich ma pełne umiejętności, by grać w pierwszym składzie. Taka jest rzeczywistość. I także dlatego, że uznajemy, iż na razie nie powiemy, co chcemy robić w sezonie. Naprawdę jasne jest to, że będzie grać Keylor czy Courtois, każdy z nich będzie na boisku świetnym rozwiązaniem. Do tego włączam też Kiko Casillę.
Czy oni wiedzą kto będzie grać w lidze i Lidze Mistrzów? Czy też ciągle mają wątpliwości?
Nie, ciągle nie wiedzą.
To jest dobre?
Taką podjęliśmy decyzję.
Gdy odchodził Kovačić, pan powiedział, że będziecie szukać następny na jego poziomie. Nie przyszedł nikt. Pan prosił o pomocnika?
Mamy doskonałych pomocników.
Dobrze, ale pan sam mówił, że dołączy ktoś na jego poziomie.
Mamy Daniego Ceballosa, Marcosa Llorente, Fede Valverde...
Oni tam cały czas byli, a pan powiedział, że przyjdzie ktoś nowy.
Jesteśmy przekonani, że wszyscy dadzą nam maksymalny poziom.
Temat La Ligi. Czy panu jako trenerowi Realu podoba się, że jeden z meczów rozgrywek zostanie rozegrany w Stanach Zjednoczonych?
Nie. Już trochę o tym mówiłem. Szczerze, dla mnie to coś dziwnego. Nie wchodząc w temat finansowy, nie uznaję tego za coś odpowiedniego.
Czy jeśli zostałby pan zapytany o opinię, woli pan nie grać w sezonie w Stanach Zjednoczonych?
Wolę nie. Oczywiście jeśli musielibyśmy, polecielibyśmy grać, ale moja opinia jest taka.
[DA] Messi powiedział dzisiaj, że brak Cristiano czyni Real mniej dobrym, a Juventus klarownym faworytem do wygrania Ligi Mistrzów. Co pan o tym sądzi?
Cóż, ja nie wątpiłbym w zawodników Realu Madryt pod żadnym względem. Taka jest moja opinia. Nie wątpiłbym w nich nawet przez sekundę.
Czy uznaje pan to za brak szacunku dla waszego zespołu?
Nie, nie będę tego katalogować. Nie słyszałem tych słów, ale sądzę, że kto zna graczy Realu, ten w nich nie wątpi.
Komu dałby pan nagrodę The Best: Cristiano, Salahowi czy Modriciowi? Chyba łatwe pytanie?
Tak, oczywiście naszemu zawodnikowi, Modriciowi. To jest jasne.
Co do Viníciusa, dlaczego podjęto decyzję o zatrzymaniu go w Realu, a nie wypożyczeniu do La Ligi, by szybciej dojrzał na najwyższym poziomie?
Chcieliśmy, żeby pracował z nami. Trenuje codziennie z nami, cały czas go obserwujemy i to jest najlepszy sposób, by kontrolować jego rozwój.
[Prowadzący De la Morena] Taki zawodnik szybciej dojrzewa w takiej sytuacji?
Nie ma tu absolutnej sprawy.
Oczywiście, ale zapewne uczysz się więcej trenując z Bale'em czy Modriciem niż w zespole, który walczy o utrzymanie. Grasz jednak mniej, też mniej walczysz...
Uważam, że trenowanie z nami to fantastyczne doświadczenie dla takiego chłopaka. Nie tylko dla niego, dla każdego gracza.
Jeśli w czasie przerwy świątecznej Vinícius poprosi o wypożyczenie, zgodzi się pan na to?
My nie rozmawiamy o negatywnych hipotezach... [śmiech wszystkich]
[DA] Jeszcze kilka spraw ode mnie. Na prawej stronie obrony macie dwóch reprezentantów Hiszpanii, którzy pojechali na mundial. Trudno o lepsze pokrycie pozycji. Na lewej flance macie tylko Marcelo, który ma swój jasny styl, czyli atakowanie i braki w defensywie. Nie czujecie tam braku? Nie macie z tym problemu? Nie chcieliście żadnego bocznego obrońcy czy lewonożnego stopera?
Mamy Nacho, który radzi sobie fenomenalnie na każdej pozycji i mamy też Reguilóna, który jest specjalistą od lewej flanki. Bardzo nam się podoba, miał fantastyczne przygotowani i jesteśmy przekonani, że będzie wielkim piłkarzem. Jesteśmy tego pewni.
Był pan bramkarzem. Czy jako bramkarz uważa pan, że lepiej mieć podstawowego bramkarza czy rotować dwoma dobrymi golkiperami?
Odpowiem tak samo. Tu nie ma ostatecznej prawdy i nie ma jednej opinii na wszystkie przypadki. Przypadki są różne. Ja w tym wierzę, że mamy bramkarzy gotowych do podjęcia takiej rywalizacji i na jej podstawie poprawiania się.
Ale w reprezentacji Kepa się panu nie podobał?
Podobał się, ja zacząłem go powoływać.
Więc dlaczego powiedział pan, że podstawowym bramkarzem będzie De Gea?
Bo uznałem, że muszę to powiedzieć w tamtym momencie i że to było najlepsze dla interesów zespołu.
W interesie Realu nie leży coś podobnego?
Uważasz, że zawsze trzeba robić to samo?
[FB] Chcę szczególnie zapytać o jedno. Wprowadził pan do kadry psychologa i teraz jest on także do pańskiej dyspozycji w Realu Madryt. Dzisiaj jednak zaskoczyło mnie, że Luis Enrique takiego psychologa miał do dyspozycji na murawie. Dał mu strój sportowy i wprowadził na boisko. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Nie będę o to pytać, bo pan nie skomentuje reprezentacji. Po prostu przekazuję uwagę. Zapytam o Real Madryt. Czy od 15 lipca do 1 września miał pan cały czas kadrę, jakiej chciał? Macie czterech bramkarzy, miało być ich trzech, jest Juvenil Vinícius, który nie był brany pod uwagę, są Casilla, Valverde i Reguilón, którzy mieli odejść. To jest kadra, jakiej pan chciał?
1 września miałem kadrę, która bardzo mi się podoba. Bardzo. Jestem zakochany w mojej kadrze i moich zawodnikach. Nie mam tu żadnych wątpliwości. Jestem pewny, że rozegramy wielki sezon.
18 dni, 4 mecze, skorzystał pan tylko z 16 zawodników, w tym 14 z pola. Teraz nadchodzi cykl środa-niedziela. Czy jednak taka będzie norma? Reguilón może grać za Marcelo? Odriozola może grać za Carvajala? Valverde za Kroosa? Llorente za Casemiro? Mariano za Benzemę?
Wszyscy zawodnicy Realu Madryt mogą grać, gdy będzie taka potrzeba. Mówiłem już o tym w wywiadzie. Kiedy wrócimy po przerwie, zacznie się inny typ sezonu. Będziemy grać co 3 dni, a wymagania będzie inne, będzie mniej regeneracji, a więcej podróży. Będziemy korzystać wtedy ze wszystkich i właśnie teraz wykorzystamy kadrę, jaką uważamy, że mamy. Bez wątpienia gdy dostaną swoje szanse, wymienieni przez ciebie zawodnicy będą na nie gotowi.
Jeszcze o bramkarzach. Kupiłby pan Kepę za 20 milionów? Czy to nie była świetna okazja?
Nie będę rozmawiać o zawodnikach, których nie mamy. Nie ma też co myśleć o rzeczach, które mogły mieć miejsce rok temu. My tu rozmawiamy o tym, jak świetni są nasi bramkarze, a ty jeszcze pytasz o kogoś innego [śmiech]. Kepie życzę szczęścia w Chelsea, na pewno poradzi sobie tam doskonale.
Zaskoczył pana słaby mundial De Gei? Żałosny mundial De Gei, żeby być dokładnym.
Ja bym tego tak nie określił.
Obronił 1 z 14 strzałów lecących w bramkę.
De Gea to wielki bramkarz poza jakąkolwiek oceną ostatniego mundialu. Ciągle nim jest.
Na koniec, dlaczego opuścił pan Twittera po podaniu dalej przez pańskie konto wpisu jednej z fanek? Pan tego nie zrobił, ale wyobrażam sobie, że po czymś takim zorganizował pan awanturę swojemu community.
Nie, nie, w ogóle. Ja nawet nie wchodzę na te portale. Wytłumaczę to.
[DLM] W końcu coś wytłumaczymy!
Nie jestem aktywny na portalach społecznościowych i im dłużej miałem te konta, tym dłużej pytałem siebie, co ja tam robię. Nie mam do tego żadnego przekonania. Doszło do tego dziwnego zdarzenia w Miami, gdzie zrobiło się zamieszanie, gdy ja niczego nie nacisnąłem. Uznałem, że to perfekcyjna chwila, by to wszystko skasować. Zrobiliśmy to i w pełni skupiliśmy się na swojej pracy. Portale społecznościowe zostawiamy tym, którzy je lubią [śmiech].
[FB] Jeszcze mam taką kwestię. Naszą uwagę w Gironie zwróciło małe konklawe, jakie zorganizował pan z asystentami przed zmianą Marcelo. Potrzebuje pan aż tylu ludzi w sztabie?
Absolutnie, oczywiście, że tak. To asystenci, którzy są fantastycznymi trenerami i których pozyskaliśmy, bo jesteśmy przekonani, że uczynią nasz sztab lepszym. Tu nie ma żadnych wątpliwości.
[DLM] Na pewno im więcej par oczu, tym lepsze pokrycie sytuacji, ale jeśli w Gironie w czasie meczu rozmawiacie we czterech o tym, co zrobić, nie jest tego za dużo?
Jesteśmy dobrze zorganizowani, nie mamy takich problemów.
Julen, bardzo dziękuję za tę wizytę, która będzie naszą cotygodniową tradycją w poniedziałki [śmiech wszystkich]. Nie, naprawdę dziękuję. Bez znieczulenia, ale...
Wyciągnąłeś w końcu ten ząb.
Nie wyciągnąłem właśnie niczego. Nawet nie otworzyłeś ust [śmiech]. Jednak naprawdę dziękuję za rozmowę i życzę ci wielkiego szczęścia.
Bardzo dziękuję.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze