Zdrastwujtie, mundialu!
Redakcja typuje i wspomina
Mistrzostwa Świata ruszają dziś pełną parą, a kibice na całym świecie spędzą najbliższy miesiąc na stadionach lub przed telewizorami. Wszyscy czekają na to piłkarskie święto, a wolny czas wypełniają wspomnieniami tego, co wydarzyło się cztery, osiem, dwanaście i jeszcze więcej lat temu. Ale też zastawiają się, co czeka nas tym razem. Nie inaczej robimy też my i dlatego zdecydowaliśmy popytać sami siebie o kilka rzeczy. Zapraszamy do lektury.
Komu będziesz kibicował (poza Polską)?
Klatus: Chyba najbliżej będzie mi do Brazylii. Mało kto mnie tam irytuje, a poza tym czuje do nich spory sentyment z czasów, gdy na na osiedlowych placach nie było zakazów gry w piłkę i biegało się w żółtych koszulkach z bazaru za 25 zł. Wtedy królami trzepaków byli Ronaldo, Roberto Carlos czy Denílson i całe życie wydawało się być jakby prostsze.
Leszczu: Jeszcze nie wiem. Mogę sobie wypisać listę w stylu: Hiszpania, Niemcy i Brazylia, ale ostatecznie nie mam pojęcia, za kogo będę trzymać kciuki w spotkaniach pomiędzy nimi. Z jednej strony jest Ramos, przez którego podniesienie Pucharu Świata w roli kapitana byłoby naprawdę wyjątkowe, byłby to dla niego piłkarski Olimp. Z drugiej strony Toni Kroos czy Marcelo, którzy też mogą napisać swoją historię. Brazylijczycy mogą wstać z kolan po 1:7, a Niemcy dokonać czegoś historycznego. A może pojawi się jeszcze inny zespół, który skradnie moje serce.
Banan: Brazylia. Dla mnie ten kraj zawsze będzie symbolem finezji i radości czerpanej z gry w piłkę. Zakodowało mi się tak po mundialu w 2002 roku i już nic nie jest w stanie tego zmienić. Kiedy słucham przed meczem hymnu Brazylii i kibiców, którzy kontynuują śpiew już po wyciszeniu podkładu, przechodzą mnie ciarki. Pod względem sportowym dziś Canarinhos wydają się o wiele mocniejsi niż przed czterema laty. Trzeba powiedzieć sobie wprost – brak medalu będzie olbrzymim rozczarowaniem.
Kristobal: Myślę, że poza Polską głownie będę kibicował Hiszpanii i Brazylii. Fajnie też jakby może ta Portugalia wysoko doszła, niech ma Cristiano.
Która drużyna działa ci najbardziej na nerwy?
Klatus: Nie ma co ściemniać – Argentyna. Wiadomo, dlaczego. Ale najbardziej irytuje mnie oglądanie Hiszpanów. Huśtawka nastrojów jest większa niż u kobiet z menopauzą. Z jednej strony cieszysz michę z goli Isco czy wejść Ramosa, a z drugiej robi ci się słabo na widok Alby czy Piqué. Dzisiaj stanę chyba przy telewizorze z książką i zamiast przykrywać logo TVP, będę zasłaniał niektórych piłkarzy.
Leszczu: Chyba żadna. Oczywiście jak nagle na przykład Szwajcaria będzie notorycznie polować na nogi Brazylijczyków, to z automatu wskoczą do tej puli drużyn, którym życzę jak najgorzej. Mundial to zbyt dobry czas, by się na cokolwiek wściekać.
Banan: Belgia. Ładnie uczesani i wydziarani, ale kiedy przychodzi co do czego, ich mniemanie o sobie nie znajduje odzwierciedlenia w wynikach. Jak dla mnie mogliby tę kadrę wystrzelić w kosmos.
Kristobal: Zawsze najbardziej irytowała mnie Anglia. Nie mam pojęcia dlaczego, ale po prostu nie mogę na nich patrzeć.
Czarny koń?
Klatus: Raczej nie spodziewam się, żeby do półfinałów dopchała się jakaś zagadkowa reprezentacja, ale któryś tam zmysł podpowiada mi, że więcej ugrać mogą Duńczycy, więc pewnie skończą na ostatnim miejscu w grupie.
Leszczu: Chciałbym, by została nim Chorwacja. Dla niej dużym sukcesem byłby na przykład ćwierćfinał, ale sam nie do końca w to wierzę. Nie mają łatwej grupy i równie dobrze mogą dostać dwa razy w cymbał i wracać zaraz do domu.
Banan: Gdyby nie to, że są w grupie z Argentyną, Chorwacją i Nigerią, uwierzyłbym, że znów mogą namieszać Islandczycy. Tym razem w ich przypadku pozostanę jednak nie tyle pesymistą, co realistą. Postawię więc na Peru, mam przeczucie, że zaprezentują się godnie.
Kristobal: Ostatnio Xabi Alonso powiedział, że czarnym koniem zawsze ma być Belgia, ale jeszcze nigdy nic nie wygrała. Dlatego tym razem postawię na dwie ekipy: Chorwację i Serbię, ponieważ obie mają bardzo ciekawy skład i wszystkie pozycje dobrze obsadzone. Szczególnie tych drugich będę obserwował, bo na papierze wyglądają bardzo fajnie: Sergej, Mitrović, Matić…
Rozczarowanie?
Klatus: Belgia. Jak zwykle.
Leszczu: Niemcy. Moje życzenia to jedno, ale mam wrażenie, że selekcjoner ma po prostu gorszych zawodników w pierwszej jedenastce. Brakuje w kadrze błysku, brakuje gwiazd światowego formatu w ofensywie. Werner, Özil czy Draxler to mimo wszystko półka niżej niż top.
Banan: Meksyk. Poza boiskiem nieprzewidywalni, na turniejach – wręcz przeciwnie. Wyjść z grupy i przegrać z pierwszym silniejszym rywalem.
Kristobal: Wcześniej jako rozczarowanie postawiłbym na Argentynę, ponieważ ta ekipa po prostu nie ma warunków na mistrzostwo świata i gdyby nie Messi i dość słaba grupa, mogliby już właściwie skończyć grę w pierwszej fazie. Jednak po ostatniej aferze z Lopeteguim boję się, że Hiszpanie mogliby rozczarować. Kiedy jednak o tym myślę, to sobie przypominam, jak przeciętną mają grupę. Czyli jednak Argentyna.
Za którego piłkarza Realu będziesz trzymał najmocniej kciuki?
Klatus: Za naszych Brazylijczyków, Hiszpanów i tego jednego Portugalczyka, ale ogólnie każdemu życzę dobrze, choć nie za każdym przepadam.
Leszczu: W pierwszym pytaniu jest duża podpowiedź, ale ostatecznie postawię na Sergio Ramosa. Niech kapitan znowu będzie na szczycie.
Banan: Keylor Navas. Ostatnio doszedłem do wniosku, że to w gruncie rzeczy jeden z moich ulubionych piłkarzy. Im bardziej jest kwestionowany, tym częściej udowadnia swoją klasę na boisku. Mam nadzieję, że mistrzostwa w Rosji zamkną przynajmniej na kolejny rok dyskusje na temat sprowadzenia nowego bramkarza.
Kristobal: Jest kilku takich. Bardzo bym chciał widzieć Isco w najwyższej formie, kciuki też zaciśnięte za Asensio i resztę białej zgrai w La Roja na czele z Ramosem. Oprócz tego oczywiście Cristiano. Byłem niedawno w chorwackiej restauracji (swoją drogą bardzo fajnej, Ba Adriatico, jak ktoś z Warszawy, to polecam) i właściciel mówił, że jeśli Kovačić nie odegra pierwszoplanowej roli, to będzie to skandal. Dlatego stawiam też na naszego pomocnika.
Najfajniejsze wspomnienie związane z mundialami?
Klatus: Każdy mecz i każde dotknięcie piłki przez Zizou w 2006 roku. Oczywiście do momentu, aż postanowił przylutować temu Włochowi i ostatecznie wszystko się rozleciało.
Leszczu: Finał Brazylii z Niemcami w 2002 roku. Oglądałem finał w Chorwacji, a Ronaldo był moim idolem. Nie rozumiałem jak Olivier Kahn mógł zostać najlepszym piłkarzem tamtego turnieju, więc w finale cieszyłem się podwójnie.
Banan: Grzywka, przerwa między zębami i szczery uśmiech Ronaldo cieszącego się z kolejnych bramek w Korei i Japonii. Od tamtych mistrzostw zacząłem interesować się piłką, a po transferze Ronaldo pokochałem Real. Fajnie było go zobaczyć wczoraj podczas ceremonii otwarcia.
Kristobal: Siłą rzeczy nie pamiętam zbyt wielu mundiali, więc zaznaczę po prostu na mecze w półfinale i finale Hiszpanów w 2010, bo oba były wręcz perfekcyjne taktycznie.
Najgorsze wspomnienie związane z mundialami?
Klatus: Paradoksalnie też związane z Zizou. Finał z 1998 roku i te jego dwa gole. Pamiętam, że to pierwszy raz, kiedy popłakałem się z powodu piłki, bo byłem zakochany w Fenómeno i mój 9-letni umysł nie mógł za bardzo uporać się z myślą, że to wszystko naprawdę mogło się wydarzyć. Trauma większa niż pierwsza wizyta u dentysty.
Leszczu: To wspomnienie bardzo zamglone, które mogłem sobie odświeżyć po wielu latach. Czerwona kartka dla Davida Beckhama za kopnięcie Diego Simeone na mundialu we Francji. Anglik wrócił do ojczyzny, gdzie przez jakiś czas był traktowany niczym największy wróg. Na szczęście po ośmiu latach zmazał plamę i nie bał się podejść do rzutu karnego w meczu z Albicelestes.
Banan: Z pozycji sympatyka Brazylii na pewno 1:7 z Niemcami. Chyba nigdy gospodarz aż tak nie skompromitował się w spotkaniu takiej rangi. Przekroczone zostały wszelkie granice przyzwoitości. Jako Polak – spotkanie z Ekwadorem w 2006 roku. Tak bramek nie powinno się tracić nawet w B-klasie. Niebywale przykre wspomnienie.
Kristobal: Najgorsze wspomnienie to ogólnie postać Luisa Suáreza. Nie trawię tego gościa jako całokształtu, ale jego zachowania, jak blokowanie piłki lecącej do bramki czy konsumpcja Chielliniego... współczuje Urugwajczykom, bo gdy twój najlepszy zawodnik pokazuje takie coś, to nawet nie masz argumentów na jego obronę.
Najładniejszy gol z mistrzostw świata?
Klatus: To raczej nie była najładniejsza bramka, ale cała ta historia z tym wielkim powrotem Ronaldo to dla mnie do dzisiaj jedno z fajniejszych wspomnień z czasów podstawówki.
Leszczu: Żeby ładnie zamknąć odpowiedź na poprzednie pytanie, nie zdecydowałem się na najładniejszą, ale taką, która najbardziej mnie ucieszyła.
Banan: Zdecydowanie Joe Cole przeciwko Szwecji w 2006 roku.
Kristobal: To jest jeden z tych goli, dzięki którym się w Jamesie zakochałem i uważam, że to jedna z najpiękniejszych bramek w historii mistrzostw świata.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze