Marcos Llorente może się cieszyć z odejścia Zidane’a
Hiszpan nie liczył się dla francuskiego trenera
„Kiedy przyszedłem tutaj, wiedziałem, że będzie trudno o grę, a rywalizacja jest ogromna. Nie miałem żadnej średniej liczby minut, które chciałem rozegrać. Skupiałem się tylko na tym, żeby się rozwijać w otoczeniu tych wielkich zawodników bez czekania na nic”. W taki sposób wypowiadał się Marcos Llorente podczas przedłużania kontraktu z Realem Madryt do 2021 roku. Potrafił ocenić swoją sytuację w sposób realistyczny i ze zrozumieniem.
„Real Madryt jest drużyną mojego życia. Rozwijałem się w nim od małego. Jestem zadowolony i chcę się rozwijać dalej”, stwierdził po złożeniu podpisu na nowej umowie w obecności Florentino Péreza. Na konferencję prasową udał się w towarzystwie Emilio Butragueńo. Mimo że miał na koncie wtedy tylko jedno spotkanie w podstawowym składzie i nic nie wskazywało na to, że szybko się to zmieni, klub przedłużył kontrakt. Gdyby tego nie zrobił, zawodnik od stycznia mógłby rozpocząć rozmowy z dowolną inną drużyną. Llorente zaakceptował propozycję i otrzymał podwyżkę dokładnie po meczu w Vitorii, gdzie został owacyjnie przyjęty przez tamtejszą publiczność.
Po znakomitym sezonie w Alavés, gdzie był panem środka pola, wrócił do Realu Madryt i od samego początku sprawy były skomplikowane dla niego. Pierwsze trzy mecze oglądał nie z ławki rezerwowych, lecz z wysokości trybun. Zidane nie powołał go również na Superpuchar Europy, gdzie Królewscy zmierzyli się z Manchesterem United. Marcosa zabrało też w starciach z Barceloną w Superpucharze Hiszpanii oraz na klubowych mistrzostwach świata.
Łącznie w minionym sezonie Llorente spędził na boisku 1063 minuty, co odpowiada 11 pełnym meczom. To bardzo mało dla zawodnika, który ciągle się rozwija. W cieniu Casemiro o ten rozwój nie było mu łatwo. Marcos znalazł się w podstawowym składzie tylko w pięciu spotkaniach w lidze i sześciu w Pucharze Króla. Ani razu w Lidze Mistrzów. Pomocnik nie pasował do planów Zidane’a również w Castilli. Media informowały wtedy, że trener i zawodnik mieli ze sobą konflikt w sprawie Enzo Zidane’a. Marcosowi nie odpowiadało, że syn Zizou pojawia się w podstawowym składzie i nosi opaskę kapitańską. Konflikt wpłynął wówczas na kilku graczy Castilli.
Po dwóch sezonach pełnych wzlotów i upadków, klub i zawodnik zdecydowali, że czas na wypożyczenie. Marcos Llorente trafił do Alavés, gdzie później wylądował również Enzo Zidane. Marcos rozwinął się tam niesamowicie, stając się jedną z rewelacji rozgrywek.
Ochrona przed innymi klubami
Real Madryt obawiał się, że może stracić Llorente, dlatego właśnie sprowadził go z powrotem, oferując nowy kontrakt. Klauzula nigdy nie została oficjalnie ujawniona, ale media informują, że wynosi ona 400 milionów euro. Królewscy wierzą w Marcosa, lecz Zidane nie potrafił się do niego przekonać. Pomocnik nigdy nie miał pewnego miejsca u Zinédine’a w Castilli, a w pierwszej drużynie praktycznie w ogóle się nie liczył. Trudno się dziwić, że piłkarz zamierzał odejść z klubu.
„Zidane mnie prosił, żebym się nie ograniczał, żebym bronił i atakował tak, jak robiłem to w Alavés”, powiedział Marcos. Jednak, aby to było możliwe, potrzebował regularnej gry, a na to nie mógł liczyć. Siedząc na ławce czy na trybunach, trudno złapać odpowiedni rytm i pewność siebie.
Zainteresowanych nie brakuje
Jeśli Marcos będzie chciał odejść, nie będzie narzekał na brak propozycji, szczególnie z Hiszpanii, gdzie wiele klubów cały czas obserwuje jego sytuację. Jemu natomiast podobałaby się możliwość odejścia do Premier League, jeśli pojawiłby się trener, który obdarzyłby go odpowiednim zaufaniem. Mimo że rodzina Marcosa jest bardzo związana z Realem Madryt, odejście wydawało się najlepszą opcją. Jednak po odejściu Zidane’a, sytuacja się zmieniła. Francuz nie wierzył w Llorente, lecz nie wiadomo, jakie podejście będzie miał nowy szkoleniowiec. W ten sposób przed Marcosem otworzyła się nowa szansa.
Rzeczywistość jest taka, że Zidane odebrał Llorente chęci do kontynuowania kariery w Realu Madryt, mimo że to klub, któremu kibicuje. Taki jest jednak nowoczesny futbol, nie ma miejsca na sentymenty. Marcos udowodnił w Alavés, że ma odpowiednie umiejętności, żeby otrzymywać więcej szans. Na razie nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja. Zidane odszedł, a Llorente jest jednym z niewielu madridistas, których ta decyzja ucieszyła.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze