Advertisement
Menu
/ Wydawnictwo SQN

Fascynująca historia argentyńskiej piłki z królewskimi wątkami

Przedsprzedaż książki „Aniołowie o brudnych twarzach. Piłkarska historia Argentyny”

Blisko 30 Argentyńczyków reprezentowało dotychczas barwy Realu Madryt. Wielu z nich, jak Di Stefano, Valdano czy Redondo, zapisało się w historii Królewskich złotymi zgłoskami. Nic dziwnego, że w książce „Aniołowie o brudnych twarzach. Piłkarska historia Argentyny” nie brakuje wątków związanych z Realem. Przeczytajcie fragment publikacji znakomitego dziennikarza Jonathana Wilsona, która 20 czerwca ukaże się w Polsce!

Książka w przedsprzedaży dostępna jest na LaBotiga.pl:
– oszczędzasz blisko 10 zł od ceny okładkowej
– wysyłka od 16 czerwca
– pakiety z innymi futbolowymi książkami

Fragment książki:
Pięć miesięcy po zwycięstwie w Brazylii Boca wyruszyła do Tokio na finał Pucharu Interkontynentalnego w 2000 roku, gdzie rywalem był wchodzący właśnie w erę galácticos Real Madryt.

Bianchi zdawał sobie sprawę, że jego piłkarze nie mogą się mierzyć z rywalami w otwartej grze, więc opracował strategię powstrzymania ich ataków – był to rodzaj wyzwania, o którym marzył od dawna. Czwórkę obrońców ustawił bardzo nisko, a przed nimi biegało trzech pomocników, których zadaniem było ograniczanie rywalom wolnej przestrzeni. Jedynym zawodnikiem, któremu powierzono kreowanie gry, był Riquelme, często schodzący na lewą stronę, podczas gdy z prawej na jego miejsce pojawiał się Marcelo Delgado – w sumie było to nieco koślawe 4-3-1-2, z wielką dziurą między cofniętą siódemką piłkarzy a trzema zawodnikami z przodu; system, który miał pozwolić trzymać przeciwnika na dystans i czyhać na jego błędy.

Nie trzeba było czyhać długo: już w drugiej minucie prawy obrońca Realu, Geremi, wrzucił piłkę z autu wprost do Serny. Ten przekazał futbolówkę do Basualdo, który natychmiast zagrał ją w kierunku Delgado, uwalniającego się spod krycia Fernando Hierro i znajdującego trochę swobody na stronie opuszczonej przez Geremiego. Delgado dobiegł do linii końcowej, zaczekał, aż Palermo znajdzie sobie trochę miejsca między Aitorem Karanką i Roberto Carlosem, i dograł do napastnika, który zdobył pierwszą bramkę dla Boca.

Nie był to solidny początek Realu, ale trzy minuty później zrobiło się jeszcze dziwniej. Tym razem aut dla zespołu z Europy wykonywał po lewej stronie Roberto Carlos: wyrzucił piłkę do Raúla, który tuż przed polem karnym zespołu z Argentyny próbował odegrać piersią do Gutiego. Akcję przerwał Battaglia i natychmiast podał do Riquelme, który jako łącznik między formacją obronną a napastnikami miał koordynować kontrataki. Przyjęcie piłki Argentyńczyka było nienaganne: za jednym zamachem obrócił się i przygotował do kolejnego zagrania. Palermo już pędził naprzód, szukając miejsca między Hierro a Geremim. Riquelme rzucił piłkę do przodu (jego ponad 50-metrowe podanie było doskonałe, choć sprawiało wrażenie wykonanego od niechcenia), tak że spadła przed napastnikiem, nie zmuszając go ani do zmiany tempa, ani do zawracania sobie głowy przyjęciem: Palermo po prostu biegł dalej, aż w końcu dopadł do kozłującej piłki, a potem huknął tak, że przeleciała pod Ikerem Casillasem. Owładnięty radością, pędził jeszcze, chcąc uczcić gola efektownym ześlizgiem po murawie, ale w końcu się pogubił i niezgrabnie padł na brzuch.

Sprowokowany dwoma szybko straconymi bramkami Real rzucił się na Boca: Roberto Carlos trafił w słupek, a kilka chwil później Hugo Ibarra niefortunnie odbił dośrodkowanie Figo wprost pod nogi Brazylijczyka, który uderzył z woleja obok Córdoby. Była zaledwie 11. Minuta meczu i wydawało się, że Boca musi ulec pod naporem, ale rzut wolny Riquelme, z trudem obroniony przez Casillasa, uspokoił nerwy zespołu z Argentyny, a widzom przypomniał, że nie tylko Real może w tym meczu strzelać gole. Przez następne minuty sytuacja wyglądała podobnie: piłkarze z Madrytu wściekle atakowali, a elegancki i spokojny Riquelme dyrygował kolegami i utrzymywał się przy piłce w taki sposób, że obrona nigdy nie osuwała się w desperację.

Dla Bianchiego był to już drugi Puchar Interkontynentalny w karierze. „Trudno je porównywać – mówił potem. – Oba są wyjątkowe z różnych powodów. To zwycięstwo jednak jest nie tylko sukcesem Boca, ale całej Argentyny. Potrafiliśmy udowodnić, że argentyński futbol jest najlepszy na świecie”.

O książce:
Alfredo Di Stéfano, Diego Maradona, Gabriel Batistuta, Juan Román Riquelme, Sergio Agüero, Leo Messi… Argentyna zrodziła wielu wspaniałych piłkarzy. Bardziej niż jakikolwiek inny naród żyje i oddycha piłką nożną. O futbolu dyskutuje się tu bez przerwy: w domach, kawiarniach, na ulicach. Do dyskusji włączają się nawet pisarze i filozofowie.

Jonathan Wilson, który mieszkał w tym kraju przez ostatnią dekadę, postanowił bliżej przyjrzeć się fascynującym dziejom piłki nożnej w Argentynie. Od zaadoptowania nieznanej brytyjskiej gry, po pasję milionów. Od złotej ery la nuestry, przez żywiołowy styl gry zmieniający się w antyfutbol, a następnie fuzję piękna i skuteczności pod wodzą Césara Luisa Menottiego, po pięć przegranych finałów w XXI wieku.

Tak właśnie powstali Aniołowie o brudnych twarzach – jedna z najwspanialszych książek, jakie napisano o futbolu. O obsesji, która wyznacza Argentyńczykom rytm życia. Od pierwszego do ostatniego gwizdka.

Autor: Jonathan Wilson
Tytuł oryginału: Angels With Dirty Faces: The Footballing History of Argentina
Tłumaczenie: Michał Okoński
Data wydania: 20 czerwca 2018
Cena okładkowa: 49,90 zł
Liczba stron: ok. 608 i 2 x 8 (zdjęcia)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!