Bayern nie straszny Zizou
Zidane notuje świetne wyniki w starciach z Niemcami
Zinédine Zidane z czystym sumieniem może stwierdzić, że nie obawia się Bayernu Monachium i niemiecki klub kojarzy mu się niemalże z samymi pozytywnymi rzeczami. Z Bawarczykami mierzył się wielokrotnie w różnych rolach – dyrygując zespołem na boisku lub stojąc przy ławce. Tylko dwa razy przyszło mu zaznać smaku porażki w pojedynczych meczach, ale w dziewięciu starciach z Die Roten praktycznie zawsze odprawiał ich z kwitkiem – dwukrotnie jako piłkarz, raz jako asystent Carlo Ancelottiego, a także jako szkoleniowiec pierwszej drużyny.
Pierwszy raz z Bayernem spotkał się jeszcze w czasach, gdy grał w Bordeaux. Francuzi zmierzyli się z Niemcami w finale Pucharu UEFA, który w tamtych czasach był jeszcze rozgrywany w formie dwumeczu. Spotkanie w Monachium padło łupem gospodarzy, którzy wygrali 2:0, ale Zizou nie pojawił się na murawie choćby na sekundę. Wystąpił dopiero w rewanżu, ale tam też górą byli Klinsmann i spółka – pokonali żyrondystów 3:1.
Obecny trener Realu musiał poczekać kilka lat, by móc zrewanżować się Bayernowi. Okazja nadarzyła się w sezonie 2001/02, gdy był już zawodnikiem Królewskich. Los Blancos sięgnęli wtedy po Puchar Europy, ale w ćwierćfinale musieli uporać się właśnie z Niemcami, którzy wygrali pierwsze spotkanie 2:1. Na Bernabéu górą był jednak Real, który przeprowadził remontadę i po bramkach Gutiego oraz Helguery mógł świętować awans do półfinału.
W sezonie 2003/04 Zidane ponownie mógł skrzyżować rękawice z piłkarzami Bayernu, tym razem w 1/8 finału. Real najpierw zremisował w stolicy Bawarii 1:1 i wszystko miało rozstrzygnąć się w Madrycie. Tamten mecz należał do Zizou, który wykorzystał dośrodkowanie Salgado i uderzeniem z woleja posłał piłkę, która przemknęła obok twarzy Khana i zatrzepotała w siatce. Królewscy polegli później w ćwierćfinale z Monaco i był to początek końca tamtejszej ery Galácticos.
Gdy staje przy ławce rezerwowych, wiedzie mu się jeszcze lepiej. W ubiegłym sezonie jego piłkarze rozprawili się z Bawarczykami w ćwierćfinale, wygrywając 2:1 na Allianz i pokonując Niemców w dogrywce na Bernabéu. W czasach, gdy pobierał nauki u boku Ancelottiego, wynik dwumeczu był jeszcze okazalszy. Wszyscy pamiętamy o historycznym 4:0 na Allianz i wcześniejszej wygranej u siebie. Był to sezon legendarnej Décimy. Zizou było odpowiedzialny przede wszystkim za pracę z najmłodszymi piłkarzami, ale razem ze sztabem przygotowywał też zespół do meczów i podejmował decyzje w trakcie ich trwania. To nie Zidane może w środę drżeć przed Bayernem, a Bayern przed nim.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze