Advertisement
Menu
/ MARCA

Coentrão: Nauczyłem się od Cristiano, że najlepsze jest przemawianie na boisku

Wywiad z wypożyczonym obrońcą Realu

Fábio Coentrão gra na wypożyczeniu w Sportingu. Ciągle nie jest tym samym zawodnikiem, którego znamy z lewej flanki Królewskich między innymi z finału Ligi Mistrzów w Lizbonie, ale powoli odzyskuje pewność siebie. Portugalczykowi powoli wraca też uśmiech i zgodził się udzielić wywiadu dziennikowi MARCA. Przedstawiamy tłumaczenie tej rozmowy.

Jak ci idzie w Lizbonie? Jesteś zadowolony?
Wszystko idzie bardzo dobrze. Bardzo cieszę się z gry w Sportingu i sprawy idą świetnie. Czuję pewność siebie i mam szczęście co do urazów, z czym miałem ogromne problemy w Realu Madryt. Odzyskałem sporo zaufania do samego siebie.

W Madrycie miałeś kilka topowych chwil. Wśród nich finał Ligi Mistrzów w Lizbonie, w którym zagrałeś od pierwszej minuty. Jak to wszystko się złamało?
Prawda jest taka, że gdy ludzie krytykują, nie patrzą na wiele rzeczy. Ja miałem przed sobą Marcelo! Mar-ce-lo! Nie rozmawiamy o kimkolwiek. Osiągnąłem dosyć dużo. W pierwszym sezonie zdobyliśmy mistrzostwo, a ja rozegrałem najwięcej meczów, ponad 30. W drugim roku wszystkim szło bardzo źle, a w trzecim z Ancelottim wygraliśmy Ligę Mistrzów. Ja poza finałem grałem też w półfinałach i ćwierćfinałach. To był świetny rok. Od tamtego momentu wszystko zaczęło się jednak komplikować przez kontuzje. Jednak jeśli spojrzymy bardziej ogólnie, to myślę, że radziłem sobie dobrze. Ludzie… nie wiem, nie patrzą tak na to. Krytykują bez analizy.

Powiedziałeś nam w poprzednim wywiadzie, że czujesz się jak brzydkie kaczątko Realu Madryt.
Bo to prawda! Tak myślę. Pierwszy i trzeci sezon były świetne. Zagrałem od początku z Bayernem i w innych trudnych starciach. Zdobyliśmy Ligę Mistrzów. Uważam, że ludzie mogliby spojrzeć też na te dobre rzeczy. Wiem, że zrobiłem wiele rzeczy źle, były słabe mecze i momenty, w których można powiedzieć, iż nie pracowałem dobrze, ale są też dobre aspekty, których ludzie nie biorą pod uwagę. Dlatego czułem się brzydkim kaczątkiem. Jednak mimo wszystko to już mnie nie obchodzi. Podoba mi się wspominanie dobrych lat z Realu, za które jestem bardzo wdzięczny.

Jakie masz stosunki z Jorgem Jesusem? Jak znowu się z nim pracuje i odzyskuje pewność siebie? Co on ma takie specjalnego? Widzieliśmy, że na początku sezonu mieliście problemy, ale widać, że wasze stosunki są ogólnie bardzo wyjątkowe.
Jesus to dla mnie bardzo ważny trener. Był moim szkoleniowcem, gdy miałem 19 lat, on wstawił mnie na lewą obronę i byłem pewny, że powrót do pracy z nim będzie dla mnie najlepszy. Tak właśnie jest. On bardzo mi ufa i to jest decydujące w piłce. Przynajmniej dla mnie. W Realu w ostatnim sezonie tak nie było. Nie chodzi o to, że Zizou nie miał do mnie zaufania, absolutnie. On też był dla mnie świetnym trenerem i mogę mówić o nim same dobre rzeczy. Ten, kto mówi źle o Zidane'ie, nie zna go, to spektakularny gość. Po prostu nie szło mi dobrze i musiałem odejść, żeby odzyskać grę i pewność siebie. To była najlepsza opcja.

Co ciekawe, zawsze najlepszego Fábio Coentrão oglądaliśmy w reprezentacji. Tam byłeś spokojniejszy i bardziej kluczowy.
Jeśli zapytasz jakiegokolwiek zawodnika, powie ci to samo: pewność siebie to 50% gracza.

Ja bym nawet stwierdził, że najlepszą formę łapałeś, gdy miałeś dłuższe zgrupowania i turnieje, gdy mogłeś się wyciszyć. Też tak to widzisz?
Tak. To normalne, że gdy jestem na zgrupowaniu kadry, czuję pewność siebie. Myślę sobie: „Popatrz, nie zapomniałem, jak się gra w piłkę”. Wiele razy w Realu pytałem sam siebie, co się ze mną dzieje, czy zapomniałem, jak się gra. Kiedy wracałem do reprezentacji, to były chwile, gdy czułem: „Ciągle jestem piłkarzem”.

Używano cię na każdej pozycji: byłeś skrzydłowym, który czasami wręcz grał jako napastnik, do tego stawiano cię też na pozycji rozgrywającego.
No właśnie, pewność siebie jest bardzo ważna. W Realu tego nie miałem.

Prywatnie wydawałeś się dobrze zintegrowany. Rozmawiasz dzisiaj z Marcelo czy Ramosem? Przypuszczamy, że nie trzeba pytać o Cristiano.
Tak, miałem świetne stosunki ze wszystkimi i nie było żadnych problemów. Teraz rozmawiam tylko z Cristiano, który jest moim przyjacielem i który jest najlepszym piłkarzem na świecie. Do tego mają trenera, który gdy mówi, to wszyscy go słuchają.

Teraz jest mocno podważany.
Tak, ale to mnie bardzo bawi. Ten, kto podważa Zidane'a, gościa, który w 1,5 roku wygrał dwie Ligi Mistrzów i mistrzostwo… Jak mogą go podważać? To niesamowite. Zizou może nie wygrać w tym sezonie niczego, ale powinien zostać i otrzymać zaufanie. Nikt nie osiągnął tego, co zrobił on. Kiedy słyszę taką krytykę, myślę sobie, że futbol jest bardzo smutny.

Teoretyczna sytuacja: strzelasz gola Realowi, świętowałbyś go?
Nie, oczywiście, że nie. Mam wielki szacunek do Realu Madryt, bo dał mi wszystko. Muszę być mu wdzięczny, bo klub zachowywał się całkowicie dobrze. Życzę im, żeby wygrali wszystko.

Jakie masz plany na kolejny sezon?
Jeśli pytasz, czy chcę tu zostać, to tak. Obym mógł zostać, bo tu znowu znalazłem szczęście. Wiem, że mam umowę z Realem i zrobię to, co powiedzą oni. Jestem im całkowicie wdzięczny, tyle w tym temacie.

Jak oceniasz swoje szanse wyjazdu na mundial?
Chcę zostać mistrzem ze Sportingiem i pomóc osiągnąć cele klubowi, bo gramy ciągle w trzech rozgrywkach. Jeśli będę grać dobrze i nie będę mieć kontuzji, reszta przyjdzie sama. Chcę, żeby Portugalia wygrała mundial. Jeśli będę mógł pomóc, zrobię to. Jeśli nie, nie ma problemu.

Kadra zawsze na ciebie liczy, gdy jesteś gotowy na 100%.
Tak. Staram się dobrze pracować i wszystko może się zdarzyć. Muszę być skupiony na klubie i znowu wygrać tytuły i grać dobrze. Resztę zobaczymy później.

W ostatnim czasie popularny był obrazek, na którym widać jak wasz prezes pociesza cię na ławce, a ty płaczesz.
Tak, nasz prezes tutaj ma takie dobre zachowania. On lubi być przy zawodniku. Kiedy mnie uścisnął, poczułem coś dobrego. Ludzie opowiadali o sprawach, o których nie mają pojęcia. Ja jednak nie powiem, co działo się ze mną tamtego dnia. Prawda zostaje ze mną. Niech mówią, co chcą.

Rozumiem. Jednak to był niepokojący obrazek. Wiele takich rzeczy działo się też w Madrycie. Poza paleniem czy krytyką sportową zarzucano ci też, że nie sypiasz dobrze i że za dużo grasz w Internecie. Jest w tym jakaś część prawdy?
Że ja za dużo grałem w Internecie? [śmiech] W tym sezonie odpowiadam na boisku. Nauczyłem się od Cristiano, że to jest najlepsze: przemawianie na boisku. To jest najlepsza odpowiedź. Ludzie opowiadali, że nie będę już grać, że Lizbona to dla mnie wakacje… Zapytam ich o to, gdy skończy się sezon. Mam na koncie 31 meczów bez kontuzji i czuję się dobrze. Chcę wtedy wysłuchać tych wszystkich, którzy się wypowiadali.

Na koniec, żeby zamknąć rozmowę, wszystko jest w porządku?
Po prostu zawsze się wiele o mnie pisze.

Czy media były wobec ciebie trochę niesprawiedliwe?
Trochę? Pfff! Dwa tygodnie temu graliśmy z Porto. Ja tu występuję cały czas, zanotowałem świetne mecze, inne mogły być słabsze. Kiedy patrzę na wiadomości w Hiszpanii, to z całym szacunkiem dla was, ale nigdy nie pojawia się informacja, że Fábio zagrał dobrze. Przeciwko Porto gość mnie nawinął i od razu mieliśmy wideo, gdzie mówiono o mnie złe rzeczy. Ja tego nie rozumiem? Dlaczego pokazuje się tylko złe fragmenty? Proszę tylko o sprawiedliwość. Wiem, że wiele razy grałem źle, nie ma problemu. Grałem też dobrze i sprawiedliwie byłoby mówić o wszystkim. To coś brzydkiego i nie wiem dlaczego tak się dzieje, bo zawsze byłem spokojny w stosunku do mediów. Nie wiem, szczerze nie wiem.

W wieku 29 lat osiągnąłeś pełną dojrzałość?
Bez wątpienia. Czuję się teraz dobrze i przy tym wiem, że w Realu były rzeczy, których nie robiłem dobrze.

Co działo się w tym ostatnim sezonie? To był tylko problem kontuzji czy czegoś więcej?
Słuchaj, jest tak: kiedy grasz w klubie, gdzie rozegrasz spotkanie, a potem wracasz po siedmiu kolejnych, zawsze trenując i wiedząc, że nie wystąpisz… Odpuszczasz, opadasz. Tak było w Realu. Jednak jeśli mógłbym wrócić, zrobiłbym wiele rzeczy inaczej.

Cóż, może dostaniesz kolejną szansę.
Dobrze mi tutaj idzie i chciałbym zostać w Sportingu do końca kariery. Mam jednak umowę z Realem i uszanuję ich wolę. Przez tych 7 lat dali mi bardzo dużo.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!