Fajr: Bez agresji nie byłoby nas w tym miejscu

Pomocnik Getafe, Fayçal Fajr, udzielił wywiadu dla dziennika AS przed dzisiejszym spotkaniem z Realem Madryt, które odbędzie się o godzinie 20:45 na Estadio Santiago Bernabéu. Przedstawiamy zapis rozmowy z reprezentantem Maroka.

Nadchodzi jeden z „meczów sezonu” dla Getafe. Jak do niego podchodzicie?
Są dobrzy, ale mają dwie nogi, tak samo jak ja. Wyjdziemy na boisko tak, jak zawsze. Nie ma się co podniecać stadionem. Ja już miałem swój pierwszy raz. Mówię to do młodszych.

Martwi was to, że mówią o was, że gracie ostro?
Jeśli nie gralibyśmy tak, to nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy. Nie mamy większej jakości niż Deportivo czy inne zespoły, które są bardzo nisko w tabeli. Jesteśmy za to agresywni.

Sporo cię kosztowało dojście do tego etapu. Dziś cieszysz się z tego szczególnie?
Opuściłem dom samotnie w wieku 12 lat, ponieważ dla mnie było jasne, że chcę być piłkarzem. Ciężko pracowałem i miałem problemy.

Odniosłeś też w bardzo dziwny sposób kontuzję.
Po wyjściu z treningu podbiegł do mnie amerykański pitbulterier. Bardzo boję się psów i zeskoczyłem z sześciometrowego mostu. Złamałem nogę, kiedy rozpoczynałem profesjonalną karierę. Teraz się z tego śmiejesz, ale wtedy…

Czym się kierowałeś później w karierze?
Radością i pracą w tym, co kocham. Nie gram dla pieniędzy. Mam dobre życie, mogę pomagać rodzinie i nie przykuwam szczególnej uwagi do luksusowych samochodów czy zegarków.

To prawda, że jesteś madridistą?
Oglądam RealMadridTV i dlatego lubię Real. Mam nadzieję, że wygrają po raz kolejny Ligę Mistrzów. Zidane był jednym z moich idoli, chociaż największą słabość miałem do Riquelme.

Jesteś szczęśliwy w Getafe?
Tak. Ufają mi i czuję się bardzo dobrze.