Królewska wstrzemięźliwość i rozpusta całej reszty
Gdy Real siedział bezczynnie, pozostali nie próżnowali
Wczoraj zakończyło się transferowe szaleństwo, którego byliśmy świadkami od początku tego roku. Szaleństwo, w którym udziału postanowili nie brać Królewscy. Gdy jednak Real bezczynnie przesiedział całe zimowe okienko, pozostałe europejskie firmy nie próżnowały i sięgały głęboko do kieszeni, a wielu ekspertów uważa, że był to najciekawszy styczeń pod względem transferów w historii. Do najgłośniejszych posunięć doszło oczywiście w Anglii. Blisko 80 milionów euro zapłaconych przez Liverpool za Virgila van Dijka, niemal 64 miliony wyłożone przez Arsenal na Pierre-Emericka Aubameyanga czy wymiana Henricha Mychitariana na Alexisa Sáncheza między Manchesterem United a Arsenalem to jedynie te z najciekawszych ruchów wykonanych przez kluby z Premier League. A było ich tej zimy całe multum, lecz nie tylko w Zjednoczonym Królestwie.
Na hiszpańskim rynku również wydarzyło się całkiem sporo, a największych roszad dokonano w Barcelonie. Katalończycy kupili Philippe Coutinho i Yerry'ego Minę, za których wyłożyli w sumie 131,8 miliona euro, a ta kwota może okazać się wyższa, ponieważ liderowi La Ligi przyjdzie jeszcze płacić zmienne za Brazylijczyka, które maksymalnie mogą wynieść 40 milionów euro. Barça nie tylko kupowała, ale pozbyła się też kilku piłkarzy, którzy odgrywali przez ostatnie pół roku marginalne role w zespole. Klub definitywnie opuścił Javier Mascherano, a wypożyczeni zostali Rafinha, Arda Turan i Gerard Deulofeu. Josep Bartomeu i spółka zarobili na tych ruchach raptem 6,5 miliona euro. Najważniejsze dla Katalończyków było jednak zmniejszenie wydatków na płace, które przed otwarciem okna transferowego sięgały już 86% wszystkich przychodów.
Pozostałe kluby z La Ligi również wykazały się sporą aktywnością na rynku, choć najgłośniej było o tych piłkarzach, którzy opuścili hiszpańskie boiska, a nie o tych, którzy już w najbliższy weekend będą po nich biegać. Manchester City wpłacił klauzulę 65 milionów euro za Aymerica Laportę, Cédric Bakambu powędrował za 40 milionów z Villarrealu do Chin, a Carlos Vela po wielu latach postanowił przeprowadzić się z San Sebastián do Los Angeles. Doszło też do kilku ciekawych ruchów wewnątrz ligi. Ińigo Martínez trafił z Realu Sociedad do Athletiku Bilbao, Luciano Vietto z Atlético do Valencii, a Fabián Orellana z Valencii do Eibaru.
Za kilka dni poznamy też kilka nowych twarzy i tych, które już w przeszłości widywaliśmy na stadionach w Hiszpanii. Do Sevilli trafili Miguel Layún, Roque Mesa czy Sandro Ramírez. Valencia pozyskała wspomnianego Vietto i Francisa Coquelina, który w ostatni weekend grał już przeciwko Realowi na środku obrony. Z kolei Atlético może od początku roku korzystać już z usług Diego Costy i Vitolo, których zakupiło nieco wcześniej, ale nie mogło zgłosić do rozgrywek ze względu na zakaz transferowy nałożony na nich przez FIFA.
O wstrzemięźliwości Los Blancos i jej powodach napisaliśmy już kilka słów w tym miejscu, ale warto dodać jeszcze, że Real był jedynym zespołem w lidze hiszpańskiej, który nie zdecydował się na żaden transfer w zakończonym wczoraj okienku transferowym. Na dodatek Królewscy byli również jedynym klubem, który nie sprzedał lub nie wypożyczył ani jednego gracza. Każda z pozostałych dziewiętnastu drużyn dokonała roszad w swojej kadrze, tylko nie Real. Do mniejszych bądź większych zmian doszło również w szatniach wszystkich zespołów z europejskiego topu, takich jak Paris Saint-Germain, Juventus, Roma, Bayern Monachium, FC Porto czy czołowe ekipy z Anglii.
W ostatnich tygodniach przez media przewinęło się mnóstwo nazwisk piłkarzy, którzy mieli rzekomo wzmocnić Realu, ale za namową Zinédine'a Zidane'a klub postanowił, że dokończy sezon w identycznym składzie, w jakim go rozpoczął. Zizou ufa swoim ludziom i nie potrzebuje nowych twarzy, choć dotychczasowe wyniki zdają się mówić coś zupełnie innego. Całe zmagania w nadchodzących miesiącach sprowadzają się już tylko do jednych rozgrywek – Ligi Mistrzów. Ostateczne rozstrzygnięcia nie będą miały już jednak wpływu na to, co czeka nas latem, gdy Florentino Pérez i jego ludzie wytoczą w końcu skrywane przez ostatnie lata działa i złapią w sidła kilka grubych ryb. Neymar, Icardi, Hazard, Lewandowski, Kane, De Gea… Kto wie? Z pewnością czeka nas gorące lato.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze