Co się stało ze skutecznością?

„Kiedy piłka nie chce wpaść, to jest trudno. Są mecze, kiedy to się zdarza, ale ostatnio to się nam zdarza zawsze”. Zinédine Zidane nie wyjaśnia kryzysu, ale wskazuje na brak skuteczności. To zdumiewające, jak mało Real Madryt potrzebował do zdobycia bramki jeszcze parę miesięcy temu i jak wiele kosztuje go strzelenie gola teraz. Sytuacja, którą przeżywa mistrz Europy i mistrz Hiszpanii jest niewiarygodna.

Królewscy, przede wszystkim na Bernabéu, kolekcjonują niewykorzystane sytuacje. Strzały niecelne, w trybuny, blisko słupków czy w obramowanie bramki. Uderzenia zatrzymane bez bramkarzy, którzy wydają się mieć w spotkaniach z Los Blancos więcej rąk niż ośmiornica. Królewscy zrobili już w tym sezonie bohatera z Neto, Raúla i Adána. Wczoraj dołączył do nich Asenjo, który dzięki meczowi z Realem mocno poprawił sobie statystyki wyciągniętych strzałów.

Przeciwko Villarrealowi madrytczycy oddali 29 strzałów. Tyle samo prób oddano w starciach z Las Palmas (3:0) i Betisem, które zakończyło się taką samą katastrofą, jak wczorajszy mecz z ekipą Javiera Callejy. Real marnuje sytuacje, a przeciwnik trafia w końcowych minutach meczu. Być może jest to kara niezasłużona, ale taki jest futbol. Niewykorzystane sytuacje się mszczą.

Zakończyła się pierwsza runda La Ligi. Uwagę przykuwa fakt, że najlepszy strzelec Realu Madryt ma na swoim koncie cztery bramki. CZTERY gole, które zdobywali Cristiano Ronaldo, Gareth Bale, Isco i Asensio. To najgorszy wynik Los Blancos w historii na tym etapie rozgrywek. Statystyki nie kłamią i wyraźnie pokazują, gdzie leży przyczyna kryzysu.