Advertisement
Menu

Dončić zostanie „jedynką” w drafcie NBA?

O szansach Słoweńca i jego rywalach z NCAA

Obecny sezon będzie prawdopodobnie ostatnim dla Luki Dončicia w barwach Realu Madryt. Osiemnastolatek nie daje się namówić na dalszą współpracę z zespołem Królewskich. Trudno mu się dziwić, bo w koszykówce jest liga, która oferuje więcej niż ACB – NBA. Słoweniec zaś może poważnie zaistnieć za Atlantykiem.

W tegorocznym drafcie wróży mu się wysokie miejsce, być może nawet numer pierwszy. Spróbujmy odpowiedzieć na niełatwe pytanie, kto może wybrać Lukę i jakie ma szanse na najwyższy numer w drafcie? Wpływ na pozycję rozgrywającego Królewskich ma kilka czynników, przede wszystkim to, kto będzie wybierać z najwyższymi numerami, a także z kim przyjdzie mu rywalizować o angaż w NBA.

Wśród najbardziej utalentowanych zawodników w tegorocznej klasie draftowej znajdują się trzej gracze z różnych pozycji. To w pierwszym rzędzie będzie warunkować wybory drużyn z NBA. W Hiszpanii Dončiciowi wróży się przyszłość w Bostonie. Trudno sobie jednak wyobrazić, aby Celtics posiadający młodych i utalentowanych graczy obwodowych zdecydowali się na Słoweńca zamiast równie utalentowanego centra. Podobnie rzecz ma się na przykład z Dallas, w którego składzie występuje Dennis Smith Junior. Jak może więc wyglądać czołówka draftu?

Luka Dončić, obrońca, Real Madryt, miejsce 1-3
Największą przewagą Dončicia nad resztą draftowych talentów jest ogranie na wysokim poziomie. Liga ACB nie jest wprawdzie najlepsza, ale śmiało można nazwać ją drugą najlepszą ligą na globie. Słoweniec w wieku 18 lat jest w niej najlepszym koszykarzem w swoim, bardzo dobrym zresztą, zespole, gra bardzo dojrzale, bierze na siebie odpowiedzialność. Gra tak jak żaden młodzieniec nie grał w niej dawno lub nigdy. Nawet Kristaps Porzingis, który reprezentował barwy Sevilli, a obecnie jest gwiazdą New York Knicks, przy osiągach Luki wypadał blado.

Przejdźmy do atutów czysto koszykarskich – rzut, wizja i koszykarskie IQ. Na nich opiera się gra Dončicia. Dużą zaletą Słoweńca jest wysoki, jak na obrońcę, wzrost. Dzięki temu dobrze radzi sobie tablicach, notując sporo zbiórek. Gra w ACB sprawia, że Luka nie ma problemów z rozumieniem taktyki, przy czym jest koszykarzem całkiem elastycznym – to nie zespół układa się pod niego, ale odwrotnie.

Do wad Dončicia należy zaliczyć tylko przyzwoitą atletyczność. Słoweniec nie jest ani tak szybki, ani tak skoczny jak rozgrywający ze Stanów Zjednoczonych. Defekt nie jest poważny, bo w większości wypadków ukrywa go wzrost Luki. Kłopot pojawia się przy pierwszym kroku, czyli momencie, w którym koszykarz rozpoczyna rajd pozwalający minąć mu rywala. W tym, bardzo w NBA ważnym, elemencie odstawać będzie zawsze. Poprawić musi się też w defensywie, pamiętajmy jednak, że jest to problem dla większości wchodzących do ligi graczy. Co więcej, na pozycji obrońcy wielu nastawionych ofensywnie zawodników ma z nim niemały kłopot. Na szczęście w tym aspekcie Luka dobrze rokuje, a w byciu niezłym obrońcą w przyszłości powinna pozwolić mu postura. O jego angaż będą na pewno zabiegać Memphis Grizzlies czy Atlanta Hawks, czyli zespoły, które powinny mieć wysokie miejsca w drafcie, aczkolwiek sytuacja rozjaśni się nieco bardziej dopiero pod koniec sezonu zasadniczego.

DeAndre Ayton, center, Arizona State, miejsce 1-3
Center Arizony naturalnie przypomina Davida Robinsona (MVP ligi z 1995 roku, gracz San Antonio Spurs). Ma podobną budowę ciała i identyczny wzrost z Admirałem – 2 metry i 16 centymetrów. Największym atutem Aytona jest siła i skoczność. Na poziomie NCAA pozwala mu ona dominować nad większością napotkanych graczy. Przy tym jest to zawodnik o bardzo dobrej koordynacji ruchowej, zwinny, potrafiący oddać rzut z dystansu (stale pracuje nad tym elementem). Słowem – ogromny talent.

Wadą jest brak oszlifowania taktycznego, co sprawia, że czasem gubi się na parkiecie, nie wiedząc, w którym miejscu powinien stanąć. W defensywie też może się jeszcze bardzo poprawić. Choć Ayton nie ma kłopotów przy bronieniu jeden na jednego, to zupełnie inaczej wygląda to przy obronie zespołowej. W tym elemencie zauważa się już u niego poprawę, ale jeszcze długa droga przed nim. W każdym razie jest to koszykarz, który w przyszłości może dominować po obu stronach parkietu i rywalizować z Joelem Embiidem podobnie jak Robinson z Olajuwonem w latach dziewięćdziesiątych.


Marvin Bagley, silny skrzydłowy, Duke, miejsce 1-3
Amerykanin to rówieśnik Luki, jest więc o rok młodszy od reszty freshmanów z NCAA. Do koledżu udał się wcześniej, rezygnując z ostatniego roku w szkole średniej. Mimo to na akademickich parkietach zameldował się w wielkim stylu – w pierwszym meczu zanotował 32 punkty i 21 zbiórek. Tak dobrych rezultatów u debiutanta nie widziano od dawna. W koszykówce mówi się często o „suficie” zawodników – Bagley ten „sufit” wyznaczy sobie sam, trudno przewidzieć, jak dobry może się stać. W Stanach Zjednoczonych twierdzi się, że ostatnim koszykarzem, który w podobnym stylu meldował się na parkietach NCAA był Anthony Davis.

Trudno o słabe punkty o Bagleya. Jest niezwykle atletyczny, potrafi rzucić za trzy, świetnie zbiera, ale wciąż może poprawić się w większości elementów. Sporo pracy czeka go w grze obronnej, jednak tutaj jego potencjał, związany ze zwinnością i siłą, jest niezaprzeczalny. Pracować powinien także nad kozłowaniem piłki i podejmowaniem decyzji w grze ofensywnej. Braki w tych elementach sprawiają, że obecnie traci ponad dwie piłki na mecz.

Michael Porter, niski skrzydłowy, Missouri, miejsce 4
Gdyby nie kontuzja pleców powalczyłby z wyżej wymienioną trójką o pierwsze miejsce w drafcie. Możliwości skrzydłowego są niezaprzeczalne, ale nikt nie będzie raczej ryzykować wyboru zawodnika po długim urazie z najwyższymi numerami w drafcie. Mimo to potencjał Portera jest tak wysoki, że powinien zostać wybrany wysoko, najpewniej tuż za Aytonem, Dončiciem i Bagleyem. Sam gracz nie kryje sympatii do Bulls.

Wśród zalet Portera największe to budowa ciała, możliwości atletyczne i umiejętności strzeleckie. W dzisiejszej NBA nie musi zresztą grać na pozycji niskiego skrzydłowego, bo powinien móc występować również jako silny skrzydłowy, jako tak zwany „stretch four”. Jego wadami jest kozłowanie piłki i problemy ze zdrowiem, przez które obecnie przechodzi. Wśród wysokich koszykarzy urazy pleców często się odnawiają.

Trae Young, obrońca, Oklahoma, miejsce 5
Przed sezonem rzadko wymieniano go nawet w najlepszej dziesiątce potencjalnych wyborów draftowych. Szybko odmienił zdanie ekspertów. Umiejętności strzeleckie i smykałka do asyst sprawiły, że w NCAA jest o nim niezwykle głośno. Mądrze wybrał koledż, na który uczęszczał – chciał trafić do zespołu, w którym gra będzie opierać się na nim i tak się stało. Nie mogło mu tego zapewnić na przykład Duke, gdzie według mediów było mu blisko.

Porównuje się do Stephena Curry'ego, bo jak on potrafi bardzo szybko złożyć się do rzutu i celnie strzelać ze znacznych odległości. Dystans, z jakiego najczęściej wypuszcza piłkę z rąk, jest bliższy linii rzutów za 3 w NBA. Siłą Younga to charakter. Potrafi przejąć mecz w kluczowej fazie i nie drży mu wtedy ręka.

Słabością pozostaje wzrost. 188 centymetrów to w najlepszym razie przeciętny wzrost jak na warunki NBA. Young nie jest niezwykle skoczny, brakuje mu też siły. To sprawia, że w przyszłości kłopoty powinien mieć przede wszystkim w defensywie. Podobnie jak u innych młodych graczy często podejmuje decyzje zbyt szybko. Zdarza mu się oddawać rzuty z dużego dystansu, mimo że na zegarze jest jeszcze sporo czasu, a sam jest szczelnie kryty.

Kto dalej?
Dalsze miejsca draftowe jak co roku pozostają loterią. Preferencje klubów będą istotne przy najwyższych miejscach, ale niżej jeszcze nabierają na sile. Głośno jest o Mohamedzie Bambie, czyli defensywnie nastawionym centrze Texasu, czy Jarenie Jacksonie z Michigan State. Wybory z miejsc 5-10 potrafią być zaskakujące, bardzo często zespoły zmieniają zdanie po March Madness, czyli końcowej fazie w akademickiej koszykówce w Stanach Zjednoczonych.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!