Cristiano: Może fajnie byłoby mieć większy luz, ale nie żałuję tego, jaki jestem
Pełny wywiad dla <i>France Football</i>
„Poniedziałek 4 grudnia, miasteczko sportowe Realu Madryt w Valdebebas. Świeci mocne słońce, a niebo jest całkowicie niebieskie. Właśnie skończył się trening pierwszego zespołu. Przywitać się przyszedł Karim Benzema, przeszedł też Rafa Varane, który pędził na spotkanie z nauczycielem języka angielskiego. W korytarzu są już przystrojone choinki z białymi i fioletowymi bombkami. 13:10, pojawia się Cristiano Ronaldo. Czarna kurtka, biała koszula i białe spodnie, jest książęco elegancki. Razem z nim przychodzi wieloletni przyjaciel Ricardo. Przez 40 kolejnych minut rozmawiamy z nim, mając widok na boiska pierwszej drużyny. Już pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki czuje się komfortowo i przerywa odpowiedzi tylko, by napić się od wody. Przyznajemy, że znamy go od kilku lat, ale nigdy nie słyszeliśmy, żeby wypowiadał się w taki sposób. Osądźcie to zresztą sami”, w ten sposób wywiad z Cristiano zapowiedziano w specjalnym wydaniu France Football z okazji przyznania Portugalczykowi Złotej Piłki.
Wiesz już, że wygrałeś swoją piątą Złotą Piłkę. Czy to stało się dla ciebie już czymś banalnym?
To nigdy nie będzie banalne! Na początku mojej kariery celem było wygranie jednej Złotej Piłki. Kiedy przyszedłem do Manchesteru, co było punktem zwrotnym w mojej karierze, mówiono mi, że to raczej niemożliwe. Ja jednak czułem, że mam potencjał, by tego dokonać. Wmówiłem sobie, że mogę to osiągnąć. Przez kolejne lata dostrzegłem jednak, że jedna Złota Piłka nie wystarczy. Wielu graczy ją zdobyło. Są to zawodnicy, którzy zasługują na szacunek, ale nie są na moim poziomie. Między kimś, kto wygrywa raz, a kimś, kto wygrywa dwa, trzy czy cztery razy, jest duża różnica. Nie chciałem pozostać w grupie tych, którzy zdobyli ją tylko raz. Patrząc na mój potencjał, talent i wysiłek, wiedziałem, że mogę zdobyć ich dużo więcej.
W którym momencie tego roku byłeś pewny, że ją zdobędziesz?
Wiedziałem po zwycięstwie w Lidze Mistrzów, że zrobiłem ku temu duży krok. Zdobyliśmy Puchar Europy, a ja zostałem królem strzelców. Do tego strzeliłem dwa gole w finale. To było kluczowe.
Pięć lat temu Messi prowadził w Złotych Piłkach 4:1. Czy myślałeś wtedy, że będziesz w stanie wejść na jego poziom?
To zabawne historia, co? Zdobyłem Złotą Piłkę przed nim, ale potem on triumfował cztery razy z rzędu. Nie ukrywam, że byłem smutny, a w środku czułem wtedy gniew. Jeździłem na te ceremonie i nigdy nie wygrywałem, co było demotywujące. Nie chciałem już tam latać, nie interesowało mnie pozowanie do samych zdjęć. Jednak krok po kroku dzięki wsparciu bliskich zdałem sobie sprawę, że w życiu wszystko ma swój początek i koniec. W futbolu liczy się koniec, a nie początek. Byłem cierpliwy i zacząłem znowu wygrywać. Dzisiaj po raz piąty. Wiecie, że dzisiaj dalej jestem maksymalnie zmotywowany do walki, nie patrząc na wiek. Kto był najstarszym zdobywcą Złotej Piłki? Cannavaro?
Stanley Matthews miał prawie 42 lata, gdy wygrywał w 1956 roku.
42 lata?! On grał w tamtej erze sam czy co? Poważnie, dzisiaj to jest niemożliwe. Długowieczność jest już inna. Kiedy widzę chłopaków, którzy w wieku 24-25 lat narzekają ciągle na ból, to jestem szczęśliwy, że w wieku 32 lat czuję się dobrze pod względem fizycznym.
Kiedy zdobyłeś pierwszą Złotą Piłkę w 2008 roku, miałeś nadzieję, że jednak przebijesz wynik Zidane'a, Ronaldo, Platiniego, Van Bastena czy Cruyffa?
Zawsze myślałem, że mogę dalej wygrywać. Dwie? Dlaczego nie! Pięciu sobie już nie wyobrażałem, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Czy zdajesz sobie sprawę, że swojego historycznego miejsca w plebiscycie Złotej Piłki?>
Myślę, że tak, jeśli tylko odpowiednio to rozumiem. Nikt nie wygrał więcej trofeów indywidualnych ode mnie, nie mówię tu tylko o Złotej Piłce. To coś pokazuje. I nie, to nie tylko praca na siłowni, jak uważają niektórzy ludzie. To suma wielu rzeczy. Legendy jak Floyd Mayweather czy LeBron James nie wchodzą na ten poziom przez przypadek. Połączyć się w jedność musi wiele czynników. Być wejść na szczyt i się tam utrzymać, potrzebujesz więcej talentu od reszty.
Pięć Złotych Piłek oznacza, że po raz pierwszy nie masz nad sobą już nikogo innego.
Wiecie, ja szanuję preferencje każdego, ale nie widzę nikogo lepszego od siebie. Zawsze tak myślałem. Nikt nie robi tego, czego nie robiłbym ja, ale ja widzę u siebie rzeczy, których nie potrafią inni. Nie ma bardziej kompletnego zawodnika ode mnie. Gram dobrze obiema nogami, jestem szybki, jestem silny, dobrze gram głową, strzelam, asystuję, notuję kluczowe podania. Ludzie mają prawo do preferowania ponad mną Neymara czy Messiego, ale podkreślam: nie ma nikogo bardziej kompletnego ode mnie. Może powiecie, że jestem zarozumiały… Jednak gdy jesteś na topie, krytyka jest czymś normalnym. To musi dotyczyć też was, dziennikarzy.
Uważasz się za najlepszego gracza w historii?
Tak! Jestem najlepszy w historii, w dobrych i złych czasach. Jak Zidane mówił nam dzisiaj na treningu: triumfy mają taką wartość dlatego, że czasami przechodzi przez te trudne chwile. Przeciwności sprawiają, że pracujesz ciężej. To normalne, że jesteś zły i sfrustrowany, gdy nie strzelasz. Jeśli byłoby inaczej, to znaczyłoby, że odpuściłeś. Więc tak, po złym meczu czy słabym treningu jestem na siebie wściekły. Jednak po wyjściu z ośrodka czy ze stadionu odcinam się i przechodzę do normalnego życia.
Wiele od siebie wymagasz. Nie za dużo?
Nasz trener od przygotowania fizycznego, Antonio Pintus, w żartach powiedział, że jestem prawdziwym psychopatą. Stwierdził, że nigdy nie poznał nikogo takiego ja, gdy chodzi o intensywność pracy. Kiedy wchodzę do siłowni, z nikim nie rozmawiam. Skupiam się całkowicie na tym, co mam zrobić. Przyznaję, że pewnie narzucam na siebie dodatkową presję, ale nie żałuję tego, jaki jestem. Może fajnie byłoby być trochę bardziej zrelaksowanym, mieć większy luz, ale taka jest moja etyka. Nie zmienię tego po 15 latach kariery. Nie wygrałbym tego wszystkiego, gdybym nie był tak niezaspokojony.
Jaki procent szans dajesz sobie na zdobycie szóstej Złotej Piłki?
Dzisiaj nie mam pojęcia. W następnym roku mamy mnóstwo rozgrywek z Realem, a do tego dochodzi mundial z Portugalią, który rozmywa trochę resztę. Mistrzostwa świata będą kluczowe w wyścigu o Złotą Piłkę. Wyobraźmy sobie, że Real wygrywa znowu Ligę Mistrzów, a ja zostaję ponownie królem strzelców, ale mam mocno średni mundial. Albo odwrotnie… W 2018 roku będzie wiele czynników i argumentów. Uważam, że zdobycie mistrzostwa kraju nie zrobi tej potrzebnej różnicy. Poprzeczka będzie zawieszona dużo wyżej.
Jak pozostajesz na topie, gdy za dwa miesiące skończysz 33 lata?
Wszystko to głowa. Kluczem do wszystkiego jest motywacja. Jednak w tym poczuciu motywacji musisz czuć się też wspierany. Jeśli tego nie masz, jest trudniej. Do tego jestem z natury optymistą. Lubię grać, lubię dodatkowo trenować. Wszystko staje się ryzykowne, gdy nie czujesz już motywacji. Bo to [wskazuje na głowę] kontroluje to [wskazuje na udo]. Zawsze. Jeśli nie masz dobrej głowy, nie możesz mieć dobrego ciała.
Rok temu w takim wywiadzie powiedziałeś nam, że nie jesteś już tym samym zawodnikiem. Jak jest teraz? Czy ciało ma szansę pozostawać na poziomie ambicji, jakie masz w głowie?
Uważam, że moje ciało jest dzisiaj w lepszej formie niż rok czy dwa lata temu. Czuję się lepiej, czuję się silniejszy.
Co może ci przeszkodzić?
Brak poczucia wsparcia ze strony klubu czy fanów. Ludzie mają krótką pamięć. Ostatnio na lotnisku mieliśmy pięć metrów od siebie kibica nagrywającego nas telefonem. Byłem z Carvajalem i Sergio Ramosem. Krzyczał: „Hej, obudźcie się w końcu, gracie gówno”. Pomyślałem sobie: „Eh, trzy miesiące temu pewnie wygraliśmy Superpuchary Hiszpanii i Europy”. Wiecie, mam z tym wielki problem. Naprawdę przeszkadza mi tego rodzaju amnezja. Futbol złożony jest z cykli. Gdy sprawy nie idą dobrze, ludzie muszą nam pomagać, klub i fani. Wygraliśmy trzy Ligi Mistrzów w cztery lata, jakby to było czymś łatwym. Real na swoją La Décimę czekał dwanaście lat. Wiem, jak ciężko pracuję. Czasami po prostu nie idzie. Słupek wypluwa twój strzał z powrotem, bramkarz blokuje twoje uderzenie… Proszę, żeby ludzie nam zaufali.
Czy możesz nam opowiedzieć o swojej codziennej rutynie? Co robisz, żeby pozostawać w takiej formie?
Moje przygotowania od lat są takie same. Może teraz robię to trochę mądrzej. Gdy kilka lat temu codziennie byłem na siłowni po 40 minut, dzisiaj pracuję tylko przez 20, ale wykonuję bardziej specyficzne ćwiczenia.
Czy uważasz, że ta niewidzialna praca to klucz do twojego sukcesu?
To jeden z kluczy, bardzo ważny. Jednak prawdziwym kluczem jest talent. Mógłbym dać wam instrukcje do wszystkiego, mógłbym dać wam przepis na kartce [zabiera papiery dziennikarzom i na nie pokazuje]. Mogę wytłumaczyć wam, co jem, kiedy pracuję na siłowni, wszystko, co robię. I zobaczymy czy wygracie pięć Złotych Piłek. Jeśli nie masz talentu, możesz o tym zapomnieć! Spróbuj dać 15-latkowi rozpisaną całą drogę i zobaczymy czy za 10 lat będzie mieć Złotą Piłkę. Rozumiecie co chcę wam powiedzieć?
Carlo Ancelotti mówił, że nigdy nie widział zawodnika, który wchodziłby do lodowatej wody o 2:30 nad ranem po powrocie z meczu Ligi Mistrzów. Dlaczego robisz coś takiego?
To po prostu część mojej rutyny. Kiedy mamy 2- czy 3-godzinny lot, to nogi puchną z powodu ciśnienia atmosferycznego. Zimna woda to naturalny środek przeciwbólowy. I sprawia, że czuję się dobrze. Czasami wchodzę też do ciepłej wody. To małe rzeczy, które ci pomagają, te detale, które robią różnicę. Wiem, że po wejściu do lodu będzie mi się lepiej spało. Wiecie dlaczego czasami zawodnik ma problemy z zaśnięciem po meczu? Bo nie jest zrelaksowany, schodzi jeszcze z niego adrenalina. Ja szukam rozwiązań, które pomogą mi się odprężyć. W 95% przypadków mam dobre czy wręcz świetne noce. Ludzie nie doceniają znaczenia snu. Ja doceniam. To samo dotyczy jedzenia czy pracy. Te wszystkie rzeczy, odpowiednio zrobione, sprawiają, że jestem lepszy od innych.
Czy sukcesy jak Złota Piłka pomagają ci zapomnieć o słabszych latach?
[zamyśla się] Sukces to zawsze bonus psychologiczny. Wiesz, że na coś zapracowałeś. Czujesz się doceniony. Jeśli harujesz cały rok, a na końcu niczego nie zdobywasz, czujesz frustrację. Zawsze mam szansę na zdobycie czegoś na koniec sezonu, oczywiście to zależy od całego roku, ale zawsze jest na coś szansa. Moją motywacją jest dalsza praca, by wygrywać.
Czy teraz z czterema dziećmi w domu twoja praca wygląda inaczej?
Nie, zawsze przygotowuję się w ten sam sposób. Moje życie z tą czwórką się zmieniło, to na pewno. Jednak to nie wpływa czy nie przeszkadza mi w mojej pracy czy na przykład rutynie snu. Jedno dziecko czy czworo, jest tak samo. Jedyna różnica jest taka, że staram się spędzać więcej swojego czasu z nimi. Obdarowuję je miłością, ale przy tym robię co muszę, by pozostać profesjonalistą.
Czy Cristiano jako tata i głowa dużej rodziny rozpoczął drogę do zastąpienia Cristiano piłkarza?
Nie. Posiadanie trójki dzieci więcej wymaga większej odpowiedzialności, ale moje zawodowe życie pozostaje takie samo. Jak mówiłem, zawsze chciałem mieć dużą rodzinę i teraz ją buduję. To coś najpiękniejszego. Doświadczenia z Cristiano Juniorem były dla mnie tak wspaniałe, że chciałem mieć kolejne dzieci. Dzisiaj jestem bardzo szczęśliwy. Jestem dumny, że mam czwórkę dzieci. W przyszłości chcę mieć ich jeszcze więcej.
Ciągle masz miejsce i czas, by odpowiednio się koncentrować? Masz jeszcze te momenty samotności?
Momenty samotności… [zamyśla się] Nie potrzebuję ich za wiele. To prawda, że czasami zostaję w domu sam. Jednak nawet z dziećmi mam swoją przestrzeń osobistą. Mam spory dom [śmiech]. Mam miejsca, gdzie mogę się odizolować, gdy tego chcę czy potrzebuję. Nie mam na tym poziomie żadnego problemu. Czuję się też dobrze, gdy moja narzeczona jedzie na wykłady czy gdy dzieciaki idą na spacer, ale nie potrzebuję dużo samotności.
Wstajesz w nocy, by je karmić?
Nie będę kłamać: nie. Gdybym musiał to robić, robiłbym to bez problemu. Zajmuję się nimi, gdy na przykład wracam z treningu. Mam jednak narzeczoną i jeszcze dwie osoby, które pomagają nam zajmować się dziećmi. Muszę też odpocząć, ale to, że nie wstaję w nocy, nie znaczy, że ich nie kocham. Mam obowiązki jako ojciec i mam pracę, która ma duże wymagania. To ja przynoszę do domu pieniądze. Pracuję, by zaoferować wymarzone życie moim dzieciom. Każdy ma swoją rolę. Ja daję im miłość i edukację. Jednak dla mnie noc to świętość. Następnego dnia muszę być gotowy do biegania. I to dobrego biegania…
Gdzie widzisz siebie za pięć lat?
Praktycznie w podobnym miejscu co dzisiaj. [zamyśla się] Chcę grać tak długo, jak będzie to możliwe, ale nie mogę zagwarantować, że w mojej głowie będę tak dobry za te pięć lat. Nikt nie wie, co będzie jutro. Nie powinieneś za dużo myśleć o przeszłości ani za dużo obrazować przyszłości. Trzeba żyć teraźniejszością, bo ona jest piękna. Jestem dzisiaj szczęśliwy, wygrywam tytuły, nie mam problemów ze zdrowiem, moja rodzina i przyjaciele czują się doskonale. Trzeba to wykorzystywać. Za pięć lat może zakończę karierę, jeśli nie będę już czuć się tak dobrze. Będę inwestował wtedy w inne projekty. Mam wielu sponsorów, mam już linię odzieżową, hotele i siłownie. Nie będzie problemów, żeby czymś się zająć.
A widzisz siebie jako trenera?
Raczej nie. Przynajmniej na razie. Na razie myślę o tym, że skupię na nauce. Zrobię też różne kursy, na przykład związane z kinem.
Aktorstwo?
Tak, chciałbym spróbować. W każdym roku dostaję propozycje udziału w filmach. Przy futbolu nie ma to jednak czasu. Wiecie, jestem pewny, że przeżyję trudne chwile, gdy zawieszę buty na kołku. Piłka to moja pasja. Wiem jednak, że pozostanę szczęśliwym człowiekiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze