Real nie ma odpowiedzi na kolejne kontuzje Bale'a
Królewscy wyczerpali wszystkie możliwości
Nie ma żadnych nowych rozwiązań. Nie istnieją masaże, zabiegi czy treningi, które mogą odmienić „świat Bale'a”. ABC informuje, że Real Madryt zrobił wszystko, żeby znaleźć odpowiedź na kolejne urazy i ich odnowienia w nogach Walijczyka.
Ostatnia seria w nieco ponad miesiąc połączyła problemy z mięśniem przywodziciela, łydką i mięśniem czworogłowym w tej samej kończynie. W sumie w Madrycie odniósł on 12 urazów lewej nogi i 7 prawej. Ostateczna ocena atakującego jest taka, że to wspaniały atleta, który naprawdę miałby szansę na poważną rywalizację na dystansie 400 metrów na poziomie światowym i którego mięśnie wykraczają poza możliwości średniego człowieka, ale gdy dochodzi on do swoich fizycznych granic, to zaczyna się łamać. Takich przypadków było już tyle, że określone strefy stały się jego piętami Achillesa.
Na te „recydywy”, jak w Hiszpanii takie problemy nazywają lekarze, nie znaleziono żadnego standardowego wytłumaczenia. Real Madryt doszedł do sytuacji, w której wszystko, co robi Bale, jest rozpisane i praktycznie zrobotyzowane. Wszystko, co je, pije i robi Gareth, jest przeanalizowane i zaplanowane. Każdy z zawodników ma osobistą dietę opartą na wynikach metabolicznych oraz badaniach DNA. Kontrole i analizy w przypadku Walijczyka miały wyczerpać wszystkie opcje. Atakujący je tylko to, co mu się przydaje i co w pełni akceptuje jego organizm, jak gdyby był podmiotem jakichś testów. Co więcej, Brytyjczyk nie ma nawet żadnych problemów z jamą ustną czy zębami, które w jakiś sposób mogłyby wpływać na jego nogi. Nie pali, a jak pije, to zwyczajowe dla piłkarzy piwo przy okazji największych triumfów, które wręcz jest zalecane, by zrelaksować ciało i nawodnić je do wysiłku, a czasami także do bycia zdolnym do oddania pełnej próbki na badania antydopingowe. Nie ma już miejsca w jego ciele, gdzie można by znaleźć to magiczne rozwiązanie.
ABC podkreśla, że Real po prostu nie ma odpowiedzi. Zostaje zwykłe stwierdzenie, że ciało Bale'a przy maksymalnym wysiłku ucieka na drogę kontuzji. To problem także bardzo piłkarski, bo Gareth jest najlepszy na murawie, gdy jego odejście i szybkość są na maksymalnym poziomie. Gdy zwalnia, nie działa tak samo, nie wnosi czegoś wyjątkowego do gry ekipy. On jest decydujący, gdy mknie do przodu jak gazela. 26 września właśnie dzięki temu błyszczał w Dortmundzie, ale na koniec poczuł skurcz, po którym do dzisiaj nie wrócił do treningu. Gdy poradził sobie z tym urazem, a następnie przeciążeniowym urazem łydki, w czwartek na treningu przy maksymalnym wysiłku znowu doznał urazu. Co się dzieje, gdy jego mięśnie pracują na 100%? Może na to pytanie za miliona można odpowiedzieć już tylko przez argumenty psychologiczne.
Przy ciele sportowca dwa czynniki mentalne mogą narobić wielkich problemów: stres i nerwowość. Generalnie chodzą one w parze. Real Madryt zapłacił za Bale'a 91 milionów euro i zawsze ciążyło to najmocniej na zawodniku. Walijczyk nie mógł zadebiutować 22 września 2013 roku na Bernabéu w starciu z Getafe, bo nerwy doprowadziły do pojawienia się na jego udzie guli, wobec której lekarze mogli zalecić jedynie zejście z rozgrzewki przy wszystkich oczekujących kibicach.
Mimo wszystko 2014 rok był jego najlepszym okresem w Hiszpanii. Zdobył wtedy 3 decydujące gole w 3 finałach: w Lidze Mistrzów z Atlético Madryt, w Pucharze Króla z Barceloną i na klubowym mundialu. Od kwietnia 2015 roku, gdy ekipa miała wielkie problemy, a ostatecznie skończyła tamten sezon bez wielkiego trofeum, kontuzje łydki zaczęły hamować jego karierę, spadając jedna po drugiej. Inne mięśniowe urazy były głównie wynikiem tego, że atakujący przeciążał zdrową nogą, próbując chronić akurat kontuzjowaną łydkę. Nerwowość na punkcie powrotu i udowodnienia, że jest warty swojej ceny, stała się jego obsesją. W poprzednim sezonie nie był ważny przy triumfach w lidze i Lidze Mistrzów. To mu mocno ciąży.
Real Madryt poświęcił wiele czasu, by podnosić jego morale w tych ciężkich chwilach. Za kilkanaście dni minie rok od kontuzji kostki w Lizbonie, w którym nie złapał żadnej ciągłości gry. Ten najnowszy uraz praktycznie rozsadził całą tę pracę, a Bale'owi cały kalendarzowy rok. Walijczyk nie tylko ma problem z mięśniami nogi, ale także z głową, bo jest wyniszczony psychologicznie. Nikt nie potrafi przy tym znaleźć żadnego powodu obok stresu, by wytłumaczyć plagę, jaka go dotyka. Robben, Woodgate czy Prosinecki walczyli z takimi samymi kryzysami. Przy tylu kontuzjach największy strach to kolejne odnowienie urazu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze