Drenthe: W piłce są ludzie, którzy nie są uczciwi
Wywiad z byłym zawodnikiem Realu
Royston Drenthe w wieku 30 lat to już były zawodnik. Nie dał już rady przenosić się z miejsca na miejsca i powiedział dość. Padł. To nie jest normalne, że piłkarz, który wszedł do elity, a 10 lat temu podpisywał umowę z Realem Madryt po zostaniu najlepszym graczem EURO U-21 w 2007 roku, tak młodo kończy karierę. Wiele spraw nie poszło jednak tak, jak sobie to wyobrażał.
Życie Drente jest tak pełne zakrętów, że niewielu tak dobrze jak jemu przyszło napisanie książki. Właśnie to zrobił, zbierając swoje doświadczenia z 30 lat życia w biografii, w której odkrywa sekrety nie tylko swojego życia, ale i futbolu. O niektórych z nich opowiedział w rozmowie z dziennikiem MARCA. Specjalnie dla was przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy.
Drenthe: Wiedziałeś, że mojego ojca zabito, gdy miałem 3 latka? Zamordowano go na ulicy. Moja mama ukrywała to przez długi czas, by mnie chronić. Mówiła, że to był wypadek, ale rzeczywistość była inna.
I dlaczego opowiadasz o tym teraz?
Wydawało mi się, że to dobry moment na napisanie biografii. Odszedłem z futbolu, a przez 30 lat przeżyłem tyle, ile niektórzy nie przeżyją w ciągu 200 lat. Książka zaczyna się w ten sposób, od opowieści mojej mamy. To pierwszy raz, gdy otwieram się w tym temacie. To coś ciężkiego.
Przypuszczam, że to naznaczyło twoje dzieciństwo.
Nie było łatwo, jasne. Mama próbowała mnie chronić, żebym nie cierpiał, bo byłem tylko dzieckiem. Chroniła mnie przed strachem, nie chciała, żebym był słaby. Ja słuchałem rzeczy na ulicy i opowiadałem o tym mamie, ale ona twierdziła, że tak nie jest. Chciała mnie chronić, bo ja jestem z Rotterdamu, a tam na ulicy trzeba być twardym gościem. Jestem mężczyzną od małego, nie było innego wyjścia.
Życie mocno cię pobiło?
Miałem dobre i złe chwile, ale nie trzeba teraz rozpocząć. Czy mogłem zrobić wiele rzeczy inaczej? No tak. Jednak takie jest życie i trzeba iść do przodu.
Dlaczego tak wcześnie zakończyłeś karierę?
Bo nie byłem szczęśliwy. Byłem zmęczony, rozczarowany, pozbawiony nadziei… Gra w profesjonalny futbol nie sprawiała mi już radości. Nie lubię tego świata. Przytrafiły mi się złe rzeczy, a w ostatnim momencie grałem w Emiratach… Dlatego powiedziałem, że to koniec i to zostawiłem.
Jakie miałeś problemy?
Miałem kłopoty z reprezentantami, z ludźmi wchodzącymi do mojego otoczenia… Nie chcę dawać nazwisk, ale w piłce są ludzie, którzy nie są uczciwi.
Oszukiwali cię?
Tak. Podpisywałem rzeczy, a potem płacono mi zupełnie inne kwoty, zawsze dużo mniej. A jak do tego doszło? Wyobrażasz sobie, wiesz, jak to działa.
Wielu ludzi cię wykorzystało?
Jestem mocnym gościem, czasami chłodnym, ale mam dobre serce. Kto mnie zna, ten wie, że jestem dobrym człowiekiem i wierzę ludziom. Tak, było wiele osób, które się do mnie zbliżały tylko ze względów biznesowych, by mnie wykorzystać i oszukać. W ostatnich latach nie miałem agenta, bo nie wierzyłem nikomu. I cóż, na końcu w ogóle opuściłem piłkę.
Nie tęsknisz?
Czasami tak, czasami nie… Futbol mnie cieszy, to moje życie, ale ludzie otaczający piłkę nie zawsze są dobrzy. Dlatego teraz gram dla radości z przyjaciółmi.
Jak wytłumaczysz to, że 10 lat temu byłeś wielkim transferem Realu Madryt, a teraz zakończyłeś karierę?
To trudne. Nie wiem… Nie chcę też przez to powiedzieć, że moja kariera była katastrofą, bo miałem dobre momenty.
Jak opisałbyś swój etap w Realu?
Było w nim wszystko, ale odszedłem bardzo szczęśliwy. Real to najlepszy klub w historii, a ja w nim grałem. Tego nikt mi nie wymaże. Są największe gwiazdy, które marzyły o grze w tej koszulce i nigdy im się to nie udało. Mi tak i mocno się tym cieszyłem, bo przeżywałem tam marzenie. Zawsze będę mieć Real w sercu. Jestem fanatykiem tego klubu.
Ale nie poszło ci tak, jak mogłeś tego oczekiwać.
Przyszedłem do Realu w wieku 20 lat jako najlepszy gracz EURO U-21 i w pierwszym meczu zdobyłem spektakularną bramkę przeciwko Sevilli. Od tego momentu ludzie wiele ode mnie oczekiwali i ustawili wysoko poprzeczkę. Nie jest łatwo poradzić sobie z tym w wieku 20 lat.
To mocno zmieniło twoje życie?
Mocno? Bardzo mocno! Od mieszkania z mamą w małym mieszkaniu do zamieszkiwania w wartej miliony willi. Życie całkowicie ci się zmienia i czasami nie jest łatwo sobie z tym poradzić.
Często wychodziłeś wieczorami?
Wychodziłem, tak. Jednak nie w każdy wieczór, jak mówiono. Jednak często, dosyć często. Chodziliśmy do Budhy i spędzaliśmy tam dobrze czas. Często musiałem robić to po kryjomu, bo nie był to najlepszy czas. Jednak nie jest łatwo powiedzieć w każdy wieczór „nie”, bo jako zawodnikowi Realu wiele ci się oferuje. Madryt to fajne miasto, jest wiele restauracji, imprez, bardzo ładnych dziewczyn… A ty jesteś młody, grasz w Realu… Przed tobą staje wiele pokus i jeśli nie jesteś całkowicie skoncentrowany…
A z kim wychodziłeś?
[śmiech] W książce nie podaję nazwisk i tutaj też tego nie zrobię, ale nie byłem jedynym graczem, który wychodził. To jest oczywiste.
Opowiadasz o tym w biografii?
Jasne, o tym i wielu innych rzeczach. Na przykład, przyjaciel opowiada w książce o historii, która zawsze mnie rozbraja. Poszedłem z tym przyjacielem do kasyna i nagle przysiadły się do nas dwie bardzo ładne dziewczyny. Poszliśmy w czwórkę do hotelu i spędziliśmy genialnie czas. Na koniec pojawił się problem, bo poprosiły nas o 1000 euro od każdego. Nie wiedziałem, że trzeba płacić! Nie miałem pojęcia. Do tego nie miałem pieniędzy, a jedynie karty. Nie chciałem też płacić, było mi wstyd! A mój przyjaciel nie chciał płacić, bo to było dużo pieniędzy. Ostatecznie daliśmy im wszystkie wygrane w kasynie żetony, nie wiem nawet ile. Jakieś tam przygody miałem.
Czy to w nocy zaczęła się kończyć twoja kariera?
Nie zgadzam się z tym. Nigdy nie przyjechałem za późno na trening i zawsze ciężko pracowałem. Naprawdę nie odszedłem z Realu z tego powodu. Uważam, że miałem dobre momenty, ale na końcu futbol to skomplikowana sprawa, a tym bardziej w Realu. Jednak co do klubu, to mam same dobre słowa. Zawsze zachowywano się wobec mnie dobrze.
Więc etap w Madrycie był pozytywny?
Dla mnie tak. Grałem z Cannavaro, Van Nistelrooyem, Ramosem, Marcelo, Raúlem, Gutim, Sneijderem czy Casillasem. To były legendy. Potem także z Cristiano i Benzemą. Gra z nimi była marzeniem.
A kibice?
Byli wymagający, jak wobec wszystkich. Jednak w głębi byli sympatyczni. Madryt to mój dom, tak samo jak Rotterdam. Czuję się tu jak w domu. Mieszkam w Villaciosie, mamy tam restaurację „Ricky's Place”. Nosi imię mojego ojczyma, który tam gotuje. Chodzę tam na piwo i rozmawiam z ludźmi, mamy cudowne stosunki. Czuję się bardzo kochany.
Więc co stało się na boisku?
Zacząłem od grania. Z Schusterem stosunki były dobre. Problemy zaczęły się z Mourinho, który zmusił mnie do odejścia z Realu. Miałem z nim wtedy poważne problemy, bo nie zgadzałem się z tym, co mi zrobił.
Co się stało?
W 2010 roku odbyłem z nim przygotowania, pracując poważnie i bardzo ciężko. Czułem się genialnie i byłem niesamowicie skoncentrowany. Do tego Marcelo był kontuzjowany, więc miałem nadzieję na grę i triumfowanie. Nagle w dniu zamknięcia okienka on zadzwonił i powiedział, że muszą odejść. Miałem mniej niż 24 godziny na wybranie drużyny! Nie wierzyłem w to i stałem się bardzo poważny. Wypowiedziałem wiele poważnych słów, ale zrozumiałem, że nic nie zrobię, że to była decyzja Valdano. Ostatecznie nic nie dało się zrobić i zostałem wypożyczony do Hérculesa.
Tam nie szło ci za dobrze.
Zacząłem genialnie. Wygraliśmy nawet na Camp Nou 2:0, a ja zostałem powołany do seniorskiej reprezentacji. Problem był taki, że przestano nam płacić, a ja przestałem trenować. Wtedy zadzwonił Mourinho i rozpętał wielką kłótnię! Mówił, że jestem graczem Realu i nie mam prawa tak robić. Ale cholera, ciekawe, co on by robił, gdyby mu nie płacili! Sprawa jest taka, że wtedy wszystko zaczęło się psuć. Ludzie zaczęli mnie atakować, a kibice nawet zaczęli przychodzić do mnie do domu.
A zespół ostatecznie spadł.
Winni byli działacze, którzy zwolnili Estabana Vigo. Esteban był wspaniałym trenerem, ale wyrzucili go i sprowadzili Đukicia, którego najbardziej zajmowało chwalenie się swoimi mięśniami brzucha. On jako trener uznawał się za piłkarza. Co za gość! Nie podobał mi się, naprawdę. Z nim spadliśmy.
I wróciłeś do Realu.
Mourinho po powrocie mnie odsunął. Nie chciał mnie przy ekipie za to, co zrobiłem w Alicante. I tak trenowałem sobie indywidualnie. Czułem się fatalnie. To był ciężki czas, bo wiedziałem, że kończy się moja kariera w Realu.
Płakałeś z powodu tej sytuacji?
Byłem wkurzony, ale nie płakałem.
I wtedy…
Nie poszło mi dobrze. Grałem w Anglii, Rosji czy Turcji, ale zaczęły się te problemy z agentami i nie byłem z tego powodu skupiony na piłce. Przestałem dostawać pieniądze z wielu tytułów i zaczęły się problemy. Musiałem zająć się moimi kontraktami! Na boisku nie było źle, ale zaraz przychodził jeden problem, potem drugi… i tak to odpuściłem.
Co robisz teraz?
Zobaczymy, co będzie. Jestem spokojny. W tym punkcie interesuje nie tylko to, żeby moja mama i dzieci były szczęśliwe. To jest dla mnie najważniejsze. Reszta, jeśli mogę być szczery, nie ma dla mnie znaczenia. Martwię się tym, żeby innym było dobrze.
Ile masz dzieci?
Chłopca i cztery dziewczynki.
30 lat i piątka dzieci? Jak sobie radzisz?
Nie wiem, czy jestem dobrym ojcem, ale coś robię dobrze, bo nie wyobrażasz sobie miłości, jaką mnie obdarowują. Moje dzieci to teraz moje życie. Jeśli one są szczęśliwe, reszta nie ma znaczenia.
Ten lokal w Villaviciosie ci wystarcza?
Idzie nam dobrze. Teraz przygotowuję się do otwarcia drugiego w centrum Madrytu w 2018 roku. Zobaczymy, co z tego będzie.
Utrzymujesz kontakt z ludźmi z Realu?
Z niektórymi. Ostatnio Chendo załatwił mi bilety na mecz z Barceloną. Poprosiłem go o to i potraktował mnie tak dobrze, że nie da się nawet o tym opowiedzieć. Czuję się wspaniale, gdy spotykam takich ludzi.
W szatni też byłeś lubiany, ale były też jakieś problemy.
Jakieś były, tak. Z Saviolą i Gago. O Gago wolę nic nie mówić, poważnie. Z Saviolą skończyliśmy sprawy lepiej.
Co stało się z Saviolą?
Trenowaliśmy któregoś dnia i poprosiłem, żeby mi podał. Prosiłem cztery razy, ale nie podawał. Saviola, Saviola, Saviola, Saviola! Typowy temat w meczu czy na treningu. Wtedy on się zatrzymał i wystrzelił piłkę w moim kierunku. Po treningu do niego podszedłem, zatrzyłem i zapytałem, co się dzieje. Powiedziałem, że byłem uciążliwy tym proszeniem o piłkę. Mnie to uderzenie nie zabolało. Zabolało mnie, że starł się ze mną, gdy innym nigdy niczego nie mówił. A ja poprosiłem go o podanie i się obraził, jakby ze mną można było zrobić wszystko. To mnie zabolało. Jednak porozmawialiśmy i wszystko rozwiązaliśmy. Mieliśmy nawet dobre stosunki. Jak ze wszystkimi w szatni, atmosfera była świetna.
A teraz nie dyskutujesz z kolegami?
[śmiech] Nie. Zakładamy swoje koszulki i cieszymy się grą.
Planujesz pozostać związany z piłką?
Cóż, zobaczymy. Studiuję, by uzyskać tytuł trenera młodzieży. Uważam, że moje doświadczenia może im pomóc, naprawdę.
Żałujesz wielu rzeczy?
A na co to teraz się zdaje… Nic nie można już zrobić.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze