Zagrać choć trochę godnie Wembley
Zapowiedź meczu Tottenham – Real Madryt
Wembley. Stadion miliona i jednej opowieści. W tym tej, która w Polsce obrosła prawdziwą legendą i która do dziś z kręcącą się w oku łezką przytaczana jest przez naszych ojców i dziadków. Mowa oczywiście o występie Jana Tomaszewskiego w spotkaniu z Anglią, dzięki któremu były golkiper biało-czerwonych mimo upływu kolejnych dziesięcioleci do teraz w telewizji uchodzi za bohatera i cieszy się dożywotnim statusem eksperta od wymyślanych na siłę kontrowersji.
Choć mówimy o prawdziwej świątyni futbolu, miejscu dla Anglików wręcz kultowym, gdzie gościły najlepsze z najlepszych drużyn, to jednak od otwarcia obiektu w 1923 roku Królewskim nie było dane wystąpić tam... ani razu. Dziś jednak po 94 latach wreszcie nadarza się ku temu okazja. O 20:45 Los Blancos wybiegną bowiem na murawę londyńskiej twierdzy, by zmierzyć się w 4. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów z Tottenhamem.
O tym, że czeka nas niezwykle trudny mecz nie trzeba raczej nikogo przekonywać poprzez tortury. Już dwa tygodnie temu na Santiago Bernabéu otrzymaliśmy wystarczający dowód na to, że wicemistrz Anglii to nie pierwsza lepsza Girona, którą można ograć za pomocą słabszej nogi żadna popierdółka, tylko zespół, który potrafi zawiesić wysoko poprzeczkę każdemu rywalowi. Remis z Kogutami w Madrycie, patrząc na przebieg gry, był raczej sprawiedliwym wynikiem.
Co działo się w obozie rywala od ostatniego razu? W lidze sytuacja wygląda wciąż dość podobnie – trzy oczka straty do drugiego United i oglądanie pleców stale odjeżdżającego City. Z jednej strony Spurs mogą pluć sobie w brodę, ponieważ w minionej kolejce przegrali w bezpośredniej konfrontacji z Czerwonymi Diabłami, z drugiej jednak odnieśli tydzień wcześniej piękne zwycięstwo 4:1 nad Liverpoolem. Największe pretensje Koguty mogą mieć do siebie jednak o to, w jaki sposób odpadły z Pucharu Ligi – choć do przerwy prowadziły 2:0, poległy z West Hamem 2:3.
Czego powinniśmy się dziś obawiać najbardziej? Cóż, jest tam taki jeden, który pokazuje, że napastnicy – wbrew pozorom – czasami jednak strzelają gole. Harry Kane się nazywa.
O Realu dziś nie będzie. Lepiej poświęcić ten czas na myślenie o naszych zmarłych, zamiast na sztuczne pompowanie bojowych nastrojów w kontekście drużyny wykazującej ostatnimi czasy jawny brak zaangażowania. Miejmy jedynie nadzieję, że dziś Królewscy sprawią niespodziankę i zagrają w sposób niebudzący chęci jak najszybszego udania się do toalety.
Początek meczu o 20:45. Transmisję przeprowadzą TVP1 i CANAL+.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze