Półfinały Ligi Mistrzów
Pierwsze mecze półfinałowe za nami
AC Milan – PSV Eindhoven 2:0
Andrij Szewczenko (42), Jon Dahl Tomasson (90)
Milan: Dida – Cafu, Stam, Maldini, Kaładze – Gattuso, Pirlo (72. – Ambrosini), Kaká, Seedorf (81. – Serginho) – Szewczenko, Crespo (65. – Tomasson)
PSV: Gomes – Ooijer, Alex, Bouma (46. – Lucius), Lee – van Bommel, Cocu, Vogel – Beasley (61. – Venegoor of Hesselink), Park, Farfán
Mecz był bardzo wyrównany, a początkowo wręcz nudny. Goście, którzy dopiero co zapewnili sobie triumf w Eredivisie, nie kwapili się z atakowaniem, gospodarze też. Spotkanie ożywił dopiero gol Szewczenki po świetnym podaniu Kaki.
Na drugą połowę piłkarze z Holandii wyszli z zupełnie innym nastawieniem – regularnie atakowali i jedynie do siebie mogą mieć pretensje, iż nie udało im się zdobyć gola. Z drugiej strony, zawodnicy Milanu kilkakrotnie wyprowadzili groźne kontry i tylko dzięki Heurelho Gomesowi Szewczenko nie dał rady strzelić drugiej bramki. Zrobił to jednak w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Tomasson, wbijając do bramki piłkę po zablokowanym strzale Kaki.
Bramki Ukraińca i Duńczyka dały Milanowi – który od siedmiu meczów nie stracił gola w Lidze Misrzów – dużą zaliczkę na poczet rewanżowego spotkania, a tym samym przybliżyły drużynę Carlo Ancelottiego do zdobycia drugiego na przestrzeni trzech lat Pucharu Mistrzów.
Chelsea FC – Liverpool FC 0:0
Chelsea: Cech – Johnson, Terry, Carvalho, Gallas – Tiago (59. – Robben), Makelele, Lampard – Cole (78. – Kezman), Drogba, Gudjohnsen
Liverpool: Dudek – Finnan, Carragher, Hyypia, Traore – Riise, Xabi Alonso, Gerrard, Bišcan (87. – Kewell), Luis García (90. – Smicer) – Baroš (66. – Cissé)
Mecz co prawda bez goli – głównie dzięki wyśmienitej grze obrońców – ale z pewnością nie bez emocji. Wyśmienite okazje dla Chelsea zmarnowali Didier Drogba i Frank Lampard (ten z czterech metrów nie trafił do praktycznie pustej bramki), zaś dla Liverpoolu – John Arne Riise (w sytuacji sam na sam strzelił wprost w Petra Cecha) i Milan Baroš.
O ile pierwszą połowę uznać można za wyrównaną, o tyle w drugiej The Blues zdecydowanie zepchnęli gości do defensywy. Grali jednak zbyt nerwowo, by znaleźć sposób na doskonale grającą obronę Liverpoolu.
Liderzy obu zespołów, Gerrard i wspomniany Lampard, nie zachwycili tym razem.
Drugi z rzędu bezbramkowy remis Liverpoolu w Lidze Mistrzów, a zarazem szósty mecz bez zwycięstwa w siedmiu spotkaniach z drużynami angielskimi w europejskich pucharach, nie stawia w roli faworytów ani The Reds, ani The Blues.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze