Liga wraca na teren mistrza
Przed meczem z Valencią
Primera División wraca na Santiago Bernabéu, na teren mistrza Hiszpanii. Właśnie tam dziś Real Madryt będzie gościć Valencię, ale zanim sędzia zagwiżdże po raz pierwszy, Królewscy nareszcie otrzymają trofeum za zwycięstwo w poprzedniej edycji tych rozgrywek. Do dziś można zastanawiać się, dlaczego władze na siłę chciały być oryginalne i inaczej niż w Premier League czy Bundeslidze najlepsza drużyna nie otrzymała pucharu tuż po ostatnim meczu rozgrywek. To dziś nie będzie miało jakiegokolwiek znaczenia. I trzeba liczyć na to, że ta miła chwila nie spowoduje dekoncentracji wśród piłkarzy, których zadanie na dziś jest bardzo proste – trzy punkty. Jak mantrę będziemy to powtarzać jeszcze jakieś 36 razy.
W Valencii jak co roku doszło do poważnych zmian, ale zdecydowanie tą, która wysuwa się na pierwszy plan, jest zatrudnienie nowego szkoleniowca. Marcelino García Toral jest już bardzo doświadczonym trenerem, jednak o pozytywnych zaskoczeniach można było mówić niemal wyłącznie wtedy, gdy prowadził Villarreal. To właśnie z nim zajął czwarte miejsce lidze w sezonie 2015/2016 i dotarł do półfinału Ligi Europy. Musiał jednak odejść z powodu nieporozumień z zarządem. Władze Nietoperzy ściągnęły go z bezrobocia i wreszcie liczą na spokojne budowanie drużyny. Wcześniej nie było o tym mowy – od 2012 do 2016 roku drużynę z Mestalli prowadziło aż dziesięciu szkoleniowców. O jakimkolwiek pomyśle na budowanie drużyny nie było mowy.
Bez względu na szkoleniowca, który akurat zasiadał za sterami Valencii, Real Madryt zawsze stanowił dla niej wyjątkową motywację. Rzecz jasna poza wizualnymi wrażeniami potwierdzają to także liczby. Gdy jej kibice wprost mówili o tym, że celem na dany sezon jest utrzymanie czy po prostu zbliżenie się do środka tabeli, piłkarze potrafili wznieść się na wyżyny i zaprezentować naprawdę kawał solidnego futbolu. Jak na drużynę, która od paru sezonów buja się gdzieś w okolicy środka tabeli – i to w najlepszym wypadku! – jej bilans wygląda bardzo dobrze. Z ostatnich pięciu wizyt na Santiago Bernabéu aż trzy razy Valencia potrafiła urwać Królewskim punkty. A o trzech ostatnich wizytach na Mestalli lepiej po prostu nie wspominać.
Real Madryt świetnie zaczął sezon. W trzech pierwszych meczach wygrał dwa trofea, a ligę rozpoczął, a jakże, od kolejnego zwycięstwa. Zinédine Zidane ma jednak pierwszy poważny problem – nazwiska Vallejo, Varane'a i Ramosa odmieniliśmy już przez wszystkie przypadki, ale wypada przypomnieć. Żaden z tej tróki środkowych obrońców dziś nie może zagrać, dlatego Nacho pozostaje jedynym stoperem do dyspozycji trenera. Najprawdopodobniej obok niego wystąpi Casemiro, to natomiast spowoduje osłabienie środka pola i – jak pokazują ostatnie spotkania – także siły ataku. Brazylijczyk jest bowiem najbardziej bramkostrzelnym zawodnikiem Królewskich w tym sezonie. Tak czy inaczej liczba wariantów, na jakie może zdecydować się Zizou, jest bardzo ograniczona.
Kiedy cel na dany sezon jest jasny i jest nim mistrzostwo Hiszpanii, znacznie łatwiej mówić o celach w pojedynczych meczach. Moglibyśmy znowu silić się na truizmy i znowu napisać o trzech punktach. Ale jednak kiedy zaglądamy w tabelę, nie możemy spojrzeć na bilans bramek. Los Blancos potrzebują co najmniej dwubramkowego zwycięstwa, by po drugiej kolejce być liderem. Zbliża się przerwa na reprezentacje, więc na pewno miło byłoby spędzić te dwa tygodnie na czele. A smakuje to przecież wyśmienicie, prawda?
Początek meczu o godzinie 22:15, można go oglądać na na platformie Player.pl.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze