To nie są rezerwy
Deportivo La Coruńa – Real Madryt 2:6
Real Madryt zagrał partidazo na Riazor i pokonał Deportivo La Coruńa 6:2. Od pierwszej do ostatniej minuty Królewscy prowadzili z bardzo słabo dysponowanym rywalem, który pozwalał im na bardzo dużo. Tak naprawdę wynik mógł być znacznie wyższy – w pierwszej połowie świetnie spisywał się Germán Lux, w drugiej zaś gracze Zidane'a zbyt często chcieli wejść z piłką do bramki.
Nie wiemy, dlaczego do przerwy było tylko 3:1. Zinédine Zidane nie zlekceważył przeciwnika, robiąc aż dziewięć zmian względem El Clásico. Od samego początku Królewscy w świetnym stylu atakowali Deportivo i raz za razem znajdowali się w doskonałych sytuacjach pod bramką Germána Luxa. Madrytczycy mogli i nawet powinni kończyć pierwszą część z manitą. Po golach Álvaro Moraty i Jamesa Rodrígueza w poczynaniach atakujących Królewskich pojawiło się mnóstwo dekoncentracji i niewykorzystanych szans. W 35. minucie Deportivo wykorzystało jedną z niewielu swoich okazji. Mimo wszystko nie mamy prawa narzekać na styl gry Realu Madryt, zwłaszcza że w końcówce pierwszej połowy wynik podwyższył Lucas Vázquez. Znacznie gorzej było ze skutecznością. Trzeba jednak przyznać, że gracze Los Blancos spisywali się bardzo dobrze i trudno było dostrzec, by w większości dzisiejszy skład stanowili zawodnicy, którzy zazwyczaj siedzą na ławce rezerwowych.
Druga połowa zaczęła się bardzo sennie. Przez około 20 minut żadna z drużyn nie stwarzała wielkiego zagrożenia i było widać, że po pełnej emocji pierwszej części meczu piłkarzom brakowało werwy. Królewscy mieli już całkiem dobry wynik i coraz częściej zaczęli bawić się w okolicach pola karnego gości. Wreszcie na listę strzelców wpisali się James i Isco. Było niemal pozamiatane. Żadna z drużyn nie przejmowała się z bardzo defensywą i po jednym trafieniu dołożyli jeszcze Joselu i Casemiro.
Przekonujące zwycięstwo i bardzo efektowna gra na pewno cieszą. Gracze, którzy w ważnych meczach przyspawani są do ławki rezerwowych, tradycyjnie nie zawiedli i wywierają coraz większą presję na Zidanie przed kolejnymi ważnymi spotkaniami. Dziś można mieć pretensje o kilka pojedynczych zachowań, gapiostwo w obronie czy brak koncentracji pod bramką Deportivo, ale na razie wypada się cieszyć z tego, że drugi garnitur szybko poprawił nasze nastroje, które tak brutalnie zostały zepsute przez tych „lepszych”. Cudzysłów nie jest tutaj przypadkowy.
Deportivo La Coruńa – Real Madryt 2:6 (1:3)
0:1 Morata 1' (asysta: Isco)
0:2 James 14' (asysta: Lucas Vázquez)
1:2 Andone 35' (asysta: Kakuta)
1:3 Lucas Vázquez 45'
1:4 James 66' (asysta: Morata)
1:5 Isco 77'
2:5 Joselu 84' (asysta: Andone)
2:6 Casemiro 87' (asysta: Mariano)
Deportivo: Germán Lux (46' Tytoń); Juanfran, Arribas, Sidnei, Luisinho; Álex Bergantińos, Guilherme, Carles Gil (57' Joselu), Emre Çolak, Kakuta (46' Navarro); Andone.
Real Madryt: Casilla; Danilo, Varane (88' Tejero), Nacho, Marcelo; Isco (79' Casemiro), Kovačić, James; Lucas Vázquez, Morata, Asensio (79' Mariano).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze