Piekielny kwiecień – oby jeszcze nie dziś
Przed meczem z Deportivo Alavés
La Liga wraca po przerwie reprezentacyjnej, a wraz z nią na murawach pojawią się zawodnicy lidera, Realu Madryt. Królewscy zajmują pierwsze miejsce w tabeli, ale nie mają marginesu błędu. Dziś zagrają u siebie z Deportivo Alavés, które na wyjazdach z Barceloną czy Atlético potrafiło urwać faworytom punkty. Trudno sobie wyobrazić lepsze rozpoczęcie miesiąca niż udowodnienie, że Królewcy są gotowi na najbardziej wymagający okres w tym sezonie.
Po przerwie reprezentacyjnej do Zinédine'a Zidane'a docierały głównie dobre wiadomości. Nikt nie doznał urazu, wszyscy są zdrowi. Ci, którzy wcześniej narzekali na kontuzje, zaczęli pracować na pełnych obrotach, a przed dzisiejszym starciem trener miał do dyspozycji niemal całą pierwszą drużynę. Niemal, ponieważ za kartki pauzować będzie Casemiro. Mimo wszystko Francuz nie patrzy na sezon krótkowzrocznie i pozwolił na odpoczynek wszystkim graczom, którzy przerwę reprezentacyjną spędzili za Oceanem Atlantyckim, a także Sergio Ramosowi, który niedawno rozegrał dwa pełne mecze w barwach La Furia Roja.
W związku z tymi absencjami rotacje będą dziś nieuniknione. O ile można się domyślać, na kogo postawi dziś trener, o tyle sytuacja Daniego Carvajala jest dość niecodzienna. Hiszpan jest zagrożony zawieszeniem i może się wydawać, że przed meczem z Leganés żółta kartka jest dla niego formalnością. Obrońca wychował się jednak w tym mieście, a nie wiadomo, czy w kolejnym sezonie Królewscy będą mierzyć się z Pepineros w Primera División. Jeśli 25-latek zagra z Leganés i wtedy zostanie ukarany przez sędziego, nie wystąpi w derbach Madrytu.
Deportivo Alavés rozgrywa bardzo dobry sezon. Ma jeden z najmłodszych zespołów w lidze, co może tłumaczyć spore wahania formy. Nietrudno znaleźć zresztą potwierdzenie tego, że rezultaty piłkarzy prowadzonych przez Mauricio Pellegrino przypominają sinusoidę. Pierwsze cztery mecze to zero porażek i urwanie punktów Barcelonie i Atleti na wyjazdach. Kolejne sześć to aż cztery porażki.
Alavés to drużyna na tyle nieprzewidywalna, że trudno znaleźć moment, w którym karta się odwróci. Po porażce 0:6 z Barceloną drużyna z Kraju Basków potrafiła wygrać cztery z sześciu spotkań i awansować do pierwszej dziesiątki w tabeli. Nie można też zapominać o tym, że znakomicie poradziła sobie w Pucharze Króla, w którym dotarła do finału, eliminując po drodze między innymi pogromcę Realu Madryt, Celtę Vigo. Los Blancos mogą pocieszać się tym, że w składzie zabraknie Marcosa Llorente, którego rola w klubie z Vitorii jest nieoceniona. Wychowanek Królewskich radzi sobie doskonale i jest jednym z największych odkryć tego sezonu Primera División.
Na emocje przyjdzie jeszcze w tym miesiącu czas. Potyczki z Atlético, Barceloną czy Bayernem – bez względu na wyniki – rozgrzeją nas do czerwoności. Nie będziemy więc upominać się o podgrzewanie temperatury już dziś. Nie chcemy takich emocji jak w spotkaniach z Las Palmas czy Betisem, zwłaszcza że dziś Sergio Ramos nie będzie nikogo ratować.
Początek meczu o 16:15. Można go obejrzeć na platformie Player.pl lub w STS TV.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze