Reyes: Madryt jest dla mnie niczym NBA
Wywiad z kapitanem koszykarzy
Felipe Reyes został zaproszony do audycji El Larguero w rozgłośni Cadena SER. Kapitan koszykarskiej drużyny Realu Madryt wspomniał finałowy dzień Pucharu Króla, opowiedział o obowiązkach klubowych i reprezentacyjnych, a także planach na przyszłość.
– Sekretem do częstego zbierania piłek są przede wszystkim chęci, pozycja i warunki fizyczne. Warunki fizyczne są bardzo istotne w wygraniu pozycji. Czasami bardziej dopisuje szczęście, a czasami musisz tego szczęścia poszukać. Musisz wiedzieć, gdzie spadnie piłka, trochę to wyczuć, a następnie wygrać pozycję zanim obrońca czy atakujący ją zajmie – zdradził Reyes.
– Prawdą jest, że takie ceremonie są bardziej charakterystyczne dla Stanów Zjednoczonych, ale przeżyłem już podobną, kiedy stałem się zawodnikiem z największą liczbą zbiórek w historii EuroLigi. Była to bardzo piękna chwila, którą mogłem dzielić z moją rodziną, żoną, dziećmi, mamą… Była bardzo piękna.
– Nie wiem, ile zbiórek mi jeszcze zostało. Nie wiem nawet, jaką mam średnią w tym sezonie, ale postaram się trochę powiększyć tę liczbę dla tych, którzy przyjdą po mnie.
– Terminarz jest w tym sezonie bardzo wymagający. Wiele podróży, wiele meczów… Jesteśmy zadowoleni, ponieważ idzie nam dobrze zarówno w ACB, jak i w EuroLidze. Liczy się to, aby zakończyć możliwie najlepiej. Uważam, że na treningach pracujemy dobrze. Podczas meczów niektóre rzeczy wychodzą lepiej, a niektóre gorzej, ale najważniejsze, że zachowujemy szanse na wygranie obu rozgrywek.
– Cztery ligowe porażki z rzędu to coś normalnego. Po tak trudnym turnieju, jak Puchar Króla, w którym rozegraliśmy trzy niesamowicie wymagające spotkania, biorąc pod uwagę ogromne wyczerpanie, taki spadek jest czymś normalnym. Ważne jest to, aby wiedzieć, jak zareagować. Myślę, że tego dokonaliśmy. Miniony tydzień był dla nas bardzo ważny, wygraliśmy trzy bardzo istotne mecze. Staramy się trzymać tej drogi i odzyskać siły.
– Dzień finału Pucharu Króla był bardzo wyjątkowy, ale i trudny. O szóstej rano otrzymałem telefon, że moja żona trafiła do szpitala na poród. Stałem się w tej chwili nerwowy, ponieważ nie wiedziałem co zrobić. Dzień był bardzo istotny dla klubu, a to prawie przysporzyło mi rozwód (śmiech). Nie ma drugiego takiego dnia w mojej karierze: zostałem ojcem, zagrałem w finale i go wygrałem… Dużo w tym przypadku. Miałem szczęście, że dzień okazał się być tak kompletnym.
– Dbam o normalne rzeczy. Jestem domatorem, lubię przebywać z rodziną, z przyjaciółmi. Jeżeli mowa o jedzeniu, kosztuje mnie to trochę więcej, ponieważ nie mogę stosować takich diet, jak inni. Sekretem jest przede wszystkim praca, codzienna praca. Trenowanie każdego dnia, dawanie z siebie wszystkiego.
– Podczas pierwszego dnia w klubie byłem trochę zdenerwowany, jak zawsze, kiedy trafiasz w nowe miejsce. Znałem jedynie Herrerosa i Antonio Bueno. Bardzo się z nimi trzymałem. Jestem trochę nieśmiały, otwarcie się trochę mnie kosztuje. Co więcej, rok wcześniej miałem kłopoty z jednym z nowych zawodników, Kambalą, ale wszystko skończyło się bardzo dobrze, perfekcyjnie.
– Największy sukces? Zostanę przy roku 2015. Urodziła się moja pierwsza córka, a później zdobyliśmy wszystkie tytuły. Dla mnie był to perfekcyjny rok.
– Brakuje mi jedynie złotego medalu olimpijskiego. Chciałbym na poziomie klubowym wygrać jeszcze więcej edycji EuroLigi. Zobaczymy, czy uda się w tym roku. Jestem jednak zadowolony z tego, co osiągnąłem.
– Możliwość gry w NBA przeszła mi przez myśl, ale tak naprawdę to nie żałuję. Jestem bardzo zadowolony z pobytu w Madrycie. Miałem to szczęście, że nie musiałem się stąd wynosić. Pojawiła się jakaś oferta, jednak w mojej głowie było tylko kontynuowanie gry w Madrycie. Real Madryt jest dla mnie niczym gra w NBA albo i lepiej.
– Od małego, kiedy byłem juniorem, bardzo lubiłem grać przeciwko Barcelonie z Pauem, Navarrem… Jako dorosły już nie tak bardzo. Bardziej motywuje mnie gra przeciwko drużynom, nie zawodnikom.
– Najlepszym koszykarzem jest dla mnie mój brat, Alfonso. Zawsze był moim idolem i zawodnikiem perfekcyjnym.
– Delegat drużyny juniorskiej mojego brata był trenerem zespołu w mojej kategorii wiekowej i powiedział mi pewnego dnia, że powinienem zagrać w meczu towarzyskim. Mnie się podobało, im się podobało i tak to wyszło. Kiedy miałem piętnaście lat, lekarz powiedział mi, że lepiej, abym zostawił koszykówkę ze względu na kłopoty ze stawem kolanowym. Był to dla mnie bardzo bolesny cios. Nie tylko to. Rok później odesłali mnie na niższy poziom, do kadetów D. Na początku przeżyłem to bardzo źle, ale pomogło mi w poprawie i wzmocniło mnie.
– Mam nadzieję, że kwestia nowej umowy się wyjaśni. Obie strony pragną kontynuacji. Chciałbym nowej umowy na dwa lata. Moim pragnieniem jest, aby zakończyć karierę w Madrycie. Czuję się teraz pod względem fizycznym tak dobrze, że mógłbym zagrać do czterdziestki, jednak nigdy nie wiesz, co się wydarzy.
– Sezon jest bardzo wymagający na poziomie fizycznym i mentalnym, dlatego muszę pomyśleć o zakończeniu kariery w reprezentacji. Drużyna narodowa dała mi bardzo dużo, ale to Real Madryt jest priorytetem.
– Luka Dončić jest niesamowity, wykręca takie statystyki w wieku siedemnastu, osiemnastu lat i dyryguje tak wymagającą drużyną. Nigdy nie widziałem takiego zawodnika, a grałem w kategoriach młodzieżowych z Pauem, z Navarrem… Byli bardzo dobrzy, ale fizycznie Dončić ich przewyższa. Gra przez dwadzieścia kilka minut w drużynie, która aspiruje do zdobycia EuroLigi. Juan Carlos był bardzo dobry, ale w tym wieku nie grał tylu minut i nie był tak istotny dla Barcelony. Mam nadzieję, że Luka zostanie w Madrycie przez wiele lat, ponieważ ma ogromny talent i może dać madrytczykom wiele radości. Najlepsze, co w sobie ma, to inteligencja. Wydaje się być weteranem na parkiecie i poza nim.
– Sergio Llull ma niesamowitą pewność siebie. Wie, że odda ostatni rzut i go trafi. Czasem może spudłować, ale wygrał już mnóstwo meczów. Nie ma takich zawodników w Europie. Nie ma obecniego drugiego takiego, jak on.
– Możliwe, że ta drużyna jest lepsza, choć w roku 2015 także mieliśmy bardzo dobry skład. Wszystko zależy od tego, jak zakończymy sezon.
– Odkąd przybył do nas Pablo Laso zamieniliśmy brak dynamiki i brak zwycięstw na wygrywanie tytułów. Wielka odpowiedzialność za sukces tego Realu Madryt leży po jego stronie.
– W NBA grają wiele meczów w krótkim czasie, a później mają długie wakacje. Najlepsze, co można by było zrobić, to zakończyć wcześniej sezon, dzięki czemu zawodnicy, przede wszystkim ci biorący udział w rozgrywkach reprezentacyjnych, mogliby więcej odpocząć, przynajmniej półtora miesiąca. Czasami mieliśmy do dyspozycji piętnaście dni.
– Przyszłość? Lubię połączenie Realu Madryt i koszykówki, ale obecnie myślę tylko o grze. Koniec kariery jest bliski i muszę się nad tym zastanowić, ale nie rezygnuję z marzeń. Funkcja trenera? Wymaga ogromnego poświęcenia i wiąże się dużą presją.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze