Advertisement
Menu

Zapomnieć o Lidze Mistrzów

Przed meczem z Realem Betis

Na niemal miesiąc można zapomnieć o Lidze Mistrzów. Real Madryt prawidłowo wykonał swoją robotę najpierw na własnym boisku, a później w Neapolu, dzięki czemu znów wstrzymali głosy o kryzysie. Biorą się one ostatnio niekoniecznie z powodu niesatysfakcjonujących wyników, lecz z niezbyt przyjemnej dla oka gry. Kto nie wziąłby w ciemno rezultatu 6:2 w dwumeczu z rozpędzonym Napoli? Tak czy inaczej, dziś można oddzielić to, co działo się na Stadio San Paolo, grubą kreską. Królewscy wracają do gry na własnym podwórku.

Kiedy Los Blancos rozgrywają mecze co trzy lub cztery dni, trener zmuszony jest do rotacji. Chyba żaden piłkarz nie byłby w stanie z tak małą ilością odpoczynku błyszczeć co mecz. Zidane korzysta więc z rotacji, kiedy tylko może i to wychodzi mu bardzo dobrze. Na tyle dobrze, że coraz częściej zastanawiamy się, który skład jest tym pierwszym – ten z BBC, czy Moratą i Jamesem? Nie da się nie zauważyć, że gdy trener stawia na tych teoretycznie słabszych, drużyna gra bardziej zespołowo. Bliżej jej do bycia DRUŻYNĄ. Jest bardziej zwarta, nie ma świętych krów, a piłka dość regularnie wpada do bramki rywali.

Marzec nie jest aż tak wymagający jak poprzednie miesiące. Po wyeliminowaniu Napoli Real Madryt w najbliższym czasie może skupiać się tylko na lidze, przynajmniej przez najbliższy tydzień. Później znów większość graczy wybierze się na reprezentacje, a kiedy i w jakiej formie wróci – to już loteria. Na razie trzeba jednak rozegrać (i wygrać) dwa najbliższe mecze – dziś z Realem Betis i w przyszłą sobotę z Athletikiem Bilbao. Kluczem do zwycięstwa w tym drugim meczu może być obecność Casemiro, który jest zagrożony za kartki. Dziś będzie musiał mocno uważać na swoje interwencje w defensywie, chyba że Zidane będzie go oszczędzać, co przewidywały hiszpańskie media.

Real Betis to w tym sezonie typowa drużyna środka tabeli. Nie przyzwyczaiła do urywania punktów najlepszym, ale też unika długich serii porażek z mniej renomowanymi zespołami. Na wyjazdach drużyna z Sewilli gra jednak po prostu słabo. Pod opieką Víctora Sáncheza del Amo poza własnym stadionem wygrała tylko raz. Od 2007 roku Betis nie potrafił urwać punktów Królewskim w Madrycie i niewiele wskazuje na to, by teraz było inaczej. Największe zagrożenie może przyjść ze strony Daniego Ceballosa, który był zresztą blisko przejścia do Realu Madryt. Zdecydował się jednak na nieco inną ścieżkę kariery i został w Betisie na dłużej.

Barcelona ponownie gra wcześniej niż Królewscy, ale bez względu na jej wynik – presja już teraz jest bardzo duża. Zwycięstwo Katalończyków spowoduje, że Los Blancos będą mogli powoli przestać spoglądać w kalendarz w poszukiwaniu zaległego meczu z Celtą Vigo. Nie możemy sobie natomiast wyobrazić, by ewentualne potknięcie Barçy nie zostało wykorzystane. Właśnie dlatego znów można patrzeć tylko na siebie.

Początek meczu o 20:45. Można go obejrzeć na platformie Player.pl lub w STS TV.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!