Mogło być gorzej, dużo gorzej
Analiza meczu z <i>Marki</i>
Poniższą analizę dla dziennika MARCA wykonał Enrique Ortego. Dołączono do niej zamieszczone tutaj obrazki z ustawieniami Realu Madryt na początku meczu i po określonych zmianach.
Las Palmas Quique Setiéna ma swoją osobowość. Na dobre, co widzieliśmy przez pierwszą godzinę, i na złe, co widzieliśmy przez pół godziny w grze z przewagą. Ten zespół ciągle chce wyznaczać rytm meczów, chce dominować i grać piłką. Odbierzemy wam to wszystko, słyszą kolejni rywale. Wczoraj dotyczyło to także Realu Madryt.
Las Palmas narzuca swój rytm
Biegniemy czy nie biegniemy? Przyśpieszamy rozegranie przez Tanę czy Jonathana Vierę, a może wstrzymujemy przez Roque Mesę? Ta ekipa ma wielkie zasługi, chociaż jej głównym celem jest uniknięcie spadku i utrzymanie na najwyższym poziomie. Rywalizuje jednak z każdym, a w statystykach posiadania piłki i strzałów na bramkę bije się z najlepszymi, czyli Realem, Barceloną i Sevillą.
Piłka przede wszystkim
Oglądanie amarillos może sprawiać przyjemność. Nawet w okresach, gdy nie mają skuteczności, jak w ostatnich czterech meczach, gdy zdobyli tylko jednego gola. Wczoraj trafili trzy razy, a mieli jeszcze przynajmniej trzy kolejne doskonałe okazje. Las Palmas skomplikowało życie Realowi od pierwszego podania, chociaż ten utrudniał sobie też sprawy sam z siebie.
Goście w pewnym momencie mieli wszystko na swoją korzyść. Wynik, przewagę liczebną i kontrolę nad grą. To wszystko miało jednak swoją wagę i wpłynęło na zespół. Zinédine Zidane trochę ryzykował, dokonując pewnych rotacji, ale ciągle postawił głównie na Isco i Álvaro Moratę, którzy wygrali mecz z Villarrealem.
Do tego wszedł Mateo Kovačić, którego od dawna nie widziano i który miał zastąpić odpoczywającego Casemiro, nadając drużynie bardziej ofensywny profil. Luka Modrić i Karim Benzema czekali na ławce. Chorwat w ogóle nie wszedł na boisko i należy przypuszczać, że chodzi o jego dyspozycję i możliwości fizyczne.
Nowinką Zizou było to, że tym razem w ustawieniu 4-3-3 zagrano w środku na odwrócony trójką z dwoma cofniętymi pomocnikami (Kroos-Kovačić), a Isco biegał przed nimi z dużą swobodą.
Królewscy wchodzą do meczu przy 1:3
Ten Real lubi sam sobie szkodzić i potrzebuje bata, by się obudzić. Tak naprawdę dopóki Królewscy nie zaczęli grać w dziesiątkę, a rywal nie wyszedł na dwubramkowe prowadzenie, to nie było ich w meczu. Do tego momentu ich gra była pojedynczymi fajerwerkami, po nim galopem i zrywem. Wpłynęły na to zmiany taktyczne. Wszedł Lucas Vázquez, do przodu przesunięto Kroosa, a Kovačić został z tyłu sam. Po zejściu Chorwata jego miejsce zajął Niemiec, a wszyscy pozostali ruszyli do ataku.
Real zremisował, bo Las Palmas za bardzo ryzykowało, mając tak dużą przewagę. Goście nie potrafili zarządzać ani czasem, ani piłką, ani swoimi akcjami. Na końcu też chyba się przestraszyli, bo kiedy Królewscy nacierają z wściekłością i bez zahamowań, muszą budzić strach. Setién po meczu był wyraźnie rozczarowany i nawet zgorzkniały, bo jest ambitny. Zidane przyznawał, że remis jako wynik nie jest najgorszy. Dla Realu mogło skończyć się gorzej. Dużo gorzej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze