Co za karuzela!
Real Madryt – Las Palmas 3:3
150 minut beznadziejnej gry z Valencią i Villarrealem nie wystarczyło. Real Madryt dołożył do tego kolejne i zremisował u siebie z Las Palmas. Drużyna z Wysp Kanaryjskich zdobyła na Santiago Bernabéu trzy gole i wywiozła jedno oczko. Punktem kulminacyjnym była czerwona kartka Garetha Bale'a z 47. minuty, ale Walijczyk na pewno nie jest jedynym odpowiedzialnym za tę stratę punktów.
Real Madryt bardzo szybko wyszedł na prowadzenie dzięki Isco, który wykorzystał dobre podanie Mateo Kovačicia. Koncentracji nie starczyło jednak nawet na 120 sekund. Las Palmas niemal od razu wyrównało i mecz rozpoczynał się od nowa. Przy trafieniu Tany katastrofalny błąd popełnił Sergio Ramos, który zachował się jak junior. W pierwszej części meczu nie brakowało intensywności, ale ze strony Królewskich zabrakło jakości. Goście potrafili utrzymywać się przy piłce i wyprowadzać kontry. To wystarczyło, by kibice na Bernabéu byli zirytowani.
Druga połowa zaczęła się od całkowitego odcięcia prądu w wykonaniu Garetha Bale'a. Walijczykowi prawdopodobnie po raz pierwszy w karierze aż tak zabrakło chłodnej głowy i w żenujący sposób osłabił drużynę. Najpierw bezmyślnie kopnął uciekającego rywala, a potem wdał się w bezsensowną przepychankę. Fernández Borbalán pokazał mu czerwoną kartkę, ale trudno mówić o kontrowersji. Jedynym winnym tej sytuacji był atakujący Los Blancos.
Mecz zmienił się szybciej, niż mogliśmy przypuszczać. Kolejnym błędem popisał się Sergio Ramos, który zabawił się w bramkarza, a rzut karny na gola zamienił Jonathan Viera. Królewscy myśleli o remontadzie na tyle powolnie, że strata powiększyła się dwukrotnie. Przed Kevinem-Prince'em Boatengiem gonionym przez Marcelo pojawił się Keylor Navas i… zniknął. Bramkarz popełnił katastrofalny błąd, a Ghańczyk skierował piłkę do pustej bramki.
Ojcem remontady był rozgrywający kiepskie 85 minut Cristiano Ronaldo. Najpierw podszedł do rzutu karnego i strzałem nie do obrony dał Królewskim nadzieję, a chwilę później wykończył dośrodkowanie Jamesa i doprowadził do remisu. Na więcej zabrakło czasu, chociaż trudno wyrokować, czy faktycznie kilka minut więcej przybliżyłoby do zwycięstwa akurat gospodarzy.
Real Madryt grający w dziesięciu pokazał ogromny charakter, kiedy połowa Bernabéu stała już na stacji metra. Po raz n-ty zaprezentowali walkę do ostatniego gwizdka sędziego, ale pewnie tyle samo razy zgubili koncentrację i dali się zaskoczyć. Las Palmas zagrało dziś świetny mecz, ale to nie jest argument dla ekipy, której członkowie głośno mówią o szansie na mistrzostwo. Ta szansa oczywiście jeszcze nie przepadła, wciąż do zdobycia jest mnóstwo punktów, ale chyba czas najwyższy przyznać jedną oczywistą rzecz – łatwiej jest zdobywać punkty, wykorzystując każdą minutę niż czekać na koniec, by pokazać swoją siłę. Ta nadeszła dziś zbyt późno.
Real Madryt – Las Palmas 3:3 (1:1)
1:0 Isco 8' (asysta: Kovačić)
1:1 Tana 10' (asysta: Simón)
1:2 Viera 56' (rzut karny)
1:3 Boateng 59' (asysta: Viera)
2:3 Ronaldo 87' (rzut karny)
3:3 Ronaldo 89' (asysta: James)
Real Madryt: Navas; Carvajal, Nacho, Ramos, Marcelo; Isco (65' Lucas Vázquez), Kovačić (71' Benzema), Kroos; Bale ( 47’), Morata (71' James), Ronaldo.
Las Palmas: Varas, Simón, Lemos, Bigas (27' Aythami), Castellano, Mesa, Viera (75' Halilović), Vicente, Tana, Jesé, Boateng (69' D. García).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze