Callejón: Mamy dobrą drużynę i świetnie się bawimy
Wywiad dla dziennika <i>AS</i>
José María Callejón jest wychowankiem Realu Madryt, a w latach 2011-2013 reprezentował barwy pierwszej ekipy. Teraz jest podstawowym zawodnikiem Napoli, z którym Królewscy zmierzą się już za tydzień w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Z tej okazji dziennik AS zaprosił Hiszpana do wywiadu.
Real Madryt przeciwko Napoli. Marzyłeś o takim meczu?
Prawda jest taka, że tak, marzyłem o powrocie. Nie oczekiwałem, że dojdzie do niego teraz, bo 1/8 finału to trochę wcześnie na trafienie Realu, ale tak chciało losowanie.
Jak to starcie przyjęła szatnia i Sarri?
Dobrze, to dla nas wyzwanie. Jednak do soboty nie możemy rozmawiać o Realu, bo wtedy trener się wkurza [śmiech].
Czego boisz się w tym Realu?
Wszystkiego. To najlepszy klub na świecie, trzeba uważać praktycznie na wszystko.
Rozmawiałeś już z byłymi kolegami?
Mam częsty kontakt z Ramosem i Moratą. Gratulowałem także Cristiano zdobycia Złotej Piłki.
Jakim kolegą jest Cristiano?
To absolutnie normalny i prosty człowiek. Dużo pracuje, naprawdę przyjeżdża pierwszy i wyjeżdża ostatni. Kiedy z nim trenowałem, zawsze starałem się uczyć. Nie każdego dnia możesz pracować z najlepszym na świecie.
W Madrycie pracowałeś z Mourinho. Rozmawiałeś z nim o dwumeczu?
Dalej mamy świetne stosunki, ale nie komentowaliśmy tego starcia.
Jak oceniasz Zidane'a w roli trenera?
Radzi sobie genialnie, ale to mnie nie zaskakuje. Był spektakularnym zawodnikiem i nie mógł być inny jako szkoleniowiec.
Lucas Vázquez triumfuje w roli, która mogła być twoja.
Cieszę się z jego sukcesów. Szkółka Realu jest właśnie od tego, od wydawania dobrych zawodników. Cieszę się i z niego, i z Zidane'a, który mu zaufał.
Który z wychowanków robi na tobie największe wrażenie?
Wielu. Lucas, Morata... Radzą sobie świetnie.
Morata może być napastnikiem tego Realu?
Uważam, że tak. To świetny środkowy napastnik. Zasługuje na to.
Dlaczego tak trudno wychowankowi znaleźć miejsce w pierwszej drużynie?
Filozofia Realu zawsze opierała się na posiadaniu najlepszych graczy na świecie, a takich trzeba kupować. Teraz jednak widzę wiele talentów, które dostają szanse w pierwszej drużynie i to można uznać tylko za coś dobrego.
Kiedy zrozumiałeś, że czas opuścić Real?
Byłem bardzo zadowolony z gry dla Realu, ale czułem, że muszę zrobić kolejny krok w mojej karierze i odgrywać pierwszoplanową rolę. Zadzwonił do mnie Rafa Benítez i powiedział, że w Neapolu będzie mi dobrze. Nie wahałem się ani sekundy.
Rafa powiedział wtedy: „Ten chłopak strzeli 20 goli”. Miał rację.
Narzucił na mnie sporą presję, ale zadziałało [śmiech]. Czułem się przy nim bardzo szczęśliwy, wiele mi pokazał, razem wygraliśmy dwa tytuły i to z nim wywalczyłem pierwsze powołanie do reprezentacji. Mogę mu tylko dziękować.
Rozmawiałeś z nim o tym dwumeczu?
Nie, ale przysłał mi przedwczoraj wiadomość, że oglądał mecz z Bolonią i że jest mu przykro z powodu mojej czerwonej kartki. Dodał, że ma nadzieję, że będę pauzować tylko kolejkę. Życzył mi szczęścia.
Dlaczego nie wyszło mu w Madrycie?
Nie wiem, naprawdę. Prowadzenie Realu Madryt jest naprawdę bardzo trudne i może zdarzyć się coś takiego, ale cały czas pozostaje świetnym trenerem. Cieszę się, że idzie mu dobrze w Anglii. Zasługuje na to.
Kiedy Rafa odszedł, miałeś oferty, by wrócić do Hiszpanii?
Nie. Chciałem poznać Sarriego i nigdy nie dostałem żadnej oferty. Do tego od razu złapałem z nim dobry kontakt.
Dlaczego?
Świetnie zgrał się z grupą, jego sposób gry spodobał nam się. Powiedział mi, że będzie na mnie liczyć, wytłumaczył swoje zamysły i od razu to załapałem. Widać to też po wynikach.
A przychodził z Empoli i nigdy prowadził wielkiego klubu. Co was w nim zaskoczyło?
Wiele rzeczy mówi ci wprost. Jego treningi bardzo nam się podobają: zawsze chce grać piłką, naciska na atak i czerpanie radości. Udaje mu się to, nawet Pepe Reina dobrze się bawi [śmiech].
Od przyjścia Sarriego wszyscy zgodnie oceniają, że gracie najlepszy futbol we Włoszech.
Jesteśmy przekonani o tym, że mamy dobrą drużynę i radzimy sobie sobie świetnie. Pochwały popychają nas do dalszej pracy.
Jak szatnia przyjęła odejście Higuaína?
To był bardzo ważny zawodnik, strzelił 36 goli i to normalne, że ludziom nie podoba się to, że teraz widzą go w koszulce Juve. Jednak udało się nam z tym poradzić.
Strzelacie nawet więcej goli niż w poprzednim sezonie.
Idzie nam doskonale, a zamysły trenera dojrzewają po 1,5 roku wspólnej pracy.
Trio z tobą, Mertensem i Insigne działa genialnie.
Świetnie się bawimy. Dobrze się uzupełniamy i oby było tak dalej.
Jesteście wicemistrzem Włoch. Czego brakuje do mistrzostwa?
Dojrzałości w zarządzania meczami, znaczenie ma też szczęście. Uważam jednak, że rozwijamy się w dobrym kierunku.
Czego Real powinien obawiać się w Napoli?
Wielu rzeczy. Mamy okres dobrej gry, mamy serię wielu meczów bez porażki, do tego rewanż gramy na San Paolo, gdzie atmosfera będzie spektakularna...
40 tysięcy biletów sprzedano w niecały dzień.
Niesamowita sprawa, od losowania w mieście nie mówi się o niczym innym. Istnieją wielkie nadzieje, Neapolitańczykom należy się taka radość.
Teraz jeszcze gracie na biało.
To bardzo mi się podoba. Klub postawił na taką zmianę i od tego czasu idzie nam genialnie. Oby było tak dalej.
Twoje dwie córki urodziły się w Neapolu i widać, że czujesz się tu bardzo dobrze. Czym rozkochało cię w sobie to miasto?
Lubię tych ludzi, już czuję się jednym z nich. Są bardzo sympatyczni, od razu otwierają przed tobą serce... Tu jest jak na południu Hiszpanii.
Reinie i Albiolowi też tu się podoba?
Pepe już nawet wiadomości wysyła nam w lokalnym dialekcie [śmiech]. Raúl jest szczęśliwy, a my cieszymy się z jego nowego kontraktu. To dla nas ważny piłkarz.
Czy to prawda, że zawodnik w Neapolu ma jednak męczące życie?
Musisz dobrze się zaaklimatyzować. Ja przychodziłem z Madrytu, gdzie piłkarze są praktycznie niezauważani. Jednak teraz już cieszę się miastem, widokami, ludźmi...
Skończysz tu karierę?
To bardzo daleka przyszłość, jeszcze tego nie planuję. Na razie odnowiłem kontrakt i moje szczęście znajduje się teraz w Neapolu.
Niedawno poznałeś Maradonę, absolutnego idola Neapolu.
Cała ekipa bardzo chciała go poznać i było wspaniale. Rozmawiał ze wszystkimi i zrobiliśmy mnóstwo zdjęć selfie [śmiech]. Obiecał przyjazd na Bernabéu, by nas wspierać. To będzie nasza dodatkowa broń. Ostatnim meczem, jaki oglądał na żywo, było starcie z Romą, które wygraliśmy 3:0. Oby teraz było tak samo.
Po czerwonej kartce w lidze czeka cię pauza po grze w 113 meczach z rzędu. Jaki jest twój sekret?
Staram się mocno o siebie dbać. Maksymalnie angażuję się w treningi, może pomaga mi też genetyka. Oczywiście patrzę też na to, co jem.
W tym tygodniu nie będzie więc pizzy, prawda?
Normalnie ją jemy, ale przed meczami nie jest to zalecane. Bardzo lubię pizze, tutejsze są naprawdę wyjątkowe. Staram się oczywiście nie przesadzić.
Potrafisz grać jako obrońca, ale zdobyłeś już dla Napoli 55 goli. W jakiej roli czujesz się lepiej?
Najlepiej czuję się tym, kim jestem, czyli bocznym pomocnikiem. Nie zamieniłbym tego na nic innego.
W Hiszpanii cię nie doceniano?
Nie, w Espanyolu i Realu miałem spore role. Większe niż się spodziewałem. Uważam, że w Hiszpanii po prostu odbija się dobra ciągłość gry, jaką notuję tutaj.
Widzisz siebie na mundialu?
Nie brakuje mi chęci i nadziei. Trener mocno we mnie wierzy i czuję także zaufanie ze strony drużyny. Staram się dawać z siebie wszystko każdego dnia. To byłoby spełnione marzenie...
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze