I co teraz, panie burmistrzu?

Josep Pedrerol w Hiszpanii znany jest głównie jako prowadzący popołudniowych wiadomości sportowych Jugones w telewizji La Sexta oraz gospodarz nocnego programu Chiringuito. Dziennikarz ma także swoją poniedziałkową kolumnę w madryckim dzienniku La Razón. Tym razem napisał o weekendowym zamieszaniu z odwołaniem meczu Realu Madryt z Celtą Vigo. Przedstawiamy jego pełny felieton.

Odwołanie spotkania Celty z Realem Madryt wychodzi daleko poza oderwanie się części zadaszenia. Bardzo daleko. Debata nie dotyczy tego, czy można było naprawić trybunę Río na stadionie miejskim Balaídos w niedzielę, kiedy praktycznie nie wiało. Nikt nie analizuje też, czy burmistrz się nie pośpieszył. Nie porusza się roli Celty, która gra na miejskim obiekcie. Nie szukamy odpowiedzi na to, czy Javier Tebas zaczął działać odpowiednio szybko. Nawet na to, czy Celta nie powinna mieć alternatywnego obiektu, co nakazuje regulamin. Najważniejsze nie jest również to, czy Real Madryt nie jest tu najbardziej poszkodowany, bo Celta miała dokonać rotacji i zagrać rezerwowym składem. Nie analizuje się logicznych żali Deportivo Alavés, które zagra o finał Pucharu Króla, mając dużo mniej odpoczynku niż rywal. Nie, nie ma żadnej debaty.

Odpowiedzialni
Najważniejsze przy tak poważnej sprawie jest znalezienie odpowiedzialnych. Dlaczego przez trzy lata grano na Balaídos, które było w fatalnym stanie? Rozumiem pozycję burmistrza, ale… dlaczego teraz, a nie wcześniej? Czy mógł zapewnić bezpieczeństwo fanom, którzy pojawiali się na stadionie przez trzy lata? A gdyby załamanie pogody trafiło na ten dach w fatalnym stanie w ciągu meczu? O czym byśmy rozmawiali, gdyby ta część dachu spadła na murawę lub trybuny w trakcie ostatniego meczu Celty z Realem, który też rozgrywany był w trudnych warunkach? Jakie środki ostrożności podjęły władze Vigo, żeby uniknąć tego ryzyka? Bardzo łatwo jest odwoływać mecze teraz, z dachem leżącym na ziemi. To normalne. Tak trzeba było zrobić. Jednak trzeba było to też zrobić wcześniej.

Potrzeba wyjaśnień
Burmistrz Vigo przygotował fantastyczną reformę dla Balaídos. Chciał uczynić z niego najpiękniejszy stadion na świecie. Na pewno miasto na to zasługuje. Ale czy przez trzy lata istniało ryzyko dla ludzi? Młodsi i starsi, mężczyźni i kobiety, dziadkowie, rodzice i dzieci… czy byli zagrożeni przez samą chęć wspierania Celty? Trzeba bardzo dokładnie wyjaśnić tę sprawę, bo na razie widać tu bardzo martwiące odpuszczanie, którego nie można wybaczyć. Burmistrz musi wyjaśnić dlaczego, mając wiedzę o stadionie będącym praktycznie w ruinie, nie zrobiono niczego, żeby zapewnić bezpieczeństwo tysiącom ludzi.

Mocny raport
Wypłynął raport z grudnia 2013, który jest wstrząsający. Mówi o trybunie Río. Podnosi się w nim alarm dotyczący „korozji i zardzewienia” części dachu, „przecieków” i „braków w uszczelnieniu”. Porusza on także sprawę „zagrzybienia i przecieków w fundamentach stadionu” czy „pęknięć w dachu, wadliwych mocowań oraz szczelin i pęknięć w zabudowie”. Panie burmistrzu, czy wystarczy tu naprawić dach? Czy każdego dnia z meczem będziemy podejmować niewdzięczne ryzyko, że któraś z części po prostu runie? Że jakaś klatka schodowa się zapadnie czy nie wytrzyma barierka? Dobrze byłoby, gdyby pojawił się pan na konferencji prasowej i wytłumaczył wszystkim kibicom, czy mogą bezpiecznie i spokojnie oglądać Celtę na Balaídos. I co teraz, panie burmistrzu? Piłka jest na pana dachu.