Advertisement
Menu
/ marca.com

Marcelo Romero: Real Madryt można pokonać, atakując i mając szczęście

Wywiad z trenerem Málagi

Marcelo Romero, trener Málagi, udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Urugwajczyk pracuje w roli pierwszego szkoleniowca dopiero niecały miesiąc, więc opowiadał o swoich pierwszych wrażeniach z pracy z zespołem i o sposobie, w jaki zamierza pokonać Real Madryt.

Jaki mecz czeka was w sobotę?
Oni podchodzą do niego po porażce w Pucharze Króla z Celtą, więc są podrażnieni. Wiemy, co nas czeka, a to będzie dodatkowa trudność. Pracowaliśmy nad ich słabościami, ale musimy również zademonstrować nasze umiejętności. Wierzę w możliwość osiągnięcia czegoś dobrego, jeśli wykorzystamy okazje, które będziemy mieli.

Jak zaszkodzić temu Realowi Madryt?
Dużo pracowaliśmy w ostatnich dniach nad wolnymi przestrzeniami, które zostawiają ich boczni obrońcy, kiedy wychodzą do przodu. Właśnie tam musimy zaatakować. Wiemy, że będziemy musieli się bronić, ale od samego początku postaramy się zaatakować. Real Madryt można pokonać, atakując i mając szczęście. Poza tym, będziemy musimy poradzić sobie z ich niepokojem, jeśli nie zdołają szybko strzelić bramkę.

Z pańskich słów można wywnioskować, że nie planujecie defensywnego spotkania.
Trzeba walczyć o pełną pulę. Ta drużyna osiągała bardzo dobre wyniki w meczu z wielkimi drużynami, dobrze grając w defensywie. Jednak wtedy duży wpływ ma szczęście, ponieważ, kiedy są blisko pola karnego, w każdym momencie mogą strzelić ci bramkę. Problemem jest sposób wyjścia ze strefy defensywnej, jeśli musisz zdobyć gola. Z tego powodu nie chcę wystawić całkowicie defensywnej drużyny.

Będąc asystentem Javiego Gracii, udało się panu osiągać dobre wyniki z wielkimi rywalami. Zastosuje pan tę samą formułę?
Każdy mecz jest inny, ale z Javim Gracią udawało się nam osiągać korzystne rezultaty na trudnych terenach. W poprzednim sezonie zremisowaliśmy na Santiago Bernabéu, a dwa lata temu wygraliśmy na Camp Nou, ale w takich spotkaniach nie ma niczego pewnego.

Wraca pan na Santiago Bernabéu, gdzie miał pan pewną historię z Zidane’em…
Prawda jest taka, że tamten mecz naznaczył moją karierę w Hiszpanii. To było w 2001 roku, a ja dopiero co przyjechałem z Urugwaju. Nikt mnie nie znał i były wątpliwości odnośnie mojego transferu do Málagi. Później przyszedł czas meczu, a ja miałem kryć Zidane’a. Mogłem dzięki temu poznać swoje umiejętności i docenić się. To, co przeżyłem w tamtym spotkaniu, próbuję przekazać moim zawodnikom teraz. Na boisku wszyscy jesteśmy równi i wszystko może się zdarzyć.

Widzi pan podobieństwo między tamtą sytuacją i tym, co się przeżywa w roli trenera?
Wiele podobieństw. W tamtym meczu byłem w stanie udowodnić, że mogę grać na najwyższym poziomie i mam nadzieję, że w sobotę zobaczę to samo, ale tym razem z perspektywy ławki rezerwowych. Myślę, że to jest dobra okazja, żeby coś udowodnić tym, którzy we mnie wątpią.

Wielu zarzuca panu brak doświadczenia. Jest pan w stanie być liderem projektu Málagi?
Oczywiście, jestem trenerem Málagi. Jestem w stanie być na czele drużyny i dawać z siebie wszystko w tej roli. Nie zamierzam odchodzić. Zawsze będę pracować tak samo, a jeśli klub zdecyduje się postawić na kogoś innego, bez problemu zaakceptuję inną rolę. Wydaje się, że przez to, że jestem stąd i jestem tanią opcją dla klubu, to nie może wypalić. Przychodzili tutaj ludzie, którzy dostawali dużo pieniędzy i tylko z tego powodu wydawało się, że są dobrymi trenerami.

Przychodzisz do Málagi w pełnym kryzysie i przed wizytą na Santiago Bernabéu. Jakie nastroje panują w drużynie?
Widziałem, że zawodnicy są zadowoleni. Cieszą się chwilą, mimo wszystko. Wiedzą, że sytuacja nie jest taka zła. Myślę, że są zadowoleni z pracy i z trenera. Trzeba się starać, żeby młodzi gracze nie czuli się poszkodowani. Wystawiamy piłkarzy, który mają ledwie kilka spotkań na najwyższym poziomie. Powinni dojrzeć, bo obecnie krytyka może na nich wpływać.

Odczuwają presję, mimo że ciągle przewaga nad strefą spadkową jest dosyć duża?
Panuje spokój, co jest najważniejsze w takich chwilach. Ta grupa powinna się uczyć. Trzeba przejść przez ten etap z normalnością. Musimy mieć na uwadze również to, że mieliśmy trudne mecze, z silnymi rywalami, jak Celta czy Real Sociedad, które walczą o udział w europejskich pucharach.

Uważa pan, że Málaga nie uczestniczy w tej walce?
Przede wszystkim powinniśmy sobie jak najszybciej zapewnić utrzymanie. Zawsze trzeba wszystko zaczynać od dołu. Nie możemy rozmawiać o miejscach w europejskich pucharach, kiedy liga jest w takim momencie, szczególnie że nie byliśmy drużyną, która zazwyczaj walczyła o europejskie puchary.

Odrzuca pan oczekiwania, które Juande wyznaczył na początku sezonu?
Wszystko jest procesem. Najpierw trzeba wzmocnić drużynę i projekt. Trzeba mieć zespół, który nie zmienia zawodników i trenerów każdego roku. W ten sposób stworzyłaby się podstawa, by później aspirować do gry w europejskich pucharach. To jedyny sposób.

Zaskoczyło pana, że został pan wybrany na to stanowisko?
Prawdę mówiąc, nie, ponieważ bardzo dobrze znałem tę drużynę. Zawsze będę czuł się kandydatem, ponieważ o to walczyłem i po to pracowałem przez te wszystkie lata. Pojawią się ludzie, którzy będą uważali, że sobie nie poradzę, ale ostatecznie to wyniki powiedzą najwięcej o moim etapie w roli trenera. Pozytywne jest to, że szejk Al-Thani dał mi swoje wsparcie i błogosławieństwo. Myślę, że klub trafił z tą decyzją.

Jak się zdefiniujesz jako trener?
Każdy trener ma swój charakter i osobowość. Nauczyłem się wielu rzeczy od wszystkich: Javiego Gracii, Juande Ramosa, Antonio Tapii, który był moim trenerem… Staram się od każdego coś wyciągać. Powinienem odzyskać tę Málagę, która grała tak dobrze. Taki jest cel.

W pierwszych tygodniach widać, że jest pan blisko zawodników. Uważa pan, że dialog z drużyną jest kluczowy?
Oczywiście, że tak. Czasami się śmieję, kiedy pytają mnie, dlaczego tyle rozmawiam z kapitanami. Przecież oni liderują w zespole. Kiedy oddalasz się od zawodników, również słychać krytykę. Nie ma idealnego sposobu. Wierzę, że trzeba poznać potrzeby graczy i rozwiać ich wątpliwości, żeby dojść z nimi do porozumienia. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje. Trzeba wysłuchać piłkarza i dać mu odpowiedzialność, jaką powinien mieć.

W tym tygodniu sfinalizowało się przyjście Demichelisa. Jak on się ma?
Martín może dać doświadczenie, którego brakuje tej drużynie. Pomoże młodym zawodnikom na tym skomplikowanym etapie. Brakowało kogoś, kto wniesie spokój do zespołu. On ma się dobrze, trzeba przyjąć go z normalnością. Ma za sobą dwa trudne treningi, ale musimy uważać, żeby unikać kontuzji.

Arnau powiedział, że pracuje nad kolejnymi dwoma wzmocnieniami. Czego potrzeba Marcelo Romero?
To logiczne, że w obliczu kontuzji, poszukujemy zawodników. Wiemy, że zostało jeszcze kilka miesięcy trudnej ligi, a każda kontuzja ma wpływ. Sandro nie zagra przez miesiąc, trzeba temu zapobiegać. Czekamy na tych dwóch zawodników. Potrzeby drużyny są jasne, na przykład środkowy pomocnik typu Camacho.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!