MARCA: Włodarze Realu rozczarowani sędziowaniem

Real Madryt jechał na Camp Nou pełen obaw z powodu głównego rozjemcy spotkania z Barceloną, Closa Gómeza. Klasyk potwierdził przypuszczenia Królewskich, którzy opuszczają stolicę Katalonii z przeświadczeniem, że musieli zrobić więcej od rywala, by wygrać, lub co najmniej rywalizować na równych zasadach – informuje dziennik MARCA.

Zawodnicy zachowywali spokój i nie ingerowali w pracę arbitra, jednak zupełnie inaczej postawę Aragończyka odebrali włodarze Los Blancos. MARCA wskazuje na aż sześć rzutów karnych, których nie podyktował Clos Gómez (cztery dla Realu i dwa dla Barcelony). Największe oburzenie wywołała sytuacja z 2. minuty meczu, kiedy Lucas Vázquez został wycięty w polu karnym przez Javiera Mascherano. Włodarze Królewskich twierdzą, że ta sytuacja mogła kompletnie odmienić oblicze meczu.

Do tego dochodzi brak rzutu karnego na Cristiano Ronaldo, który ponownie miał sprokurować Mascherano i możliwy spalony Luisa Suáreza przy golu na 1:0. Temat do dyskusji.

MARCA dodaje, że Real wraca do domu przekonany, że z innym sędziowaniem mógłby zgarnąć komplet punktów. Gol Ramosa z samej końcówki spotkania nie zmienia zdania włodarzy klubu z Concha Espina 1, którzy uważają, że dziś mogli zadać bardzo mocny cios Barcelonie.

Dziennik pisze, że od początku sezonu w klubowych biurach twierdzą, iż Ligę można wygrać poprzez udowodnienie znacznej wyższości, ponieważ pewne rzeczy działają na niekorzyść Realu, co było widać wczoraj na Camp Nou. Szatnia jest tego samego zdania, jednak podopieczni Zidane’a odebrali remis jak zwycięstwo z uwagi na gol Sergio Ramosa w 90. minucie gry. Drużyna nie rozumie, dlaczego Clos nie odgwizdał karnego na Lucasie, co mogło mieć znaczący wpływ na końcowy rezultat.