Advertisement
Menu
/ ondacero.es

Alonso: Bayern nie ma takiego wydźwięku na świecie jak Real

Hiszpan o Królewskich i Klasyku

Xabi Alonso udzielił wywiadu radiu Onda Cero. Przedstawiamy wypowiedzi Hiszpana związane z Realem Madryt i Klasykiem.

– Bayern jest inny od Realu, ale też jest bardzo duży. W Niemczech widzisz, że to gigant przez organizację, dni meczowe, efekt wobec miasta, także na wyjazdach. Na każdym wyjeździe mamy od 8 do 10 tysięcy naszych kibiców, to wielka zmiana. Myślę jednak, że o ile na poziomie międzynarodowym klub mocno się rozwija, o tyle ciągle nie ma tego wydźwięku, jaki mają Real i Barcelona czy któreś kluby z Anglii. Mimo wszystko to imponująca organizacja z ogromnym potencjałem i ze świetnymi działaczami, sponsorami czy kibicami. Taki przykład, w ostatnią niedzielę każdy z graczy musiał pojechać do jednego z fanklubów, żeby odpowiedzieć na różne pytania. Spotkania trwały po 2-3 godziny, a jeden z kolegów na swoje jechał ponad 3 godziny. To relacje, które są inne. Nie widziałem tego w Realu, Liverpoolu czy Sociedadzie.

– Bundesliga a La Liga? Są dosyć inne na poziomie gry, na poziomie przygotowania. Tutaj rytm i przygotowanie fizyczne są imponujące. Wymagania są tutaj bardzo wysokie. Taktycznie drużyny mocno się poprawiły przez te 2 lata, odkąd tutaj gram. Technicznie nie jest tak dobrze w Hiszpanii. Tutaj więcej się biega i gra na przestrzeń, w Hiszpanii więcej się gra piłką.

– Mourinho był bardzo ważny, gdy przyszedł do Realu. Wszyscy go znamy. Jedni go lubią, inni nie. Broniłem go, bo był moim trenerem i w tamtym momencie uważałem, że tak powinienem robić. Broniłem wszystkich moich szkoleniowców. Mou jest intensywny. Jest świetny pod względem taktycznym, ale zdobywa cię przede wszystkim rozmową i tym, jak potrafi motywować.

– Vallejo? Przeciwko nam zagrał fenomenalnie, był świetny. Widać, że trener obdarzył go zaufaniem, które pomaga mu się rozwijać. Podjął odważną decyzję, żeby tu przyjść i wykonać ten pośredni etap w drodze do Realu. Podobnie zrobił Carvajal, to świetna szkoła.

– Odejście z Realu? Mocno nad tym myślałem i to była trudna decyzja. Zawsze staram się przewidywać rzeczy i odejść zanim będzie za późno. W Realu przez te 5 lat mocno walczyliśmy o Ligę Mistrzów. Pamiętam od przyjścia, że jasne było, iż twój pobyt w tym klubie bez Ligi Mistrzów ma dużo mniejsze znaczenie. To było dla mnie jak wypełnienie misji. Było mi trudno odejść, bo miałem zaufanie trenera, grałem, doskonale dogadywałem się z kolegami, cieszyłem się tym miastem, ale stwierdziłem, że to ostatni czas na spróbowanie jeszcze czegoś innego i że jeśli nie zrobię tego teraz, potem mogę nie mieć tej szansy. Chciałem też odejść zanim nie będę czuć tej samej przyjemności. Wszystko poszło szybko, chociaż było bardzo późno, bo pod koniec sierpnia. Jednak tego nie żałuję.

– Za czym tęsknię? To pozwoliło mi złapać taką perspektywę, że kiedy jesteś w Realu, to nie masz pojęcia, jaki to prestiż i zaszczyt, bo wszystko idzie za szybko. Odchodzisz i widzisz ten szacunek i podziw dla klubu na całym świecie. Tęsknię za ludźmi, przyjaciółmi, klubem, szacunkiem kibiców. Czuję to, gdy wracam.

– Rozmawiam z Luką i Nacho, czasami z Sergio, z kilkoma kolegami utrzymuję kontakt. Real Zidane'a? Są na tym poziomie pewności siebie i efektywności, że wygrywają, gdy grają dobrze i gdy grają mniej dobrze. Mają tą pewność, że pójdzie im dobrze. Było to widać ostatnio w Lizbonie. Na Calderón doskonale dominowali w spotkaniu przeciwko Atleti, co jest bardzo trudne. W sobotę jednak wszystko może się zdarzyć.

– Klasyki to wyjątkowe mecze. Szczególnie zapamiętałem swój pierwszy z powodu gwizdów, jakie napotkały nas przy wyjściu na murawę Camp Nou. To było coś wyjątkowego. To wielkie mecze, w tygodniu mówi się tylko o nich. Te starcia są tak ważne, że jest w nich coś dodatkowego. To trzy punkty, ale też coś więcej. One dodają siły kibicom i otoczeniu klubu, to coś więcej.

– Zidane trenerem? Zaskakuje mnie. Był asystentem Ancelottiego, ale to coś innego. Nie wiedzieliśmy, jaki będzie jako pierwszy szkoleniowiec. Na razie nie może mu iść lepiej. Wygrał Puchar Europy, a teraz ma przewagę w lidze i kontroluje sytuację. Ma swoje zasługi.

– Cristiano? Widzę go takiego, jakim był. Jego znaczenie dla klubu jako zawodnika i gwiazdy międzynarodowej jest takie samo. Na boisku? Dostosowuje się. On nie jest napastnikiem, chce po prostu grać blisko pola karnego. Ma intuicję do tego, gdzie spadnie futbolówka. Wiele goli zdobywa z pierwszej piłki. Moim zdaniem świetnie wychodzi mu to zbliżenie się ze skrzydła do szesnastki. Gra z Cristiano niewygodna? Póki strzela 60 goli… Oby u nas w Bayernie też był ktoś taki. Jego ambicja i zdolności w trudnych momentach są poza wszystkimi wątpliwościami. Nie da się dyskutować z jego statystykami. Kłótnie? Rozmawiałem z nim normalnie jak z każdym kolegą.

– Mnóstwo razy rozmawialiśmy z Pepem o tych wspólnych Klasykach. Były tak ważne i intensywne, że jak mielibyśmy tego nie poruszyć? Na koniec wniosek był taki, że on bronił swojej ekipy, a my swojej. Tyle. To człowiek piłki, ja jestem człowiekiem piłki, gramy o zwycięstwo. Były złe gesty, ale to futbol. Właśnie dlatego Klasyki są wyjątkowe, bo każdy jeden gest czy zagranie mają dużo większy wydźwięk.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!