Zepsute święto
Przed meczem z Legią
Kiedy Real Madryt dwa lata temu przyjechał do Warszawy, znalezienie kibiców w koszulkach Królewskich na ulicach stolicy Polski nie było najmniejszym problemem. Stadion Narodowy wypełniły tysiące madridistas, które w większości mogły cieszyć się pierwszym widzianym na żywo spotkaniem z udziałem największych gwiazd światowej piłki nożnej. Tym razem jest to niemożliwe, a sceneria będzie zupełnie inna. Mecz przy Łazienkowskiej 3 obejrzy zaledwie garstka ludzi z całego świata. Jacek Magiera i Zinédine Zidane muszą jednak przekonać swoich podopiecznych, że mimo iście treningowej aury to mecz w poważnych rozgrywkach o prawdziwe trzy punkty.
Legia Warszawa miewała problemy nie tylko z osobami identyfikującymi się z Wojskowymi, lecz także w pionie sportowym. Jacek Magiera zastąpił Besnika Hasiego, by drużyna nie kompromitowała się w Lidze Mistrzów, o którą walczyła od tak dawna. To udało się w Madrycie. Mimo wysokiej porażki goście pozostawili po sobie niezłe wrażenie, jednak indywidualna siła Królewskich w ofensywie była niemożliwa do zatrzymania. Atmosfera w ekipie z Warszawy jest jednak znacznie lepsza niż kilka tygodni temu. W Ekstraklasie zespół pnie się w tabeli i chociaż nie rozbija kolejnych rywali, na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że właśnie buduje się tam team spirit. Gdyby nie on, wygrane z Lechem Poznań czy Koroną Kielce byłyby niemożliwe. Nawet jeśli sami kibice zwycięskiej drużyny uznają, że to pierwsze zwycięstwo nie byłoby możliwe bez sędziego, nie da się dostrzec zwyżkującej formy Wojskowych.
Dla Realu Madryt będzie to wyjątkowe spotkanie przede wszystkim z powodu pustych trybun. Pod względem sportowym Legia nie ma prawa zaskoczyć Cristiano Ronaldo i spółki. Nie ma wątpliwości, że żaden piłkarz mistrza Polski nie byłby w stanie nawiązać walki o miejsce w szerokiej kadrze Królewskich. W sporcie widywano już nie takie rzeczy, dlatego najważniejszym zadaniem madrytczyków będzie to, by sprawić, że tylko ze względu na puste trybuny ten mecz rzeczywiście będzie wyjątkowy.
Zidane boryka się natomiast z coraz większymi kłopotami kadrowymi. Luka Modrić, Sergio Ramos i Casemiro nie mogą grać już od dłuższego czasu, a teraz na listę kontuzjowanych wskoczył też Pepe. Do tego trener postanowił pozostawić w Madrycie Marcelo i Jamesa. Największa bolączka może być jednak na środku obrony, gdzie zostało tylko dwóch graczy pierwszej drużyny – Varane i Nacho. Z przodu jest za to kłopot bogactwa. Cristiano Ronaldo powoli wraca do formy, od dłuższego czasu bardzo dobrą dyspozycją może pochwalić się Álvaro Morata. W ataku nie ma zmartwień pod względem kadrowym, ale sposób gry w dalszym ciągu budzi wątpliwości. Po meczu z Realem Betis Los Blancos błysnęli raz – w meczu pucharowym z Leonesą, gdy imponowali przede wszystkim rezerwowi.
Nie trzeba być ekspertem, żeby wskazywać faworyta dzisiejszego starcia. Real Madryt przewyższa Legię pod względem sportowym, finansowym, organizacyjnym i instytucjonalnym. Na każdej pozycji ma w kadrze dwóch lepszych piłkarzy niż rywal. Legia może się za to chwalić znacznie żywszym dopingiem, którego – jak wszyscy już wiedzą – dziś zwyczajnie zabraknie. Część kibiców sama pozbawiła klub największego atutu, na czym cierpią dosłownie wszyscy. Liga Mistrzów zwyczajnie nie zasługuje na taką atmosferę. Trudno więc dziwić się hiszpańskim dziennikarzom, którzy niemal zapominają o wydarzeniach sportowych – o 0:6 Legii z Borussią czy o 1:5 na Santiago Bernabéu. Ich pierwsze pytanie do dziennikarzy z Polski niemal zawsze traktuje o tym samym – czy są bezpieczni? Czy mogą swobodnie poruszać się po Warszawie?
Miało być piłkarskie święto. Miał być wielki Real Madryt naprzeciwko szukającej szans na trzecie miejsce Legii Warszawa. Zamiast tego obejrzymy mecz, który w niczym nie przypomina Champions League, jaką znamy. Najważniejsze, by piłkarze obu drużyn nie zapomnieli, o co toczy się gra. Żeby zapomnieli na chwilę o garstce chuliganów i skupili się na grze. W tym dziwnym meczu w ostatecznym rozrachunku będzie liczył się wynik. Nie można zapominać o tym, że Real walczy o pierwsze miejsce w tabeli w grupie z Borussią, dlatego tylko jednobramkowe zwycięstwo może okazać się rezultatem niewystarczającym. Celem Legii jest zaś ponowne pokazanie, że Realu Madryt nie trzeba się bać. W Madrycie to się udało. Teraz gracze Królewskich muszą pokazać, że nawet bez kibiców są w stanie nie tylko wygrać, ale i przekonać do siebie fanów – głównie niestety tych przed telewizorami.
Początek meczu o 20:45. Transmisję przeprowadzą CANAL+ i TVP1.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze