Drugi garnitur dał radę
Analiza meczu z <I>Marki</i>
Autorem poniższej analizy jest Enrique Ortego z dziennika MARCA.
Będzie jeszcze czas, żeby ocenić i wycenić karierę trenerską Zinédine'a Zidane'a, bo dla niego to ciągle początek. Jednak z tego, co widać i słychać, nie jest idiotą i nikomu nie ustępuje. Doskonale wie, że musi nałożyć odpowiedni priorytet na La Ligę, ale przy tym nie może odejść od świętego celu, jakim jest Liga Mistrzów. Dlatego mocno dba o swoich graczy, rotuje nimi, rozdziela wysiłek i dzieli obowiązki.
Nacho, Kovačić czy Danilo znowu dali radę
Pierwszy poważny dzień operacji „rozdzielanie wysiłków”. Kontuzjowani ciągle są Keylor, Isco i Coentrão. Do tego pełny odpoczynek nawet bez powołania do kadry dla Marcelo, Casemiro i Jamesa. Teoretyczni zmiennicy weszli do jedenastki (Danilo, Nacho, Kovačić, Morata) i rozegrali po 90 minut. Trzej liderzy (Cristiano, Modrić i Bale) zeszli z boiska w drugiej połowie. Nie dało się chyba przejść przez ten mecz z większą spójnością.
Dodatkowo wszystkie te rotacje poszły w parze z dobrymi występami zawodników, którzy mają grać mniej. Zidane na dzisiaj widzi, że cała jego kadra jest gotowa do dwóch bitew w tygodniu.
Danilo i Nacho grali jako Carvajal i Marcelo z tym zuchwalstwem i świetnymi zachowaniami. Pomimo bramki Brazylijczyka warto zwrócić uwagę na canterano. Prawonożny zawodnik zagrał na lewej flance i wykazał się dobrymi decyzjami oraz dokładnością. Pewny z tyłu, płynnie podłączał się do ataków, co pozwalało mu dogrywać czy nawet kiwać.
Kovačić przyzwyczaił, że rozkręca się w trakcie spotkań. Wczoraj też pokazał odpowiedni poziom. Jego przeprowadzanie piłki z jednej połowę na drugą oferują opcję dla gry drużynowej.
Morata, ruchliwość bez dokładności
Ten mecz była dla Hiszpana bardzo długi. Nie z powodu rozegrania 90 minut, ale dlatego, że czas płynął, a on nie trafiał, frustrował się i na koniec wyrzucał w trybuny piłki, które powinny trafić do siatki. Miał okazje, chociaż na te najlepsze czekał do momentu, gdy mecz był rozstrzygnięty. Godne pochwały były jego ruchy i ciągłe pokazywanie się do gry.
W pierwszej połowie w jednym fragmencie zmienił Danilo na prawej obronie i gonił za rywalem do samego końca. To nie jego działka, ale bierze to na siebie przez jego pragnienie przypodobania się. W pierwszej połowie musiał mocno uważać na ruchy Cristiano, żeby go nie dublować. Kiedy Portugalczyk schodził na środek ataku, Morata przechodził na lewą stronę i stamtąd szukał włączenia się do akcji. W pierwszej godzinie gry to mu się nie udawało.
Najbardziej komfortowo czuł się w ostatnich 30 minutach, kiedy ekipa grała na dwóch napastników, niego i Benzemę. Na bokach biegali Lucas i Asensio. Morata w końcu mógł wejść do pola karnego.
Zrywy zamazane przez siłę ataku
Real strzelił pięć goli, a mógł osiem czy nawet więcej. Cały mecz miał pod rzekomą kontrolą, ale cały czas Królewskich brakowało pewnej ciągłości i wyższego rytmu w rozegraniu. Znowu drużyna pokazała największy komfort w kontrach czy wymianach ciosów w drugiej połowie. Tylko piąte trafienie w wykonaniu Modricia przyszło po akcji wypracowanej z kilku podań.
Chociaż Cristiano trafił już w 6. minucie, to tak naprawdę przez pierwsze pół godziny raczej nie istniał. W tym okresie Osasuna grała twardziej niż można było zakładać, ale ten zamysł wysokiego pressingu tworzył dziury z tyłu. Błędy były najbardziej widoczne przy stałych fragmentach, które przejęli Ramos i Pepe.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze