Real nie miał wątpliwości co do Asensio
Z pomocnika zrezygnowały za to Atlético i Barcelona
„To największy talent hiszpańskiej piłki”, mówił kilkanaście dni temu Vicente del Bosque, dodając, że był bliski powołania Marco Asensio na EURO. Podobne zdanie w ostatnich latach wyrabiało sobie wielu ludzi, nie tylko z Mallorki. Pomocnik błyszczał w kolejnych kategoriach aż w wieku 17 lat w sezonie 2013/14 zadebiutował w pierwszej ekipie. W kolejnych rozgrywkach był już stałym członkiem ekipy. Wtedy zaczęły o niego pytać największe kluby. Wielu zagranicznych działaczy dopiero się o nim dowiadywało, gdy Real, Barcelona i Atlético już mocno o niego walczyły.
Kiedy był jeszcze dzieciakiem, do drzwi jego klubu zaczęły pukać kluby z Premier League, które są ekspertami od przejmowania nastoletnich talentów z Europy. Po pierwszych telefonach i rozmowach otoczenie piłkarza pozostało jednak spokojnie i nie podpaliło się, słuchając opowieści o górach funtów. W kolejnych latach do gry weszli też Hiszpanie, pojawiły się pierwsze poważne raporty. Na pierwsze treningi seniorów zapraszał go Joaquín Caparrós, który od razu miał poznać się na talencie Marco. Do debiutu doszło w październiku 2013 roku w starciu z Recreativo. Trener Oltra też był zachwycony Asensio. W tamtym okresie do poważnej gry weszły Real, Atleti i Barcelona. Mallorca była jednak twarda i każde pojedyncze zapytanie odsyłała do klauzuli w kontrakcie gracza, która wynosiła 4 miliony euro.
Na Vicente Calderón działacze otrzymywali podobne perfekcyjne raporty o grze Asensio. Wszystkie podsumowywały, że warto wydać takie pieniądze na tak młodego gracza. Wręcz naciskano na dyrekcję, żeby zatwierdziła ten wydatek. Ostatecznie jednak Rojiblancos uznali, że to za duże pieniądze za piłkarza, który jeszcze na poważnie nie wszedł profesjonalnej gry. Atlético wycofało się z walki, bo uznało, że 4 miliony euro za wzmocnienie drugiej ekipy to wygórowana kwota.
Przypadek Barcelony jest praktycznie taki sam. Katalończycy utrzymywali bardzo intensywne kontakty z Mallorcą. Wysyłano różne oferty, bo klub szukał zejścia z kwoty, jaka była zapisana w klauzuli. Działacze Blaugrany nie zgadzali się na wydanie 4 milionów euro na tak młodego zawodnika, który nie dawał żadnych gwarancji. Do tego Mallorca upierała się na tylko jeden sposób zapłaty: 4 miliony płatne od razu w jednej racie. Ostatecznie Barcelona odstąpiła od tej operacji, a pieniądze, które była gotowa na nią przeznaczyć, włożono w transfer Douglasa. Brazylijczyk zasilił Barcelonę za 5,5 miliona euro i stał się jednym z najbardziej wyśmiewanych zawodników w historii klubu. El Confidencial stwierdza, że nawet nie ma czego w tym przypadku komentować.
W grudniu 2014 roku Mallorca i Real Madryt ogłosiły dojście do porozumienia. Królewscy wygrali tę bitwę o gracza, który był otwarty na wszystko. Ci, którzy go znają, twierdzą, że nie tylko dobrze gra w piłkę, ale ma też dobrze ułożoną głowę i nie odlatuje po pochwałach czy jednym dobrym meczu. Do końca tamtego sezonu zostawiano go w jego klubie, a w poprzednim roku wypożyczono do Espanyolu. Zagadką pozostawał jego dalszy los, a w kolejce ustawiły się podobno dziesiątki chętnych na kolejne wypożyczenie. Asensio sam zamknął tę debatę pracą i grą w czasie przygotowań. Zidane chce go u siebie, a kibice już się w nim zakochali. Może tego lata nie ma galaktycznego transferu, ale jest za to Marco Asensio.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze