Dziś początek pretemporady

Real Madryt rozpoczyna dziś pracę, która ma zaowocować kolejnym udanym sezonem. Dziś po godzinie 15:00 Królewscy ruszą z lotniska Madryt-Barajas i po około ośmiu godzinach zameldują się w Montrealu. Jutro zawodnicy zaczną treningi na obiektach Montreal Impact. To jeden z największych tego typu kompleksów w Kanadzie. Wcześniej korzystali z niego gracze Chelsea czy Olympique'u Lyon.

Sztab szkoleniowy będzie miał do dyspozycji cztery boiska – dwa naturalne i dwa sztuczne. Będzie można też skorzystać z hali, jeśli zajdzie taka potrzeba. Według prognoz zapowiada się jednak bardzo dobra pogoda – ma być od 18 do 25 stopni Celsjusza. Niemal wszystkie sesje treningowe będą zamknięte dla publiczności, jednak istnieje duża szansa, że któregoś razu Zidane pozwoli na wpuszczenie fanów na obiekt. Na co dzień piłkarze będą spędzać czas w hotelu Ritz Carlton. Jeden nocleg kosztuje w nim około 500 euro.

Przed madridistas dziewięć dni codziennych treningów. 27 lipca (o 1:30 polskiego czasu) zmierzą się oni w Columbus z Paris Saint-Germain. Trzy dni później zagrają w Ann Arbour przeciwko Chelsea, a ich ostatnim rywalem za Oceanem Atlantyckim będzie Bayern Monachium. 3 sierpnia, tuż po potyczce z Bawarczykami, Królewscy wrócą do stolicy Hiszpanii. Tam będą kontynuować treningi przez kilka dni, a następnie udadzą się do Trondheim, gdzie rozegrają pierwszy oficjalny mecz tego sezonu. Naprzeciwko nich stanie Sevilla, a stawką będzie Superpuchar Europy. Tydzień później Los Blancos zagrają o Trofeo Bernabéu ze Stade Reims. Sezon ligowy rozpocznie się dla nich 21 sierpnia.

Dalekie podróże latem wzbudziły sporo kontrowersji rok temu. Zawodnicy Realu Madryt podróżowali aż do Australii, a lot z przesiadką w Kuala Lumpur trwał bardzo długo. Królewscy nie zrezygnowali z wojaży po innych kontynentach, lecz różnica w liczbach jest ewidentna. Teraz piłkarze przelecą 18 892 kilometry. Rok temu spędzili w samolocie dużo więcej czasu. Musieli przebyć ponad dwa razy większą odległość – około 44 tysiące kilometrów.