Sanz: Sukcesem Zidane'a jest to, że stworzył zespół
Parę słów od byłego prezesa
Były prezes Realu Madryt, Lorenzo Sanz, udzielił wywiadu dla dziennika AS. Hiszpan rozmawiał na temat zdobytej niedawno przez Królewskich Ligi Mistrzów, porównując przy tym obecną sytuację z tym, co wydarzyło się za jego kadencji w 1998 roku. Jego zdaniem istnieje pewne podobieństwo między tytułami zdobytymi w latach 1998-2000 i 2014-2016.
Zdobył pan Ligę Mistrzów więcej razy niż tytuł ligowy…
Tak, co więcej wygrywaliśmy w trudnych latach zarówno w lidze, jak i Lidze Mistrzów. Zdobyliśmy dwa Puchary Europy w trzy lata. Wygraliśmy ligę, która zapewniła nam miejsce w rozgrywkach i możliwość wygrania La Séptimy. Działo się tak, że piłkarze po lidze mieli obsesję na punkcie Ligi Mistrzów. Madridismo czuło taki niepokój, że wszyscy mieliśmy posobny zamysł.
La Séptima kosztowała trzydzieści dwa lata czekania.
Trzydzieści dwa lata… Historycznie rzecz biorąc, wszystkie Puchary Europy są ważne, dla mnie jednak ten naznaczył i jeden wcześniejszy, i jeden późniejszy. Odcisnęliśmy ślad na wszystkich, chodzi o to, że te trzydzieści dwa lata to sporo.
I zrobił to pan z niczego. Został pan prezesem w 1995 roku, w 1997 roku wygrał ligę, a w 1998 Ligę Mistrzów.
Mieliśmy szczęście, ale jest też tak, że stworzyliśmy ważny zespół. Dobre jest to, że skonstruowaliśmy go praktycznie bez pieniędzy. Najdroższy był Mijatović, za którego zapłaciliśmy klauzulę wykupu w wysokości dziesięciu milionów dolarów. Przyszedł też Roberto Carlos, najtańszy transfer w madryckiej historii. Do tego trzeba doliczyć, że w Realu byli już Raúl, Hierro, Sanchís, Redondo...
Baza, na której oparto walkę o Ligę Mistrzów…
Ta mieszanka tego, co przyszło, z tym, co już mieliśmy… Sukcesem było to, że stworzyliśmy zespół, co mniej więcej zaszło i teraz. Być może wielkim triumfem Zidane'a jest to, że w ostatnim etapie wykreował drużynę.
Jest pewne podobieństwo między tamtym czasem i obecnym. Dwie Ligi Mistrzów w trzy lata…
Może być, że Real znalazł się w ważnym cyklu, który przytrafia się wszystkim wielkim zespołom. Te dwa ostatnie finały były trudne. Mieliśmy bardzo twardego rywala, Atlético. Chcę wyjaśnić komentarz, w którym mówiłem, że chcę, aby Atlético było finalistą, ale żeby to Real był mistrzem. Nie powiedziałem tego, żeby z kogokolwiek szydzić. Odwrotnie, mam dobrych przyjaciół wśród Rojiblancos, jednak mówiłem to, w co w tamtym momencie wierzyłem. Powiedziałem, że jeśli Atleti dojdzie do finału, Królewscy będą mieć większe szanse na tytuł. Czyny to potwierdziły.
Myśli pan, że cykl się zakończy z dwoma tytułami?
Skąd. Wierzę, że raczej się otwiera niż zamyka.
Na San Siro widziało się pańskich starych piłkarzy…
Tak, był Seedorf, Roberto, Mijatović, Raúl, Karembeu… Brakowało mi Hierro, którego nie widziałem. Ciepło, które mi okazują, kiedy mnie widzą, sprawia, że czuję się zadowolony i myślę, że zrobiliśmy swoje dobrze. Zarządzanie nimi, poza byciem prezesem instytucji, było kwestią uczucia, bardzo rodzinnego, i to mnie prowadziło.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze