Florentino: Dzisiaj już myślimy o La Duodécimie
Wywiad dla dziennika <i>MARCA</i>
Florentino Pérez skorzystał z zaproszenia dziennika MARCA i przyjechał do siedziby gazety z jedenastym Pucharem Europy na bardzo długi wywiad. Prezes rozmawiał o Mediolanie, ale też przyszłości Królewskich.
Co czuje pan po wygraniu Ligi Mistrzów?
Kiedy wygrywa się La Undécimę, czuje się wielką satysfakcję. Po pierwsze, z powodu kibiców, którzy są w stanie odpowiedzieć na wszystkie wezwania klubu w każdej części świata. W takich chwilach rozumiesz wielkość Realu Madryt. Wygranie jedenastu Pucharów Europy nie jest normalne, ale to prawda, że w tych rozgrywkach Real Madryt czuje się komfortowo, one są w jego DNA. Nie chcę tu nikomu niczego umniejszać, ale tak jest. Nasi wielcy ludzie, jak Santiago Bernabéu, Alfredo Di Stéfano czy Francisco Gento, przekazywali nam, że Puchar Europy to najbardziej prestiżowe rozgrywki na świecie.
Jakie miał pan odczucia w trakcie finału?
Dzisiaj przyjaciel podesłał mi filmik, jak jego syn płacze po golu Atlético. Finał to coś trudnego do wytłumaczenia. To nie jest normalny mecz. Atmosfera jest spektakularna, wszyscy na to patrzą. Presja i nadzieja są równe. Real przegrał już trzy finały, to samo Barcelona, Juve i Bayern po pięć. Finał można też przegrać.
Czy wygranie pięciu ostatnich finałów można wytłumaczyć właśnie przez ten wasz gen dotyczący tych rozgrywek?
Wśród zalet Realu Madryt na pewno nie ma samozadowolenia. Dzisiaj już myślimy o La Duodécimie. Tak jest. Cele Realu Madryt zawsze są bardzo wymagające. Mamy kibiców z wielką pasją, świetnych ludzi, ale też bardzo wymagających. To część historii tego klubu. Piłkarze czują te wymagania i w ten sposób się motywują.
Mówi pan o DNA, ale czy w styczniu postawiłby pan na takie zakończenie, gdy żegnaliście Beníteza i daliście szansę Zidane'owi?
W styczniu mieliśmy rozegraną świetną Ligę Mistrzów. Wpadliśmy w dołek po części przez wiele kontuzji. Oczywiście, że myślałem, iż można dokonać czegoś takiego, bo mamy wspaniałą ekipę i nigdy nie straciliśmy nadziei na coś wielkiego. Benítez też wykonał dobrą pracę. Nie można o tym zapominać. Pewnie, że stawiałem na sukces.
Widać, że teraz Real nie zawodzi w Lidze Mistrzów, ale co trzeba zrobić, żeby wygrać La Ligę?
Real rozegrał dobrą ligę, i poprzednią też, i również tą przed nią. Od mojego powrotu w 2009 roku nasze dorobki punktowe pozwalałyby na zdobywanie mistrzostwa we wszystkich poprzednich rozgrywkach. Nie jest normalne, gdy przegrywasz z 91, 94 czy 92 punktami. Nikt nigdy tak nie punktował. Sytuacja w lidze zasługuje na specjalną analizę.
Jaką analizę?
To, co nie jest normalne, nie jest normalne. Nie jest normalne, że nie wygrywa się ligi z ponad 90 oczkami, ani tutaj, ani nigdzie na świecie. Żeby wygrać mistrzostwo w tych latach musieliśmy zdobyć 100 punktów i 120 bramek. W żadnych rozgrywkach nie ma takiej sytuacji, ale nic nie mówią. Atlético mistrzostwo zdobyło z 90 punktami i ja chciałbym zdobyć tytuł z 90, 92 czy 94 oczkami, a nie ze 100. Dla nas wygranie ligi jest bardzo trudne.
Patrząc na wyniki Zidane'a, nie żałuje pan, że nie dokonano tej zmiany wcześniej? Nie zabrakło wam wręcz jednej kolejki?
Nie ma znaczenia. I tak zabrakłoby nam dwóch punktów.
Jakie były pańskie pierwsze słowa do Zidane'a po wygraniu Ligi Mistrzów?
Zidane symbolizuje takie wartości madridismo jak szacunek, pokora i talent. W swojej pracy jest bardzo poważnym człowiekiem. Kiedy rozmawiałem z nim w styczniu, powiedział, że jest przygotowany do pracy, że świetnie zna Real i tę szatnię. Powiedział mi: „Spokojnie, prezesie, wygramy coś. Na pewno”. Ostatnio po meczu objęliśmy się i powiedział mi: „Zdobyliśmy to”. To samo powiedział mi w 2002 roku. Miał obsesję na punkcie Ligi Mistrzów.
Słynna serwetka cały czas się spłaca.
Prawda jest taka, że faktycznie tak jest. Przychodziłem w 2000 roku z jasnym celem kupienia Zidane'a. Wszedłem w lipcu i sprawa z serwetką wydarzyła się w sierpniu. Zidane był strategiczny dla naszego projektu, bo wielcy zawodnicy przynoszą też wielkie pieniądze i entuzjazm. Fundamentalnym elementem był Zidane. On zmienił najnowszą historię Realu Madryt. Od 2001 roku stworzył zrozumienie piłki, które pozwoliło nam wygrać te ostatnie Puchary Europy.
Pan nigdy nie chciał go stracić, nie chciał pozwolić mu opuścić klubu.
Oglądałem z Pitiną finał mundialu i powiedziałem jej: „Popatrz, ten zostanie graczem Realu Madryt, ten bez wielu włosów”. Dopóki do nas nie przyszedł to nie za bardzo to widziałem, ale potem już. Zobaczyłem, kim dla nas zostanie. Starałem się, żeby mnie nie opuścił. To człowiek, który świetnie się uczy, a wartości madridismo ma tak zakorzenione, że od razu wiedziałem, iż będzie tak dobrym trenerem, jak był piłkarzem. Kiedy wróciłem w 2009 roku, to już widziałem innego Zidane'a i wiedziałem, że chce zostać trenerem.
Można zmienić ocenę zarządzania sportowego na podstawie Ligi Mistrzów?
Są ludzie, ci, którzy mnie nie chcą, nie wiem z jakiego powodu, bo niczego im nie zrobiłem, którzy największą wartość nadają mistrzostwu z 75 punktami i odpadaniu w pierwszej rundzie Pucharu Króla oraz w 1/8 Ligi Mistrzów. Moim zdaniem taki projekt sportowy nie jest poprawny. Chociaż przegrywamy ligę z 90 punktami, wolę te 90 punktów. Od tamtego momentu doszliśmy do sześciu półfinałów Ligi Mistrzów z rzędu. To dobre zarządzanie. Poza tym nie ma możliwości, żeby zarządzanie sportowe było inne od tego finansowego. One idą w parze. Wolę walczyć o Puchar Europy i La Ligę. Nie można mówić, że ten rok był katastrofą, bo nie zdobyliśmy mistrzostwa. Jeśli walczymy w równych warunkach, to mamy wielkie szanse na wszystko.
Czy jakiś zawodnik źle zniósł ten sezon?
Jedność, jaka dzisiaj istnieje, jest niesamowita. Zasługą Zidane'a jest to, że potrafił zjednoczyć, że stworzył harmonię. W niedzielę słuchałem, jak piłkarze opowiadali o rodzinie, o swoich braciach w drużynie. To jest sukces Zidane'a. Poza tym udało mu się połączyć fanów z kibicami. Kiedy masz wielkich zawodników, to zawsze któryś gra mniej, ale on nawet tą sytuacją potrafił zarządzać w doskonały sposób.
Który Puchar Europy z tych trzech wygranych będzie pan wspominać najlepiej po upływie dłuższego czasu?
Ten pierwszy wywołał u mnie wielką radość. Naprawdę finał w Glasgow z golem Zidane'a wywołał u mnie niesamowite uczucia, ale to samo dotyczy dwóch ostatnich. Poza tym mam świetne wspomnienia z trzech półfinałów. Do dzisiaj nie wiem dlaczego nie wygraliśmy z Bayernem, Juventusem i Borussią. O tym dwumeczu z Barceloną wolę niczego nie mówić.
Porażka w finale byłaby katastrofą, jak mówił Ronaldo?
Nie byłaby katastrofą. Ronaldo mówił tak, żeby się zmotywować. Katastrofą jest za to odpadanie w pierwszych rundach. Nie musisz wszystkiego wygrywać, ale musisz być w walce o najwyższe cele, to już tak.
Mówi się o wzmocnieniu środka pola, gdy Casemiro rozegrał bajkowy sezon.
Casemiro dla niektórych był niespodzianką, ale ja nie miałem wobec niego żadnych wątpliwości. Dlatego pozwoliliśmy mu odejść do Porto. Był już z nami w sezonie La Décimy. Ma warunki, które pozwolą mu zostać jednym z wielkich, chodzi mi o czytanie sytuacji, ustawianie się czy podanie.
Rok Jamesa nie był dobry.
Wrócił późno i zaczął z brakami. Inni grali dobrze. To jeden z największych zawodników, jakich mamy.
Jeśli przyjdzie oferta za Jamesa, przeanalizujecie ją?
Nie dostaliśmy za nikogo oferty ani nie rozmawialiśmy o przyszłości. W tym okresie fajne jest to, że podobno wszyscy odchodzą [śmiech], a to pozwala pracować bez presji.
Czy opcja z pozyskaniem De Gei jest zamknięta po tym, co pokazywał Keylor Navas?
Ja nie jestem osobą, która musi o tym zdecydować. Odpowiedziałbym, że jest bardzo trudno administrować dwoma wielkimi graczami na takiej pozycji i na każdej innej.
Pojawia się też taki problem, że po wygraniu Ligi Mistrzów wartość graczy idzie w górę i wszyscy myślą o podwyżkach. Czy prezes Realu jest przygotowany na taki błogosławiony problem?
To nigdy nie był problem dla Realu Madryt. Wszyscy chcą zarabiać więcej.
Ale kiedy wygrywasz tytuł, takich sytuacji jest więcej.
Cóż, kiedy wygrywasz tytuł, dostajesz premię. [uśmiech] W Realu Madryt wszyscy odnawiają swoją wartość, piłkarze i każdy trener, który tu przychodzi. Real Madryt ma taki wydźwięk, że zawodnik tu przychodzi, a odchodzi jako ktoś inny. Niektórzy czasami odchodzą, ale staramy się, żeby nie było ich za wielu. Chociaż dzisiaj nie znam nikogo, kto chciałby odejść.
Czy ktoś z tej kadry nie jest na sprzedaż?
Na pewno mamy graczy nie na sprzedaż, ale mamy takie klauzule, że wszyscy są nie na sprzedaż. [śmiech] Real to klub kupujący i jeśli ktoś chce odejść, to odejdzie, ale po wpłaceniu klauzuli. Wcześniej miałem sytuacje, że ktoś chciał odejść, ale teraz nie ma czegoś takiego. Nie chcę niczego mówić, ale wszyscy, którzy odchodzili i poznawali coś innego, po jakimś czasie żałowali, że nas opuszczali. Istnieje uczucie sportowe i zawodowe, ten bodziec i na pewno większość zawodników z czegoś rezygnuje, by móc zostać w tym klubie i przeżywać coś takiego [spogląda na Puchar Europy].
Czy Bale wykonał odpowiedni skok jakościowy w tym sezonie?
Rozegrał spektakularną końcówkę sezonu z wielką pracą i zaangażowaniem. W ostatnich meczach w lidze był spektakularny, bez wątpliwości.
Czy poczuł pan jakiś żal wobec Atlético Madryt?
Kiedy masz dwie drużyny, jedna musi przegrać. Miałem takie uczucia wobec wielu kolegów prezesów, którzy grali o utrzymanie, a trzeba było z nimi wygrywać. Mamy świetne stosunki z Atlético, ale wszyscy przegrywaliśmy już finały. My wygraliśmy pięć z rzędu, ale wcześniej trzy przegraliśmy. Oni wykonali wielką pracę i dalej będą walczyć, to jest pewne. Ten finał będzie dla nich bodźcem.
Co mówił po meczu Cerezo?
Nic, niewiele, widziałem u niego minę, jaką pewnie miałbym też ja. Kiedy mierzą się dwie strony, jedna musi przegrać.
Czy ta chwała Realu Madryt jest nieskończona, jak mówiliśmy na naszej okładce?
Jak stwierdził dziennik L’Équipe, uważam, że Real jest wieczny. To Madryt, który ja napotkałem, więc nie wstydzę się tego mówić. Kiedy przychodziłem, dostaliśmy trofeum dla najlepszego klubu XX wieku. To prawda, że Real jest klubem całego świata. Powiedziałem to zawodnikom. Kiedy na przykład przychodzisz do nas z City, to z dobrego gracza stajesz się zawodnikiem Realu Madryt. Niedawno mówił o tym Kroos. Kiedy jesteś gdzieś indziej, jesteś graczem klubu, a kiedy odchodzisz do Realu, stajesz się piłkarzem świata. Nie ma miejsca, gdzie ktoś by cię nie rozpoznał i gratulował. Ja mam obowiązek powiększania tej legendy i historii, jak robiłem to dotychczas.
Superliga to temat do analizy, żeby zmniejszyć te różnice wobec Premier League? Real wsparłby taki pomysł?
Myślę, że przyszłość jest otwarta na wszystkich, na prawdziwe europejskie rozgrywki, my przy tym będziemy. Teraz jest o to bardzo trudno, ale to na pewno szansa w przyszłości. Poprosiliśmy UEFA o zmianę formatu Ligi Mistrzów, bo uważamy, że ten obecny to coś wyczerpanego.
Dodatkowe wypowiedzi:
O Cristiano: Mówienie o końcu kariery w wieku 41 lat to pewien sposób na podejście do tego tematu. Naszą nadzieją jest to, że skończy karierę w Realu Madryt. To najlepszy gracz na świecie i pasuje doskonale do najlepszego klubu na świecie. Kiedy tutaj przyszedł, jakby znalazł najlepszą wkładkę do swojego buta. Chcielibyśmy, żeby został tutaj na wiele lat. Szanse na jego odejście są bardzo niewielkie, ale w tym życiu nie można być pewnym niczego. Złota Piłka? On poza wygraną rozegrał świetną Ligę Mistrzów i dobrą ligę. To godny i zasłużony kandydat do Złotej Piłki.
O galaktycznym transferze: Trudno jest sprowadzić kogokolwiek. Mówię prawdę. Porozmawiam z Zidane'em. Naszym obowiązkiem jest bycie coraz dużo lepszym w każdym roku. Zidane powie, co można poprawić. Ktoś galaktyczny? Mnie emocjonuje gra najlepszych. Jeśli będzie zawodnik tego typu, na pewno po niego ruszymy.
O transferze z Barcelony: W Hiszpanii jest trudniej przez klauzule. W innych krajach nie ma klauzul, więc trzeba dochodzić do porozumienia.
O Pogbie: To wielki zawodnik, ale gra w środku pola. Nie chcę tego analizować, ale w tej strefie mamy sześciu wielkich piłkarzy.
O swojej przyszłości: Po pierwsze, zostanę do momentu, kiedy będą chcieli tego socios, bo to oni tu rządzą. Po drugie, zobaczymy, jak to się rozwinie. Nie będę tutaj przez całe życie. Musimy też znaleźć ludzi, którzy będą chcieli pracować. Poza siłami przede wszystkim nie brakuje mi poczucia odpowiedzialności. Więcej, krytyka mocno mnie motywuje.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze