Lucas: Zidane chce, żeby zawodnicy cieszyli się grą
Wywiad przeprowadzony przez Roberto Carlosa
Lucas Vázquez na zaproszenie firmy Mahou usiadł do wywiadu, który przeprowadził Roberto Carlos. Przedstawiamy zapis tej rozmowy.
Jak się czujesz?
Bardzo dobrze, to przyjemność móc być tutaj z tobą.
Dziękuję. Mamy teraz ważny tydzień, finał Ligi Mistrzów, jak się masz, jak się z tym czujesz?
Przygotowujemy się teraz do tego finału z wielką radością i nadziejami. Nie możemy się już doczekać meczu. Przede wszystkim mamy wielką ochotę na zwycięstwo.
A co czujesz z tego powodu, że jesteś wychowankiem?
Dla mnie to jest zaszczyt i wielki honor móc być reprezentantem szkółki Realu Madryt w finale Ligi Mistrzów, który jest największym wydarzeniem w klubowej piłce. Jestem z tego bardzo zadowolony.
W tygodniu z finałem Ligi Mistrzów zmienił się twoja rutyna? Odpoczywasz więcej?
Myślę, że trzeba robić to samo, co robiłeś przez cały sezon, przygotowując się do meczów w lidze czy w Lidze Mistrzów. Im mniej myślisz o tym jak ważne jest to spotkanie, tym mniejszą presję będziesz odczuwał.
Ja o tym myślałem bardzo dużo, o matko, jak dużo. W czasach Séptimy prawie w ogóle nie spałem, ponieważ wtedy klub od wielu lat nie grał w finale i nie wygrał finału. I mieliśmy taką drużynę, pamiętasz chyba?
Miałem siedem lat, ale coś pamiętam (śmiech).
Był Mijatović, Šuker, Fernando Hierro, który był naszym liderem. Bardzo dużo myślałem o meczu z Juventusem, później o meczu z Valencią i Bayerem Leverkusen…
Grałeś w trzech finałach i zdobyłeś trzy puchary.
Robiłem to samo, co ty robisz, wychodziłem na boisko, żeby cieszyć się grą. Nieważne czy w finale zagrasz dziesięć minut, czy dziewięćdziesiąt. Najważniejsze, żebyś wiedział, wchodząc na boisko, co musisz zrobić dla swoich kolegów i dla swojego klubu. Cudownie jest później wrócić do domu, gdzie rodzina składa ci gratulacje.
A co czułeś po tym mierzonym dośrodkowaniu do Zidane’a (śmiech obu).
Piękne podanie.
Cudowne.
Ludzie mówili, że nie mogłem widzieć tam wchodzącego Zidane’a, ale ja odpowiadam, że mam niesamowitą wizję gry. Podanie Solariego do mnie, zawsze to powtarzam, było okropne, moje dośrodkowanie było cudowne, a Zidane strzelił z ochraniacza, miał szczęście.
Tak, czyste szczęście.
Ten gol był jednym z najpiękniejszych w Lidze Mistrzów, ludzie rozmawiają o nim do teraz. Mówiąc o Zizou, jak się z nim pracuje?
To zaszczyt. Twoim trenerem jest Zinédine Zidane, którego oglądałeś od dziecka. Zawsze był zawodnikiem z najwyższej półki, Złota Piłka. Myślę, że każdego dnia można się od niego uczyć.
Sądzę, że Zidane pokazuje, że jest nowoczesnym trenerem. Utrzymuje dobre relacje z zawodnikami. Widziałem wiele dobrych i nowoczesnych rzeczy w jego pracy.
Ja myślę, że jest nowoczesny, ponieważ preferuje treningi z piłką, chociaż nie zapomina o części fizycznej, która jest ważna w futbolu. Widać, że jest typem zawodnika, rozumie, czym jest gra w piłkę nożną. Był piłkarzem, a teraz jest trenerem i chce, żeby zawodnicy cieszyli się grą, tak jak on się nią cieszył. Myślę, że to jest bardzo ważne.
Sądzę, że ty przez swój styl, przez sposób bycia, sprawiasz, że inni zawodnicy chętnie ci pomagają. Dobrze się dopasowałeś do tej grupy.
Jestem im bardzo wdzięczny. Od pierwszego momentu traktowali mnie bardzo dobrze, dbali o mnie, pomagali mi we wszystkim, czego potrzebowałem.
Ja rozmawiałem z Marcelo i powiedziałem mu: „Dbaj o tego chłopaka, bo jest bardzo dobry”.
(śmiech) W takim razie ci dziękuję.
Z zewnątrz sprawiasz wrażenie dobrego człowieka poza boiskiem i świetnego piłkarza na murawie. Zyskujesz sobie tym szacunek i wsparcie ludzi.
Bardzo dziękuję, jeśli z zewnątrz można mnie widzieć takim, to jest to dla mnie zaszczyt.
Dla mnie zaszczytem byłaby gra z tobą (śmiech Lucasa), ale jestem już nieco starszy i nie mogę. Wiesz, jak to jest, lata mijają.
Ja również bardzo chciałbym.
Porozmawiajmy o finale. Gramy z Atlético Madryt, co o tym myślisz, bo nie możemy popełnić błędu.
To jest bardzo trudny rywal. Drużyna, która defensywnie jest bardzo dobra, a do tego zawsze potrafią wykorzystać błędy przeciwników. Wiemy, że jeśli zagramy dobrze, na naszym poziomie, musimy wygrać, tego chcemy.
Musimy myśleć o zwycięstwie, bo znamy to Atlético, wiemy jak grają.
Słuchaj, Roberto, taki mistrz jak ty, jakie ma wspomnienia z trzech finałów Ligi Mistrzów?
Lucas, podróż, hotel, autobus, szatnie, mecz, wszystkie momenty, które przeżyłem w Lidze Mistrzów od sezonu 1997/98. Presja była ogromna, dlatego pamiętam o wielu rzeczach, na przykład Seedorfa, który się golił, używając kremu, która pachniał okropnie (śmiech Lucasa). Patrzyłeś na twarze zawodników w szatni, byliśmy wszyscy zdenerwowani przed meczem z Juventusem. Pamiętam o wszystkim, co otaczało finał Ligi Mistrzów, nie tylko bramkę, ale też przygotowania, podróż, a także odpowiedzialność, jaka na nas spoczywała.
To wszystko było piękne.
Wspaniałe. W Brazylii jesteś bardzo podziwiany, za grę w Realu Madryt, za to, że jesteście blisko Pucharu Europy. Tylko nie patrz na puchar.
Nie, nigdy.
Ja jestem bardzo przesądny. Pamiętam mundial w 1998 roku, kiedy ja, z tych wszystkich emocji związanych z finałem, dotknąłem pucharu i jaki był wynik?
0:3.
Tak (śmiech). I powiedziałem sobie: „Nigdy więcej”. Kiedy tylko widziałem puchar, szedłem w przeciwnym kierunku.
To w 1998 roku miałeś pecha.
Tak, dotknąłem pucharu, bo nie wiedziałem, że nie można tego robić.
Kiedy już wygraliście, co robiłeś podczas świętowania? Gdzie lubiłeś świętować zwycięstwo i jak?
Chciałem zabrać puchar i wracać tutaj, ponieważ ludzie czekali na ulicach. Pamiętam, że po meczu z Juventusem, od lotniska aż na Cibeles, wszystko było zatrzymane i stali ludzie, pełni radości ze zwycięstwa. Ja lubiłem świętować z rodziną i przyjaciółmi. Z ludźmi, którzy nas wspierają przez cały rok. Jeśli przegrasz mecz, rodzina zawsze jest przy tobie, a przy zwycięstwie cieszysz się z nią.
To prawda, są obok zawsze w trudnym momentach, dlatego warto z nimi być, gdy można się cieszyć.
A ty?
Ja po meczach lubię zjeść kolację z przyjaciółmi, rodziną, jeśli przyjedzie.
A skąd jest twoja rodzina?
Z La Coruńi, z Galicji. Czasami przyjeżdżają na mecze i robimy wspólną kolację w domu albo idziemy do restauracji. To właśnie najbardziej lubię. Jakaś porada przed finałem?
(śmiech) Nogi do góry… (śmiech). Dużo wody i biegać, cieszyć się grą. Na świecie jest wielu piłkarzy i każdy z nich chciałby zagrać w takim finale. Cały świat będzie patrzyć na San Siro. Przygotuj się dobrze mentalnie i przygotuj serce, ponieważ finał to zupełnie inne odczucie. Nie ma presji, ciesz się, biegaj, graj, bądź sobą. Nie ma rady typu – zrób to. To jest futbol, to jest finał, będziemy tam wszyscy oglądać cię i dopingować. Życzę szczęścia.
Doskonale, zapamiętam to.
Z kim musisz pójść na piwo?
Z wieloma ludźmi.
Tak?
Tak, ale jasno wiem, że jeśli wygramy finał, to zaproszę na piwo Roberto Carlosa. (śmiech obu) Jeśli tylko się zgodzi.
Na pewno!
Jesteśmy umówieni. A ty z kim musisz niedługo wyjść na piwo?
Pomyślmy… Znasz go, taki zawodnik, Lucas Vázquez!
A już się bałem, że go nie znam! (śmiech obu) Więc po finale spotkamy się, żeby świętować. Na pewno!
Szczęścia, przyjacielu!
Bardzo dziękuję.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze