Arbeloa: Proszę dziennikarzy o jedno – szacunek (cz.3)
Ostatni część wywiadu w <i>SER</i>
Álvaro Arbeloa w nocy był gościem specjalnego wydania programu El Larguero na antenie radia Cadena SER. Trzecią część rozmowy przeprowadzono w korytarzu między szatniami Santiago Bernabéu. Pierwszą część z szatni możecie znaleźć tutaj, a drugą z ławki rezerwowych tutaj.
[prowadzący De la Morena] Álvaro, dlaczego sala prasowa czy strefa mieszana to dla zawodników jak spotkanie z dentystą?
Słuchaj, jak mówiłem, często nie jesteśmy dobrze przygotowani do przemawiania publicznie. Do tego mocno naciskacie. Trzeba podchodzić do tego bardzo spokojnie.
Naprawdę? Wychodzisz, mówisz, że był trudny mecz, coś opisujesz i dodajesz, że walczycie o ligę. Co jest w tym tak trudnego?
Co mam ci powiedzieć? Jak wychodzimy i mówimy to samo, to poruszenie, że nie ma niczego nowego, że nie można powtarzać sloganów. Kiedy nie mówimy, to skargi, że nie mówimy. [śmiech]
Ale dlaczego to jest dla was tak trudne, gdy możecie mówić, co tylko chcecie?
Tak, ale wiesz, moim zdaniem często jesteście bardzo niesprawiedliwi, szczególnie wobec Realu Madryt. Wtedy mówisz sobie, że po co ja mam w ogóle gadać z tymi ludźmi.
Jesteś taki spokojny i rozważny, ale czasami powiesz coś tak ostrego...
Wiesz jaki jest problem? Że jestem jedynym, który tak mówi. Są inni, którzy tak myślą. Mam taką historię, że wygraliśmy z kadrą we Francji 1:0. To były chyba eliminacje do mundialu. Wcześniej zremisowaliśmy z Finlandią i mocno nas krytykowano.
Przypuszczam, że za słabą grę.
Dobrze. I siedzieliśmy godzinę w autobusie, bo czekaliśmy na Sergio. On rozmawiał z dziennikarzami. Wszedł do autobusu i ktoś rzucił: „Po co z nimi tyle gadać? Niech się..., trzy dni temu nas zabijali”. Ludzie tak myślą, ale nikt nie przyjdzie ci tu tego powiedzieć.
Ale nikt was nie zabija. Chyba można powiedzieć, że nie gracie dobrze? Ludzie myślą tak samo. Mnie niektórzy pytają dlaczego nie krytykujemy was ostrzej. Odpowiadam, że widzę to samo, co oni i że to oceniam. Porozmawiajmy o tym, ale z naszymi gośćmi i dziennikarzami. Mamy tu Davida Alonso, jest Mario Torrejón, jest Carlos Bustillo. Ale też ci ułatwiam sprawę, bo zaprosiliśmy Manuela Jaboisa. [śmiech Arbeloi] To dziennikarz i pisarz, ale też zdeklarowany madridista, który ułożył słowa do hymnu La Décimy. Manuel, ty to widzisz tak samo?
[Manuel Jabois] Wolałbym, żebyś przedstawiał mnie jak prostego gościa. [śmiech wszystkich]
Ten to jest dobry agent.
[DLM] Wspaniały, wchodzi w debatę jak chce.
[Jabois] Debata, którą mamy tutaj i w którą weszliśmy kilka lat temu w dziennikach, dotyczy tego, o czym mówił Álvaro, że jeśli ktoś powie coś blisko naszych poglądów czy coś, z czym się zgadzamy, to automatycznie to jest ta dobra strona. Real Madryt miał ciemniejsze i jaśniejsze epoki, ale ten klub zawsze był medialną podstawą pod względem sportowym, kluczową częścią przy wymyślaniu tytułów, elementem, który sam sprzedaje gazety i programy radiowe. A najlepiej coś sprzedaje się, gdy łączy się z tym skandal.
[DLM] To nie znaczy, że jest źle traktowany.
Ajaj, to zapowiada się bardzo źle.
[Jabois] Powiem ci tak, jest przesadnie traktowany. Nie jest źle traktowany, ale jest przesadnie traktowany. Kiedy masz do zapełnienia na jutro 12 stron o piłce, to z 7 musi dotyczyć rzeczy negatywnych. Zawsze jakiś zawodnik gra gorzej, zawsze wypłynie jakiś skandal...
[DLM] Jako dziennikarz poważnie tak to widzisz?
[Jabois] Tak, naprawdę tak.
[DLM] Może patrzysz bardziej jako madridista niż dziennikarz.
[Jabois] Nie, poważnie nie. Tak to widzę. Jestem w stanie tak zobaczyć ten nasz zawód. Widziałem to od wielu lat, jeszcze zanim przyszedłem do prasy krajowej. Widziałem to już w dziennikach lokalnych.
[DLM] David, jak to widzisz? Bo też jesteś madridistą, nie ma wątpliwości.
[David Alonso] Może nie będę tak miły, ale chcę zapytać wprost o postać, z którą jesteś związany i o której rozmawiałeś z De la Moreną. Mourinho. On tworzy potężną polemikę i dwa wyraźne nurty opinii. Niektórzy twierdzą, że to człowiek, który wyrządził największe szkody Realowi Madryt w 114-letniej historii klubu. Ja jestem w tej grupie. Są inni, którzy myślą inaczej jak ty. Mou podzielił szatnię i kibiców, kreował antimadridismo.
Wiesz, gdy mówi się w ten sposób, lubię, żeby człowiek mówił otwarcie o swoim poglądzie, a nie zasłaniał się, że ktoś coś gdzieś.
To nie mój pogląd. Siedziałem na tych trybunach i widziałem wyraźny podział.
[DLM] Ale to i tak twoja opinia!
[DA] Potem byli milsi trenerzy, jak Ancelotti i Zidane, którzy osiągali wyniki, których nie miał ostry Mourinho, czyli wygranie czy dojście do finału Ligi Mistrzów. Dlatego chcę zapytać, co cię tak w nim oczarowało, że stałeś się jednym z jego wielkich obrońców?
Po pierwsza, oczarowała mnie jego etyka pracy. To zawodowiec, który naprawdę przyjeżdżał do Valdebebas o 8 rano, a wyjeżdżał o godzinie 19. Oczarowała mnie przede wszystkim jego mentalność zwycięzcy, która pozwoliła nam przejść z bycia ekipą odpadającą sześć lat z rzędu w 1/8 finału do bycia bardzo pewną drużyną. Na pewno to też pomogło nam wygrać La Décimę i być dzisiaj tutaj, gdzie jesteśmy. Oczarował mnie, bo myślę, że to bardzo odważny człowiek, który nigdy nie wybiera łatwej drogi. Stał się dla mnie wielkim przyjacielem. Cóż, dla mnie to wielki człowiek.
[DLM] I taka jest twoja opinia.
Jasne.
Ale zarzuca się mu, że nie wygrał tutaj Ligi Mistrzów.
Słuchaj, myślę, że podważanie Mourinho jako trenera, gdy wygrał Ligę Mistrzów z Porto, gdy wygrał Ligę Mistrzów z Interem, gdy wygrał mistrzostwa w czterech krajach, że podważanie jego umiejętności trenerskich, może wywołać wiele śmiechu.
Carlitos, zasłuchałeś się, rozmarzyłeś, wracaj.
[Carlos Bustillo] Słuchałem. Ja nie o Mourinho, a o Zidanie. Mówiłeś, że bardzo go podziwiałeś. Grałeś u niego pewnie najmniej w karierze, ale gdzieś powiedziałeś, że chyba najwięcej z nim rozmawiałeś. O czym rozmawialiście? Prosiłeś go o wyjaśnienia?
Nie...
[DLM] Ale Zidane to chyba za wiele nie mówi, nie?
Teraz więcej niż wcześniej, dużo więcej. Kiedy był kolegą z boiska czy asystentem Ancelottiego, to faktycznie nie mówił najwięcej ze wszystkich, ale to prawda, że od pierwszego dnia otworzył przede mną drzwi do swojego biura, że będzie zawsze dostępny, gdy będę czegoś potrzebować, że zawsze mi pomoże. Kiedy chciałem z nim porozmawiać, rozmawialiśmy. Cóż, praktycznie u niego nie grałem, ale posiadanie go jako trenera to był zaszczyt, bo był moim idolem, co wiele razy powtarzałem. Tyle, życzę mu wszystkiego najlepszego w przyszłości.
Mario, jesteś zawsze tam, gdzie Real, a ten stadion znasz doskonale. Witamy.
[Mario Torrejón] Witaj, Álvaro.
Witam, cracku.
Rozmawialiście o Karance i wyjściu dziennikarzy. Byłem jednym z tych, którzy wyszli. Miałem swoje powody, jak ty mówisz o swoich.
Na pewno jeśli powiesz o nich ludziom i mi, to będziemy wdzięczni.
Może i faktycznie to dobry czas. Mnie wydawało się, że to był brak szacunku dla kibiców. My jesteśmy zaledwie posłańcami, dostarczamy im wiadomości.
Mario, ale ty nie reprezentujesz kibiców. Ty reprezentujesz Cadenę SER.
Oczywiście. Według mnie, Cadena SER zasługuje na ten szacunek, by przynajmniej raz w tygodniu móc porozmawiać z pierwszym trenerem drużyny, który tak naprawdę wszystkim rządzi i podejmuje decyzje.
Zawsze macie go po meczach.
Chodzi mi o konferencje przed i po meczach.
To już masz dwie. [śmiech]
Tak jest zawsze, Álvaro, my niczego tu nie zmieniamy. Uznałem to za brak szacunku, więc wstałem i wyszedłem. Powiedziałem też Carlosowi, który tam był, żeby powiedział Aitorowi, że nie chodzi o niego. Chodziło o pierwszego trenera, który odmówił udzielenia informacji z pierwszej ręki. Tylko tyle. Niektórzy oczywiście przyjęli to źle.
Nie chodzi, że przyjęliśmy to źle. Moim zdaniem są różne sposoby. Mogłeś zostać i nie zadawać żadnego pytania. To było bardzo łatwe. Moim zdaniem na końcu zabrakło wam szacunku do Aitora Karanki. Możesz się nie zgadzać, możesz być niezadowolony, ale na przykład mogłeś porozmawiać z Oscarem Ribotem, który wtedy był szefem prasowym. Jest wiele sposób na okazanie niezadowolenia z sytuacji, która twoim zdaniem jest niesprawiedliwa. Powtórzę, że moim zdaniem trochę przekroczono linię.
Mówiłem Oscarowi i Carlosowi, że nie chodziło o Aitora, ale oczywiście on to wziął do siebie. Tyle o tym. Chcę porozmawiać o przyszłości. Rozmawiałem ostatnio z twoim ojcem, który na stadionie rozdawał twoje koszulki. Pytałem co dalej z tobą, ale nawet on nie wiedział. Mówił, że nie wie, bo ty sam nie wiesz, ale stwierdził, że masz teraz grać na stoperze.
Cóż...
[DLM] Chciałbyś?
Tak. Gram na boku od wielu lat, ale zawsze czułem się stoperem grającym na boku.
I nigdy nie powiedziałeś tego Mourinho?
Słuchaj, mówiłem, ale on tylko mnie wyśmiewał. [śmiech]
[MT] Mourinho też na przykład naciskał, żeby Nacho stoper grał na boku obrony.
Tak, tak. Na pewno gdybym grał przez te lata na środku obrony, miałbym więcej radości, ale raczej nie osiągnąłbym tego wszystkiego, co osiągnąłem jako boczny obrońca.
[DLM] Trudniej jest załapać się na grę na stoperze?
Na pewno naszych czterech stoperów to bestie, są doskonali. To jednak pozycja, na której czuję się lepiej, czy to przez warunki, czy przez sam komfort gry.
Manuel Jabois chyba nie odnajduje się w tej dyskusji, bo siedzi cichutko, jest skulony tak, jak był, gdy jeszcze rozmawialiśmy w szatni.
[Jabois] Zawsze powtarzam, że kiedy mam przed sobą mikrofon, to obniżam swój ton. Nie lubię podnosić głosu, nie lubię oglądać tych programów w telewizji, gdzie ludzie się przekrzykują. Tutaj oczywiście atmosfera jest inna, a różnice są bardziej eleganckie. Nie mam problemu z wejściem w dyskusję z nikim przy tym stole. Nie czuję niekomfortowo, przynajmniej dopóki nie zaczniemy w siebie czymś rzucać. [śmiech wszystkich] Wiecie, to jest nowy typ dziennikarstwa, gdzie mamy wtrącanie się rozmówcy, gdzie mamy pasjonujące debaty, gdzie każdy broni swojego punktu widzenia. Unikam tego. Wolę być przegranym w takiej debacie niż krzyczeć. Tutaj jednak jest spokojnie, nie ma żadnych narwańców.
[DLM] Ale kiedy tego słuchasz... Ty też broniłeś Mourinho, prawda?
[Jabois] Tak, tak. Ja byłem obrońcą Realu Madryt w epoce, w której Mourinho był trenerem. Wielkim zwycięstwem mourinhismo było to, że kiedy Mourinho odszedł, to my, mourinhistas, staliśmy się carletistas, a antimourinhistas pozostali antimourinhistas. Oni nawet poszli oglądać Chelsea, żeby krytykować Mourinho, kiedy mnie tak naprawdę ta Chelsea to ch**a obchodzi. Ja jestem madridistą. Mourinho był moim trenerem, bronił drużyny, stawał w jej obronie, prowadził moją ekipę, dawał mi tytuły, rywalizował z najlepszą Barceloną w historii, która połączyła Guardiolę z Messim. Ja broniłem tego Realu i tego Mourinho i będę bronić w przyszłości, jeśli takie coś się powtórzy.
[DLM] Chciałbyś, żeby Mourinho wrócił do Realu Madryt?
[Jabois] Wiesz, tamten czas mocno mnie zestresował. [śmiech wszystkich] Był ten stres, bo Mourinho wymagał od zawodników 100%, ale też od pracowników czy dziennikarzy. Od wszystkich! Tworzył tę negatywną i pozytywną energię, napędzał wszystko dookoła, ale był naprawdę stresującym typem. Teraz z Zidane'em to mamy wakacje. [śmiech; śmiech Arbeloi]
[DLM] Na razie! Ale słuchasz Álvaro i zgadzasz się z nim, że takie są teraz media? Zgadzasz się z tym, jak oni nas widzą?
[Jabois] Jestem dziennikarzem i jako dziennikarz lubię, gdy mój rozmówca powie to, co myślę, gdy przyzna mi rację. Idę na konferencję, mam jakieś przemyślenie, zadaję pytanie i podoba mi się, gdy ten bohater odpowiada tak samo. Gdy mówi coś innego, to trochę cię narusza, nawet wewnątrz. Inna odpowiedź tworzy antypatię. Prawda? Przypadek Mourinho to najlepszy przykład. Mourinho odpowiadał na wszystko, miał swoje zdanie, był zimnym gościem, robił co chciał, raz mówił krótko, innym razem rozwijał coś do bólu. On miał swoje show.
[DLM] Mourinho był też taki przy bliższym poznaniu?
[Jabois] Ja w ogóle nie poznałem Mourinho. Nie podałem mu ręki, nie wymieniliśmy nawet słowa. Między nami nie było absolutnie żadnej relacji. Moje teksty i felietony często nie opierają się na odczuciach z zewnątrz. Gdy napisałem tekst o Arbeloi, wielu zarzucało mi, że chwalę go, bo jest moim przyjacielem. A ja nawet nie mam do niego numeru!
[DLM] Ale dzisiaj to wasz uścisk był bardzo gorący.
[Jabois] A cholera! Wiesz o co chodzi? Że w Hiszpanii nas, broniących Mourinho, było czterech! Stąd się znamy.
Ten tekst powinienem powiesić gdzieś w domu, bo wiele o mnie mówiono, ale to, co napisał i kim jest Manuel, zasługuje na zapamiętanie tego tekstu.
[DLM] Twoje dzisiejsze słowa, jak te o ofensywnych pytaniach, czy inne wypowiedzi, wskazują jakbyśmy znajdowali się w przeciwnych okopach.
Tak, dokładnie, jesteśmy.
Ja tego tak nie widzę. Łączy nas futbol. Łączy nas sport.
Nie, nie łączy nas futbol. [uśmiech] Nas interesuje dobry futbol. Wy jesteście inną firmą i ciebie interesuje to, żeby słuchało cię dużo ludzi. Prawda?
Tak.
I dalej uważam, że dokładna taktyczna analiza meczu nie generuje słuchaczy.
Generuje, jeśli jest zrobione dobrze. Jeśli gadasz głupoty, to przełączają, ale jeśli dobrze wytłumaczysz co się stało na murawie, są zainteresowani.
Ale więcej generuje jakaś historia ze środka, dyskusja z szatni, że ten krzyknął to, a tamten odpowiedział mu tamto.
Jak do nich dochodzi, to czasami opowiadamy o tym, a czasami nie. Zależy.
Naprawdę, nasze pryzmaty są inne. Widzę w prasie, że wiele tytułów ma dwie miary oceniania dla Realu i dla reszty ekip.
Jesteś o tym przekonany?
Tak, jestem. Na 100%. Dochodzi wiele razy do obrażania.
[DLM] Zgadzasz się?
[DA] Absolutnie nie.
Wiele razy brakuje szacunku.
Kiedy był Mourinho, pisano tak samo i radia były takie same.
Ale ja mówię, że teraz jest to samo. Jest tak samo.
Cadena SER ma wśród swoich ekspertów Jorge Valdano, którego analizy są w każdym tygodniu najczęściej odtwarzanymi plikami na stronie internetowej. Ty masz swój punkt widzenia, ale nie wszystko jest w tym sprawiedliwe, bo akurat my w SER analizujemy taktycznie wszystkie spotkania. U nas kontrowersji i polemiki jest dużo mniej.
[DLM] Álvaro, z twojego miejsca widać to pewnie inaczej.
Na pewno.
Mnie trudno zrozumieć twój punkt widzenia, ale chciałbym...
Powtarzam, że nie przekazuję mojego zdania, bo myślą tak wszyscy piłkarze. Niektórzy o tym mówią, ale najczęściej...
Czekaj, czekaj, też możemy ci powiedzieć, żebyś tu nie wypowiadał się w imieniu wszystkich.
Nie, nie, nie! Wielu. Ty mówiłeś o kibicach i słuchaczach, ja mówię o moich kolegach.
Kolegach, ale dzisiaj mówisz tu tylko za siebie, nie?
[DA] Na pewno są też koledzy, którzy myślą inaczej.
Na pewno, na pewno tacy są.
[DLM] Carlitos?
[CB] Mocno tutaj wszyscy globalizujemy i wrzucamy wszystkich do jednego worka, a jest wiele programów i analiz.
Jasne. To też jest problem, że kiedy dochodzi do obrażania czy pisania nieprawdy, to jest tego tyle, że wszystko się rozmywa na ogół.
[DLM] To dotyczy też zachowania zawodników czy ich zdania.
Dokładnie o tym mówię, że może to jest mój błąd, że generalizuję, gdy mówię ogólnie o mediach i wszystko wrzucam do jednego worka.
[CB] Álvaro, przyznam ci, że czasami jest mi wstyd za to, co robią moi koledzy. Ale generalizowanie jest niesprawiedliwe.
Zgadzam się i przyznaję tu rację.
[DLM] Ale dalej nie rozumiem, jak widzisz, że mamy te dwa okopy.
[Jabois] Ta kultura dosięgnęła też polityki. To kultura rozrywki, a nie analizy. Zamiast dogłębnej analizy jakiejś sytuacji politycznej stawia się na tworzenie programu na bazie dwóch grup gości, dwóch okopów, i każe się im walczyć. To jest tańsze, a stworzenie opinii wtedy nie kosztuje tak wiele. Z futbolem teraz dzieje się mniej więcej to samo. To wszystko zaburza, a na końcu patrzysz na dziennikarza krytykującego i manipulującego całą noc tak samo, jak na dziennikarza, który przeprowadza dokładne badanie i śledztwo, marnując na to kilkanaście godzin. W futbolu jest podobnie. Są ludzie od taktyki, od analizy, którzy pracują w elegancki i zawodowy sposób, a są tacy, którzy zajmują się tylko mówieniem, że Messi pójdzie tu czy tam czy że ta dwójka prawie się pobiła, gdy tak naprawdę nic takiego nie miało miejsca.
[DLM] Takie rzeczy też mnie bolą, ale...
[Jabois] Nie chcę też generalizować.
[DA] Nie wszyscy mogą być Salvdos [program śledzy La Sexty] futbolu.
[DLM] Ja po prostu nie rozumiem dlaczego on tak mocno na to naciska. Dlaczego mówisz, że mamy dwa okopy? Ja w to nie wierzę. Wiadomo, że ty bronisz herbu, barw czy klubu. Ja bronię, przysięgam, słuchaczy, którzy nas teraz słuchają. Szukam tego, co ich interesuje. To oni są moim klubem. Próbuję być uczciwy wobec nich. Co ich może zainteresować? Oni potem piszą, że dlaczego nie pytacie graczy o to czy tamtego o to, dlaczego się boicie. Dla ciebie te pytania mogą być niekomfortowe, ale nie można się obrażać i stawać agresywnym. Powiedz, co tylko ci się podoba.
Jasne.
Wkurza mnie, że patrzycie na nas jak na wroga w okopie. Gdy kończycie mecz, uciekacie przed nami, jakbyście kończyli wyrok w więzieniu.
To akurat twoje odczucie.
No nie, tak robicie.
Na pewno mogę się zgodzić, że jest to wizja, która nie dotyczy wszystkich, ale jest w tym racja. A wiesz dlaczego? Bo zawsze coś negatywnego ma większy wydźwięk, zostaje dłużej.
Jak ci powiedziałem kiedyś, na pewno to wszystko boli bardziej twoją żonę niż ciebie, bo widzi, że cierpisz i cierpi za ciebie. Im najtrudniej jest wybaczyć. Potem pytają po cholerę gadasz z tym De la Moreną, który krytykował was tu i tam. To nie jest nasz przypadek, bo zawsze mieliśmy dobre stosunki i wydawałeś mi się uczciwym gościem. Każdy ma różne wizje, rozumiem ból bliskich czy twoją opinię, ale nie widzę tej rywalizacji dziennikarzy z piłkarzami. My żyjemy z waszej gry. Wasze sukcesy dają nam najwięcej materiału do tworzenia tych pięknych nowel w świecie sportu.
Na pewno tak. Jak mówiłem, wiele czytamy i wiele słyszymy. Jest was wielu i pewnie macie rację, że często się generalizuje. Każdemu nie podoba się wiele opinii, chociaż mamy inny pryzmat. Nie jest jednak nikomu łatwo, gdy jest oceniany dzień po dniu.
Mnie też oceniają wszyscy. Praca publiczna to ocena każdego dnia.
Jasne, ale to normalne, że na koniec nie mamy najlepszych relacji świata. Nie mogę żyć dobrze z kimś, kto mówi o mnie źle. Ba, wręcz obraża, często brakuje szacunku. Tu nie da się zbudować dobrych stosunków. To jest po prostu to. Mamy takie odczucie, bardziej w Realu, bo tu wszystko jest wyolbrzymione względem innych klubów.
[DA] Ale jeśli byłyby te dwa radykalne okopy, jak mówisz, to nie istniałaby przyjaźń między zawodnikami a dziennikarzami. A istniała, istnieje i będzie istnieć. Jest wiele wielkich przyjaźni na tej linii.
To jest jasne. Ja sam mam dobre stosunki z wieloma dziennikarzami, których uważam za świetnych ludzi i wielkich profesjonalistów. Kiedy mówię o dziennikarzach, którzy według mnie nie zachowują się profesjonalnie, to oczywiście są też inni, którzy pracują w taki sposób.
[DLM] Ja dzisiaj chciałem cię tylko tutaj pożegnać tak, jak na to zasługujesz. Jestem wdzięczny. Spędziłem tutaj świetny czas. Cieszyłem się twoją grą, cieszyłem się twoimi chwilami, cieszyłem się EURO i mundialem, cieszyłem się jednak przede wszystkim rozmową z tobą. Bo z tobą zawsze była rozmowa, a to zawsze jest miłe dla dziennikarza. Dlatego tu publicznie przed wszystkimi ci dziękuję i przepraszam, jeśli w jakimś momencie ja lub ktoś z tej profesji, któryś z kolegów cię obraził czy dotknął strefy, której się nie dotyka. Ja jednak uważam, że w tym zawodzie są dużo lepsze intencje, niż wielu z was uważa.
Sądzę, że wy też patrzycie na to w swój sposób i my nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć.
Potrzeba jakiegoś sympozjum dziennikarzy i zawodników.
Kiedyś trzeba zamienić się rolami. [uśmiech]
[Jabois] Jest też taki temat, że my, fani klubu z innego miasta, nie mamy więzi ze stadionem czy oglądaniem drużyny na żywo. Naszym połączeniem są radia, gazety, transmisje. Ja jestem madridistą z Pontevedry i moim połączaniem z Realem był AS, była MARCA, COPE czy SER. Do tego też są potrzebne media, żeby łączyć cię z twoim klubem. One dają informację, a ty pielęgnujesz w sobie pasję, miłość czy nienawiść wobec drużyny. Pod tym względem nie można zaakceptować konceptu okopów, bo futbol potrzebuje mediów, a media potrzebują futbolu, a my potrzebujemy obu rzeczy. Kibice muszą wiedzieć, co się dzieje, gdy są daleko. Od tego są radio, Internet i gazety.
[DA] Wiecie kiedy Álvaro zmieni opinię?
[DLM] Kiedy zostanie rzecznikiem Realu! [śmiech Arbeloi]
[DA] Kiedy przestanie grać w piłkę i zacznie komentować wydarzenia. Kiedy spojrzysz na coś z innej perspektywy, rozumiesz więcej.
Jasne, słuchaj, na pewno. Jeśli nadejdzie taki dzień, De la Morena mnie zatrudni...
[DLM] Z przyjemnością.
Ale kiedy nadejdzie taki dzień, to zawsze będą wygłaszać opinie z szacunkiem do drugiej osoby czy instytucji.
Zawsze to robiłeś.
Proszę tylko o jedno każdego dziennikarza – zła opinia czy dobra nie ma znaczenia, ważny jest szacunek. To podstawa każdej relacji.
Dzisiaj mieliśmy szacunek i wdzięczność. Do zobaczenia, bo nie odchodzisz ani się nie żegnasz.
Bardzo dziękuję.
***
Program trwał jeszcze sześć minut, w czasie których podawano różne wiadomości. Manolete, zagorzały kibic Atleti, który tworzy często wiele polemiki, ale też mnóstwo śmiechu, bo ma zabawne opinie, podawał najnowsze plotki transferowe i zapytano go w żartach o sytuację Arbeloi.
[DA] A masz coś o Arbeloi? Gdzie będzie grać w następnym sezonie?
Dajesz. [śmiech wszystkich]
[Manolete] Arbeloa nie może narzekać na brak ofert.
Słucham.
W Anglii mówi się o Boro Karanki po awansie do Premier League. We Włoszech długa kolejka, włoscy dziennikarze najwyżej stawiają Napoli. Wiem też, że będzie coś ze Stanów Zjednoczonych i Chin. Nie zabraknie propozycji.
Nie jest źle, nie?
[DA] Dostałeś informację o samym sobie.
[DLM] Potem nie mów, że nie robimy tu poważnego dziennikarstwa.
[śmiech wszystkich]
***
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze