Casillas: Pewnego dnia opowiem, dlaczego musiałem odejść w taki sposób
Wywiad z byłym zawodnikiem Królewskich
Iker Casillas udzielił wywiadu dla magazynu XL Semanal. Opowiedział w nim nieco o swoim życiu prywatnym, ale także o ostatnim etapie w barwach Realu Madryt.
Z zewnątrz świat futbolu wydaje się bardzo niewdzięczny: ty przeszedłeś od bycia Świętym Ikerem do obiektu ataków publiczności.
Rzeczywistość nie jest taka. Zawsze spotykałem więcej ludzi, którzy mnie bronili i krytykowali mnie dla mojego dobra.
Ale atak od przyjaciela boli podwójnie…
Na końcu sytuacja była bardzo niekomfortowa, ponieważ w drużynie były dwie osoby, których relacje pogarszały się, jak dzieje się w każdej parze.
Mówisz o sobie i Mourinho?
Tak, te złe relacje sprawiały, że ludzie się dzielili i stawiali na jednego lub na drugiego. Mam nadzieję, że wraz z upływem czasu tamte niewielkie rzeczy zaczną znikać.
Chyba nie były takie niewielkie, skoro zakończyły szesnastoletni pobyt w Realu Madryt.
Nadszedł taki moment, w którym musiałem zdecydować między pozostaniem tutaj i pełnieniu roli pacynki, w którą ludzie lubią wbijać szpilki, jak w laleczkę wudu albo odejściem i możliwością złapania oddechu. Wybrałem drugą opcję, żeby móc żyć spokojnie.
Masz w swoim domu jakieś zdjęcie z Mourinho?
Nie. Myślę, że on i ja powinniśmy mieć takie same zdjęcia każdego z nas. Zadedykowanie z wielkim uczuciem. Ha, ha, ha!
W Porto rzeczy również nie układają się tak, jakbyś tego chciał.
Na poziomie rywalizacji, nie, ponieważ lubię wygrywać. Kiedy nie wygrywam, to tak jakby brakowało mi jedzenia. Jednak spróbujemy stworzyć nowy projekt, awansowaliśmy do finału Pucharu Portugalii…
Iker Casillas obudził uśpione pasje.
To logiczne, ponieważ oglądali mój rozwój w Realu Madryt, od szesnastu lat gram w reprezentacji… Obudziłem pasje i mam nadzieję, że ciągle będę to robić.
Ożeniłeś się ze znaną dziennikarką telewizyjną. Wasz syn Martín żyje sławą rodziców, czy jest po prostu jednym z wielu dzieciaków?
Obecnie jest jasne, że sytuacja jest jaka jest, jednak na szczęście za cztery lata już nie będę tak znany na poziomie piłkarskim.
Już! (śmiech) W obecnej sytuacji, nie jesteś bliski zakończenia kariery?
Wiem, że każdego dnia ta chwila jest coraz bliżej, ponieważ mam prawie 35 lat. Nie wiem jeszcze jak, ani kiedy, ale chciałbym pracować dalej w świecie futbolu.
Dostałeś już jakąś propozycję?
Nie, nie, skąd! Mam kontrakt w Portugalii do 2018 roku. Wtedy, mając 37 lat, będę sobie to planował.
Z Realem Madryt również miałeś kontrakt do 2018 roku i…
Czasami dwie osoby dochodzą do porozumienia, że jedna z nich odchodzi i życie toczy się dalej.
Niewiele osób uwierzyło w słowa Florentino Péreza w dniu twojego pożegnania: „Iker nas opuszcza wbrew mojej woli…”.
Sytuacja doszła do takiego punktu, w którym nie mogła być dobra ani dla Ikera Casillasa, ani dla Realu Madryt.
Vicente del Bosque z goryczą wspomina swoje odejście z klubu. Ty również tak masz?
Mmm… Sprawa Vicente była inna. Pracował 35 lat w klubie i trudno mi uwierzyć, że są madridistas, którzy wątpią w jego madridismo, ponieważ jest selekcjonerem reprezentacji. Vicente jest osobą, która nigdy nie miała z nikim problemów, jest spokojnym i równym gościem. Jednak wydaje się, że obecnie jest zarozumiały, despotyczny i egocentryczny.
Iker również nie wydaje się zarozumiały, despotyczny, ani egocentryczny…
Chociaż nie mam podobnego charakteru do Vicente del Bosque, to również jestem dosyć spokojny… aż do dnia, w którym ktoś przekroczy granicę, wtedy wyskakuję i się wypowiadam.
Wydaje się, że poza bramką, wyskakiwałeś bardzo mało.
Mało, tak, ponieważ czasami bardziej skupiałem się na Realu Madryt niż na sobie. Jeśli patrzyłbym bardziej na siebie, częściej wychodziłbym i mielibyśmy cyrk i kłótnie całymi dniami, szczególnie w ostatnim roku.
Wróćmy do dnia twojego odejścia z klubu…
Pewnego dnia opowiem, dlaczego musiałem odejść w taki sposób.
Dlaczego czekać? Nie widzę lepszego miejsca, żeby o tym opowiedzieć.
Nie, nie, opowiem to kiedyś. Teraz lepiej, żeby Real Madryt wygrywał Puchary Europy, a Casillas trofea. Kiedy za 15 lat napiszę książkę, wtedy o tym opowiem.
Powiedz prawdę. Czujesz się źle, że twój zmiennik spisuje się tak samo albo i lepiej niż ty?
Nie, nie, naprawdę nie. Real Madryt zawsze tam będzie i za pięć lat będą mnie łączyć z Realem Madryt i Real Madryt ze mną. Na dzisiaj, moja historia już się skończyła.
Pojedziesz w tym roku z reprezentacją na mistrzostwa Europy we Francji?
To zależy od Vicente del Bosque.
Oczywiście! Ale co ty myślisz?
Sądzę, że jeśli pojadę, tym którym wzniesie puchar będę ja, ponieważ jestem kapitanem. Z tego powodu, grając czy nie grając, będę musiał wznieść go kolejny raz (śmiech). Z wielką wytrwałością grałem w eliminacjach i mam nadzieję, że to zaufanie, które miał do mnie Vicente w ostatnich dwóch latach, ciągle tam jest.
Wokół piłkarza, który odniósł taki sukces, dzieje się bardzo dużo i jest obecnych wielu ludzi. Jednak co z prawdziwymi przyjaciółmi?
Tego zamieszania jest niedużo, a prawdziwych przyjaciół wielu. Niektórzy z Madrytu, inni z Ávili i, ogólnie, nie mają nic wspólnego z futbolem. To zwykli ludzie, których mijasz, kiedy wchodzisz do metra.
Twój ojciec jest w Straży Obywatelskiej i dwukrotnie był zmuszony do przeprowadzki do Kraju Basków, żeby zarobić więcej pieniędzy.
Można powiedzieć, że moje dzieciństwo było dosyć proste. Mój ojciec pochodzi z Ávili i miał pieniądze z pracy w Straży Obywatelskiej. Moja matka była panią domu, chociaż zaczęła się uczyć na fryzjerkę. Mój brat Unai i ja mamy baskijskie imiona, ponieważ żyliśmy przez jakiś czas w Bilbao.
W wieku szesnastu lat zacząłeś grać w Realu Madryt. Czułeś się nastolatkiem, który stał się głową rodziny?
Powiedzmy, że pomagałem dosyć dużo. Ze skromnej rodziny, która żyła w 60-metrowym mieszkaniu w Móstoles, przeszliśmy do zarabiania ponadprzeciętnych pieniędzy… Mi korona z głowy nie spadła z racji mieszkania w Móstoles i jeżdżenia Seatem 124. Nawet więcej, lubię to i jestem dumny z moich korzeni.
Czym zajmuje się twój brat?
Studiował administrację i zarządzanie przedsiębiorstwami i zna kilka języków. Jeden brat jest inteligentniejszy niż drugi, ja kopię dobrze w piłkę, ale nic więcej.
Musiałeś tak szybko porzucić naukę?
Prawdopodobnie, chociaż byłem dobrym uczniem. Miałem poprawne oceny, ale szybko zacząłem grać i często podróżować. Wszystko się skomplikowało i zacząłem porzucać naukę.
Twoi przyjaciele i koledzy mówią, że jesteś płaczkiem. Kiedy ostatni raz płakałeś?
Jestem dosyć wrażliwy. Ostatni raz płakałem, kiedy żegnałem się z Realem Madryt, jakieś sto miesięcy temu czy jakoś tak (śmiech).
Mówią też, że jesteś bardzo skąpy, że masz węża w kieszeni…
Mówią to, ponieważ nie mam wielu kaprysów. Może mi się bardzo podobać zegarek albo samochód, ale dla mnie to coś innego. Samochód ma mi służyć do jeżdżenia i dlatego wolę samochód terenowy, który jest o wiele bezpieczniejszy niż Ferrari. Jeśli to oznacza bycie skąpcem, to nim jestem.
Piłkarze z twojego poziomu żyją na bardzo wysokim poziomie.
Każdy żyje jak chce. Miałem kolegów, którzy żyli z dnia na dzień i trzeba to uszanować, jednak ja uważam, że świat futbolu szybko się kończy i jeśli od pierwszego dnia nie pracujesz nad swoją przyszłością, będziesz miał problem. Zmienia się tryb i pewnego dnia z wysokich zarobków przechodzisz na niskie. Wszyscy łatwo przyzwyczajają się do zmiany z niskich zarobków na wysokie, ale w drugą stronę już niewielu…
Iker Casillas był jednym z poszkodowanych przez Bankię i nawet użyczyłeś swojego wizerunku, żeby pomóc innym poszkodowanym. Zdołałeś odzyskać swoją inwestycję?
Walczyłem za to, co należało się każdego Hiszpanowi, który został oszukany i użyczyłem swojego wizerunku, żeby pomóc. Poprzez biuro adwokackie Arriaga odzyskałem swoją część. Zyski, które mi to dało, przeznaczę na Fundację Ikera Casillasa, która pomaga ludziom najbardziej potrzebującym.
Świat futbolu również nie jest czysty od korupcji: nieprzejrzyste transfery, przelewy środków, raje podatkowe… Twoje nazwisko pojawia się na jakiejś liście z Panamy czy Szwajcarii?
Ja nie jestem sędzią, żeby kogoś oceniać, jednak jestem Hiszpanem i muszę płacić moje podatki tutaj, podoba mi się to czy nie, płacę tyle, ile jestem winny państwu. Smucą mnie te wiadomości, jednak bardzo trudno to kontrolować. Nie wszystkie dzieci w klasie zachowują się dobrze, zawsze się trafi jakiś rozrabiaka.
Nigdy nie zarobiłeś żadnych pieniędzy na czarno?
Zawsze dostawałem uczciwą pensję, nigdy nic na czarno. Chyba że wygrana 20 euro w karty od przyjaciela jest zarobkiem na czarno, to wtedy tak.
Będąc madridistą i kapitanem reprezentacji. Rozmawiałeś z którymś piłkarzem o pokazywaniu flag Katalonii na boisku?
Nie, ja zawsze broniłem swojej ojczyzny i po zdobyciu trofeum wyciągałem flagę Hiszpanii. Inni wyciągali flagę Andaluzji czy Katalonii… Ja czuję się Hiszpanem, a inni się wypowiadają za siebie. W reprezentacji o tym nie dyskutujemy, ani o tym, kto popiera prawicę, a kto lewicę.
A ty? Jesteś bardziej za prawicą czy lewicą?
Lepiej tego nie wiedzieć! Należę do tych ludzi, którzy chcą, żeby wszystko się rozwijało i żeby życie każdego dnia stawało się lepsze. Mój głos jest prywatną sprawą.
Zbliżamy się do nowych wyborów.
Tak, i to mi się wydaje przesadzone.
Czujesz się niekomfortowo, rozmawiając o polityce?
Nie, ponieważ teraz rozumiem więcej. To jak z winem. Kiedyś się na tym nie znałem, a teraz lubię próbować.
Masz już dosyć pytań o pocałunek, który dałeś Sarze na oczach całej Hiszpanii, więc zapytam lepiej o wasz niedawny ślub, cywilny, po cichu, tylko z dzieckiem i dwójką świadków w Boadilla del Monte.
Myślę, że tak było najlepiej dla wszystkich, ponieważ nie chcę, żeby wszystko w moim życiu było tak medialne. Być może któregoś dnia zechcemy uczcić to z większą liczbą gości, ale również byłaby to dosyć prywatna uroczystość.
Bez gości, tylko przed świadkami, nie denerwowaliście się tak bardzo.
W ogóle, byliśmy bardzo spokojni (śmiech).
Zrobiliście chociaż zdjęcia? Zobaczymy je pewnego dnia?
Zdjęcia są, tak, jednak myślę, że ich nie pokażemy, niech zostaną dla nas. Jeśli pewnego dnia jakaś fotografia się pojawi, będzie jedną z tych, którą zrobimy, świętując z przyjaciółmi.
Ślub był rano, a później gdzie pojechaliście świętować?
Ha, ha, ha! Zrobiłem grilla w domu. Zjedliśmy z kilkorgiem przyjaciół i nic więcej. Nikt miał nic nie wiedzieć, ale niektórym się udało zdobyć tę informację.
Martín ma już 2,5 roku i niedługo urodzi się jego brat.
Tak jest i nie dostanie żadnego z imion, które pojawiły się w prasie, ponieważ mi się nie podobają Nie wiem, skąd wychodzą takie rzeczy.
Jesteś padrazo (ojcem z prawdziwego zdarzenia)?
Jak wszyscy! Zmieniam pieluszki, karmię… Syn mówi na mnie „tata Iker” (śmiech). Muszę się nacieszyć, ponieważ już mi powiedzieli, że za 15 lat zaczną mi przynosić problemy. Do tego momentu trzeba się cieszyć.
Jak udaje ci się zachować tyle włosów na głowie i żadnej siwizny, to sprawa szamponu czy jest jakaś sztuczka?
Jeszcze nie zaczęły mi się pojawiać siwe włosy, chociaż jakby się przyjrzeć, kilka ich jest. Mój ojciec nie wyłysiał i myślę, że ze mną będzie tak samo.
Kto zajmuje więcej półek w łazience, Sara czy ty?
Mniej więcej po równo, chociaż może ja mam mniej, ale Sara bardziej dba o porządek i ma swoje rzeczy lepiej poukładane. Jednak nie myśl, że jestem osobą, która trzyma tam tysiące butelek, nic z tych rzeczy.
Dbasz o swój wygląd?
W ogóle nie jestem próżny. Wolę założyć dresy niż jeansy, to mówi wszystko.
Nie wiem, jak to znosi twoja żona.
Ha, ha! Dresy przynoszą negatywne konsekwencję i ogromną presję. Mam przez to większą presję w domu niż na boisku (śmiech).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze