Advertisement
Menu

Przedostatni krok

Zapowiedź starcia z City

DOJAZDÓWKA – DO MEDIOLANU!


Atlético już czeka. Finał Ligi Mistrzów zbliża się wielkimi krokami i pewnie wielu z Was zaznaczyło już w kalendarzach 28 maja na czerwono – cztery dni po notatce „druga rocznica La Décimy”. Najchętniej wszyscy przenieślibyśmy się w czasie i teleportowali do Mediolanu. Najlepiej na mniej więcej godzinę 20:45. I oglądali, jak ekipa z trenerem-nowicjuszem ogrywa szkoleniowca, który w kilka lat zrobił ze średniej drużyny – nie bójmy się tego napisać – wielki zespół. Hola, hola. Zaraz, moment. Przecież najpierw trzeba wygrać z Manchesterem City. Stary znajomy Królewskich, Manuel Pellegrini, ponownie odwiedzi Madryt. Tym razem będzie po przeciwnej stronie barykady. Jego osobisty cel? Zakończenie rozgrywek Champions League wyżej niż jego następca na Etihad, Pep Guaridola, który wczoraj po raz kolejny zatrzymał się na 1/2 finału.

Po losowaniu kilka szampanów zniknęło z lodówek wśród madridismo i trudno się temu dziwić. The Citizens to na papierze najsłabsza ekipa z pierwszej czwórki tej edycji Ligi Mistrzów, dlatego śmiało można było założyć, że Królewscy rzeczywiście są faworytem. Sytuacja mocno skomplikowała się jeszcze przed pierwszym meczem. Urazy Cristiano Ronaldo i Karima Benzemy przyszły w niemal najgorszym możliwym momencie, do tego niewiele osób wiedziało, jak to naprawdę jest ze zdrowiem dwóch fundamentalnych postaci ekipy Zinédine'a Zidane'a. Ostatecznie w Manchesterze padł rezultat bezbramkowy i choć historycznie wynik ten jest korzystniejszy dla Realu, jeden gol w Madrycie może zmienić wszystko.

Bycie w najlepszej czwórce w Europie stało się dla Realu Madryt nie tylko celem minimum, lecz także normą. José Mourinho i Carlo Ancelotti wyznaczyli ścieżkę, którą pewnie podąża Zinédine Zidane. Francuz popełniał błędy (choćby w Wolfsburgu), ale na razie zasłużył przede wszystkim na pochwały. Szanse Królewskich są większe niż Obywateli, ale nie musimy przecież sięgać daleko pamięcią, by przypomnieć sobie podobną sytuację. Rok temu wyjeżdżaliśmy z Turynu z jednobramkową stratą, ale różnicę miał robić gol strzelony na wyjeździe. W rewanżu była motywacja, mobilizacja, ogromna chęć remontady, wywoływanie przywoływanie duchów, ale zabrakło jakości. Przede wszystkim pod bramką Gianluigiego Buffona. Los Blancos zremisowali z Juventusem i mogli pożegnać się z tak chętnie wykrzykiwaną tu i ówdzie Undécimą. Przynajmniej na rok.

Atlético, Atlético, Atlético… To właśnie nazwa tego klubu od wczorajszego wieczora dominuje w podświadomości madridistas. Na mecz z Colchoneros trzeba najpierw zasłużyć. Manchester City to nie jest chłopiec do bicia, chociaż można usłyszeć, że to zlepek przeciętnych graczy z ogromnymi pensjami. Kilka przykładów pewnie sami moglibyśmy podać, ale warto skupić się na najsilniejszych ogniwach drużyny Pellegriniego. Są nimi przede wszystkim Sergio Agüero i Kevin de Bruyne. Z Argentyńczykiem w pierwszej potyczce znakomicie radził sobie Pepe, który rozegrał prawdopodobnie swój najlepszy mecz w tym sezonie. Belgiem zajmował się…

Casemiro. Tym razem Brazylijczyka zabraknie na boisku, co jest ogromnym – a na pewno najbardziej niespodziewanym – ciosem dla Królewskich. Wszystko było z nim w porządku, ale w San Sebastián ktoś go kopnął i tym samym wyeliminował z rewanżu. Kto go zastąpi? Mówi się o kilku możliwościach – nieco mniej popularnych jak przesunięcie Pepe do pomocy czy występ Kovačicia od pierwszej minuty oraz tych nieco bardziej: głębsza gra w wykonaniu Toniego Kroosa i miejsce w jedenastce dla Jamesa lub Isco. Już wcześniej można było się domyślać, że Karim Benzema nie zdąży wyleczyć się do dzisiejszego starcia, dlatego „cieszmy się z małych rzeczy” lub – jak kto woli – „jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”. Do jedenastki wrócić powinien król Ligi Mistrzów, Cristiano Ronaldo. To na nim spoczywać będzie presja i to on znów będzie mógł pokazać, że może poprowadzić Real do najważniejszych triumfów. Bo kto, jeśli nie on?

Nie da się zrozumieć, jak można zagrać w półfinale Ligi Mistrzów bez odpowiedniej motywacji. Czy też nastawienia, jak lubi nieraz rzucić nasz kapitan. Pewnie większość madridismo jest w stanie przełknąć gorycz porażki i zwyczajnie odpuścić krytykę, jeśli rywal rzeczywiście był lepszy. Jeśli miał więcej szczęścia pod bramką, a bramkarz wyjmował piłki niemożliwe do obrony, jeśli przeważał pod względem kultury piłkarskiej – da się z tym żyć. Co nie wchodzi w grę? Występy, po których aż chce się pytać piłkarzy o pensje i prywatne zawirowania. Występy, po których wątpi się w ambicję. Występy, po których po prostu wstyd.

Ten wstyd można było odczuć w tym sezonie już kilka razy. Można było też przeczytać, że już nie ma o co grać. Że trzeba wystawić na listę transferową piłkarza A i piłkarza B, a do pierwszego składu dorzucić paru zawodników z Juvenilu. Że nie ma sensu wykupować pakietu w kablówce, bo ten Real i tak nic nie gra. Etap Zizou na razie wskazuje inną drogę. Pokazuje, że futbol to nie tylko niespodzianki, jakie ostatnio oglądaliśmy w Anglii, lecz także zaskakujące przemiany wielkich klubów i wielkich graczy. Real Madryt przez długie miesiące notował sezon na co najwyżej tróję z plusem. Oczekiwania były większe. Okazało się, że liga nie jest jeszcze stracona, ale jedyne rozgrywki, w których zależymy tylko od siebie, to Liga Mistrzów. Nasza Liga Mistrzów. Rozgrywki o ten puchar, którego dziesięć replik można podziwiać podczas wizyty na Santiago Bernabéu. Tym samym Bernabéu, gdzie dziś trzeba jeszcze raz wysłać wiadomość niedowiarkom, że byli w błędzie. Że warto wierzyć. Czas na przedostatni krok.

Początek meczu o 20:45. Transmisję przeprowadzi CANAL+ (studio od 20:15).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!