Pociągnąć za spust i przeżyć
Zapowiedź meczu Real Sociedad – Real Madryt
Przy stole, na którego blacie leżały starannie ułożone pliki banknotów, zasiadało trzech dobrze ubranych dżentelmenów. Nie była to jednak kolejna pokerowa prywatka przy kieliszku i zakąskach. Nie tym razem. Spojrzenia całej trójki przepełnione były niepewnością, nerwowością i zwyczajnym strachem. Trudno jednak się temu dziwić. W końcu za chwilę mieli brać udział w makabrycznej rozgrywce, której stawką było być albo nie być. Wóz albo przewóz. Otaczający stół żądni krwi gapie z nieskrywaną niecierpliwością czekali na początek demonicznych igrzysk.
W końcu pierwszy z uczestników pociągnął za spust. Ku rozczarowaniu części widowni, huk wystrzału nie zmącił panującej w pomieszczeniu przesączonej napięciem ciszy. Ani tamtym razem, ani przy podejściach dwóch kolejnych graczy. Tamtego dnia mieli szczęście, uszli z życiem. Czy poczuli ulgę? Mocno wątpliwe. Doskonale bowiem zdawali sobie sprawę z tego, że już za kilka dni przyjdzie im spotkać się w tym samym gronie, by ponownie zakręcić bębnem rewolweru i przyłożyć go sobie do skroni. Podczas gdy zwykli śmiertelnicy cieszyli się, że sobotę mogą spędzić z rodziną czy znajomymi, oni zastanawiali się, czy dożyją niedzieli. Los koniec końców znowu okazał się dla nich łaskawy. Cóż jednak z tego, skoro już dziś czeka nas kolejna tura rosyjskiej ruletki. Tura, którą o godzinie 16:00 starciem z Realem Sociedad rozpocznie Real Madryt.
Królewscy podobnie jak przed tygodniem swoje spotkanie rozgrywać będą jako pierwsi z trójki drużyn walczących o mistrzostwo Hiszpanii. W minioną sobotę podopieczni Zinédine'a Zidane'a po emocjonującym meczu pokonali na wyjeździe Rayo Vallecano 3:2, choć po piętnastu minutach przegrywali z gospodarzami różnicą dwóch bramek. Losy potyczki na korzyść Los Blancos zdołali jednak przechylić Gareth Bale i Lucas Vázquez. Zwycięstwo to pozwoliło Realowi Madryt wciąż poważnie myśleć o ligowym tytule, choć tego samego dnia wygrały także ekipy Luisa Enrique (6:0 ze Sportingiem Gijón) i Diego Simeone (1:0 z Málagą). Od dwóch tygodni sytuacja w tabeli nie ulega więc zmianie – na trzy kolejki przed końcem rozgrywek do lidera tracimy cały czas tylko i aż jeden punkt.
Choć już przed tygodniem wykonanie zadania okazało się dla nas o wiele trudniejsze niż można by było przypuszczać, dziś poprzeczka – przynajmniej w teorii – wydaje się być zawieszona znacznie wyżej. Abstrahując już od tego, że przyjdzie nam toczyć bój z rywalem teoretycznie silniejszym niż Rayo Vallecano, należy pamiętać, że Los Blancos w tygodniu grali na wyjeździe w półfinale Ligi Mistrzów z Manchesterem City. Nawet mimo faktu, że samo starcie nie należało do zbyt porywających, by nie powiedzieć, że było zwyczajnie nudne, nie ulega wątpliwości, że kosztowało ono Real ogrom wysiłku. Ponadto, na Anoeta z powodu kontuzji nie wystąpią Cristiano Ronaldo i Karim Benzema, którzy borykają się z urazami mięśniowymi. Wśród powołanych zabrakło także Toniego Kroosa. W przypadku Niemca nie chodzi jednak na szczęście o żaden uraz. Zizou po prostu postanowił dać mu chwilę odpoczynku w obliczu środowego rewanżu z City na Santiago Bernabéu.
Co do naszego przeciwnika, cóż, teoretycznie przychodzi nam dziś grać z zespołem środka tabeli (11. miejsce), który w w 35 kolejkach uzbierał 42 punkty. Z zespołem, który w tym miesiącu potrafił przegrać z beznadziejnym ostatnio Getafe i równie fatalnym w rundzie rewanżowej Eibarem. Z zespołem, który mimo sporego potencjału wciąż wydaje się być niezdolny do postawienia tego decydującego kroku pozwalającego na aspirowanie do miana drużyny będącej w stanie powalczyć o coś więcej niż spokojne utrzymanie. Czego byśmy jednak o Realu Sociedad nie napisali, wszystko i tak będzie sprowadzać się do jednego – Baskowie niedawno pokonali u siebie Barcelonę. I na tym w zasadzie moglibyśmy skończyć. Jeśli więc ktoś spodziewa się spacerku – droga wolna. Żeby tylko ostatecznie nie było zdziwienia, gdy okaże się, że przed – miejmy nadzieję – dopisaniem sobie trzech punktów, przyjdzie nam być świadkami dantejskich scen. Anoecie w obecnym sezonie co prawda sporo brakuje do zyskania sobie miana twierdzy (1,35 punktu na mecz), jednak przestroga tak czy inaczej wydaje się być w pełni wystarczająca.
Czy któryś z rewolwerów dziś w końcu wystrzeli? Czy na stół zaczną kapać pierwsze krople krwi? Czy pojawią się pierwsze ofiary w ludziach? Choć nie wypada źle życzyć bliźniemu, mamy nadzieję, że tak. Oczywiście pod warunkiem, że pierwszy dzisiejszy strzał nie okaże się śmiertelny. A jeśli takim będzie... paradoksalnie przy trójce trupów wszyscy wciąż pozostaną przy życiu.
Początek spotkania o godzinie 16:00. Transmisję przeprowadzi STS TV.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze