Zamorano: Piłkarze Blancos są gotowi na presję

Iván Zamorano udzielił wywiadu dla kolumbijskiej gazety El Tiempo. Chilijski napastnik, który niegdyś występował w Realu Madryt, skomentował obecną sytuację Jamesa Rodrígueza. Było też trochę innych nawiązań do występów w Hiszpanii. Przytaczamy fragmenty wywiadu pośrednio lub bezpośrednio dotyczące Królewskich.

Kto dzisiaj jest podobny do ciebie jako piłkarza?
Nikt. Dzisiaj środkowi napastnicy są już na wymarciu. Wielcy strzelcy nie są już środkowymi napastnikami. Cristiano Ronaldo nim nie jest, Lionel Messi nim nie jest, Ibrahimović nim nie jest… Wielcy w swoim czasie byli Gabriel Batistuta, Hernán Crespo, Marcelo Salas, Iván René Valenciano. W dzisiejszych czasach jest ich o wiele mniej, tak że nie można już zobaczyć, jak tworzą różnicę. Obecny piłkarz adaptuje się do nowoczesnego futbolu.

W nowoczesnej piłce, od której trochę się dystansujesz, spore umiejętności ma dziś James Rodríguez, który na obecną chwilę jest najlepszym kolumbijskim piłkarzem, mimo to spada na niego sporo krytyki w Realu Madryt. Grałeś i wygrywałeś w Madrycie. Jak zanalizujesz to, co dzieje się z tym Kolumbijczykiem?
Coś takiego zachodzi w najważniejszych zespołach na świecie, powiedziawszy to, nie jest to coś łatwego. James od początku pozyskał serca madridistas z powodu swojego sposobu bycia i gry w piłkę. Przez kontuzje brakuje mu trwałości. Temat fizyczności również go trochę kosztował, jednak bez wątpienia James jest ważny dla Realu Madryt, dla pretensji zespołu do zdobywania tytułów, ponieważ tworzy różnicę. I jest też istotny dla reprezentacji Kolumbii. Mamy nadzieję, że zawsze będzie gotowy na sto procent.

Ty też przeżywałeś trudne chwile w Realu Madryt przed tym, jak poświęciłeś się temu klubowi… Który moment był dla ciebie najtrudniejszy?
Miałem dwa miesiące bez strzelenia bramki, a dla snajpera jest to bardzo trudne. Dlatego zawsze mówię, że piłkarz powinien być zdolny do dania z siebie tego, co najlepsze, ale tak, aby to, co z siebie daje, przychodziło w naturalny sposób. Jeśli ktoś wpada w obsesję, nagle wszystko przestaje funkcjonować. Trzeba maksymalnie oddać się temu, aby sprawy wychodziły dobrze. Poprawiać się.

Granie w Realu Madryt tworzy sporo presji?
Tak, tak jest, bo bycie drugim w Realu Madryt jest porażką. To wielkie wyzwanie, które tworzy sporą odpowiedzialność. Kiedy przychodzi się do Realu, zaczyna się rozumieć, jak ważne jest granie tutaj. Zawsze trzeba pracować na full, dawać z siebie maksimum, sporo pracować, żeby się utrzymać.

Jak przetrwać w tak wymagającym środowisku?
To piłkarze, którzy w pewien sposób są przygotowani na presję. Do Realu Madryt nie trafia się z przypadku, przychodzi się tam z powodu walorów, które pozwalają tam być. Zawodnik jest przygotowany nie tylko na wypłaty, ale także na zewnętrzną presję, stres. Oni są do tego przygotowani.

Jaki jest najlepszy kolumbijski piłkarz, którego widziałeś?
Pibe (Carlos Valderrama – przyp. red.) to najbardziej podziwiany gracz. Grałem z Ivánem Ramiro w Interze i był niesamowity. To środkowy, który skakał jak kangur, do tego bardzo szybki. Miałem także okazję grać z Fredym Rincónem w Realu Madryt, był gazelą, gościem o niesamowitym potencjale. Znam także Chicho Sernę i Óscara Córdobę. Myślę jednak, że tym, z którym identyfikuje się kolumbijską piłkę, jest Pibe.