Advertisement
Menu
/ elconfidencial.com

Dni Jamesa policzone?

Klub stracił cierpliwość do Kolumbijczyka<br />

27 lutego. Madridista trzęsąc się z zimna i nie ukrywając ogromnego bólu po porażce, który rozdrapywał mu duszę, pośpiesznie odjechał w stronę swojego domu. Chwilę wcześniej z poziomu murawy oglądał, jak Real Madryt po raz kolejny nie jest w stanie przeciwstawić się drużynie Cholo Simeone. Madridismo nie jest w nastroju do żartów. Wydaje się, że Real Madryt stoi w miejscu, a jego gwiazdy nie są w stanie popchnąć go dalej. Na najwyższym świeczniku znajduje się James Rodríguez. Klub stracił cierpliwość i zadecydował przejść od słów do czynów. Przyszłość Kolumbijczyka, który w meczu z Romą strzelił gola, notując przy tym jednak dyskretny występ, rysuje się w czarnych barwach.

1 marca. Jorge Mendes, człowiek posiadający w ręku najlepszą talię kart piłkarzy, znajduje się właśnie na madryckim T-4, czekając na lot do Londynu, gdzie oczekuje go, między innymi, José Mourinho. Portugalskiemu magnatowi zaczyna dzwonić telefon. Po drugiej stronie José Ángel Sánchez, dyrektor generalny Realu Madryt i prawa ręka Florentino Péreza. Początkowo José Ángel naciska na spotkanie twarzą w twarz w biurach Bernabéu, sprawa nie cierpi bowiem zwłoki. Mendes jednak przekonuje go, że nie jest w stanie nagiąć swojego wybitnie napiętego kalendarza i kontynuują przez telefon rozmowę długą i intensywną. Ton przedstawiciela Królewskich jest poważny. Jedyne imię, jakie pojawia się w tej konwersacji – James Rodríguez. Jedyny temat – brak dyscypliny.

Dyrektor generalny Realu Madryt, który od kilku miesięcy odpowiada za kontakt z Mendesem (relacje Portugalczyka z Florentino Pérezem uległy poważnemu pogorszeniu po fiasku w sprawie De Gei), ze wszelkimi szczegółami sprawozdaje agentowi ostatni wybryk Kolumbijczyka. Po fatalnym występie w derbi madrileńo, James postanowił spędzić wieczór w izolacji. Sęk w tym, że na jej miejsce wybrał jedną z najbardziej znanych dyskotek w mieście i nie wyszedł z niej przed upływem trzeciej w nocy. Porażkę swojej drużyny celebrował więc w dość osobliwy sposób. Przytłoczony tą informacją Jorge Mendes dał klubowi zielone światło dla „Operacji James”. Dowiedział się, że klub otworzył akta Kolumbijczyka i ten będzie musiał przyjąć wszelkie tego konsekwencje. Na razie nałożono na niego grzywnę, której kwota nie ujrzała światła dziennego, lecz spekuluje się, że była wyjątkowo wysoka. I choć nie został odsunięty od drużyny, to nie zagrał ani jednej minuty w meczu przeciwko Celcie Vigo.

W wyjątkową jak na jego standardy złość wpadł również Zidane, poinformowany o kolejnym przejawie niesubordynacji Jamesa – piłkarza, który posiadając przecież tak ogromny potencjał, notuje niewyobrażalny wręcz spadek formy w drugiej części sezonu. Po porażce z Atlético Francuz, grający również o swój własny prestiż i świadomy tego, że znajduje się w kluczowym dla swojej trenerskiej kariery momencie, zebrał swój sztab i dał do zrozumienia, że nastawienie pewnych zawodników na boisku jest znacznie mniejsze, niż można by było od nich wymagać. James nie powinien brać tego do siebie, w końcu wystrojony i w towarzystwie kilku przyjaciół udawał się w stronę modnej dyskoteki, by oddać się w końcu zasłużonej chwili odpoczynku…

Kolumbijczyk znajduje się teraz w oku cyklonu. Jego trener, gdy tylko dowiedział się o przejawie braku dyscypliny, zanotował to skrupulatnie w swoim notesie. Zidane zawsze stawał murem za Jamesem, teraz jednak nie zadrży mu ręka, kiedy będzie zmuszony wykonać radykalny krok. Jeden z asystentów Francuza mówi, że Zizou będzie sprawiedliwy wobec swoich piłkarzy i nieubłagany dla tych, którzy naruszają harmonię w zespole. Po drugiej stronie całej tej sprawy znajdują się Casemiro i Lucas Vázquez, którzy dostarczyli drużynie nowe powietrze. Nawet sam Cristiano Ronaldo, który doświadcza ostatnio gniewu własnych kibiców, zamknął jeszcze niedawno toczącą się wokół niego debatę robiąc to, co potrafi najlepiej – strzelając bramki. Dni Jamesa są policzone i świadomy takiej oceny sytuacji jest już Jorge Mendes. Wiele kilometrów będzie musiał przebiec i wiele przelać potu Kolumbijczyk, by sprawy uległy odwróceniu. A piasek w klepsydrze przesypuje się coraz szybciej...

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!