Marcelo: Futbol pomaga uciec od rzeczywistości
Brazylijczyk o dzieciństwie, rodzinie i piłkarskich idolach
Marcelo udzielił wywiadu, który pojawił się wczoraj na Entrando em Campo – kanale na YouTube prowadzonym przez dwie Brazylijki. W rozmowie z jedną z nich odpowiadał o swoim życiu i karierze piłkarskiej. Zdradził również, kto był jego idolem i z kim od zawsze chciał pokazać się na boisku.
Cześć, Marcelo. Dziękuję, że zgodziłeś się z nami porozmawiać. Urodziłeś się w Rio de Janeiro jako syn nauczycielki i strażaka. Jakie było twoje dzieciństwo? I jak piłka pojawiła się w twoim życiu?
Moje dzieciństwo było trudne. Myślę, że tak jak większości piłkarzy, bo futbol pomaga uciec od rzeczywistości. Próbowałem łączyć naukę z grą, grałem od zawsze. Wychowałem się w Botafogo, jest tam skwer, na którym spędzałem z piłką całe dnie. Przychodziłem o ósmej rano, a rodzice przyjaciół widząc mnie, pytali, czy poszedłem na wagary. Dzieciństwo miałem trudne, ale było fajnie. Rodzice i dziadkowie zawsze o mnie dbali. Bez rodziny nigdy nie dotarłbym tu, gdzie jestem. Mam dobre wspomnienia z okresu młodości.
Wyobrażałeś sobie kiedyś, że twoje życie będzie tak wyglądać?
Nie, nigdy. Jako dziecko nie ma się obowiązków. Nie miałem dzieci ani żony, myślałem tylko o grze w piłkę. Dopiero później, gdy zakłada się rodzinę, przestaje się myśleć o sobie i zaczyna dbać o innych. Jestem tutaj dzięki moim dziadkom, rodzicom, żonie, dzieciom… Według mnie najtrudniejsze nie jest dotarcie na pewien poziom, ale utrzymanie go.
Chciałbyś, by twoi synowie podążyli twoimi śladami?
Mój sześcioletni syn już gra, jest bocznym obrońcą i bardzo lubię oglądać go w akcji, ale trochę się wtedy denerwuję. Jest jeszcze mały, trudno coś powiedzieć, ale jeżeli zdecyduje się zostać piłkarzem, będę mu pomagał z całych sił. Jeśli wybierze coś innego, będzie tak samo, nie ma sprawy.
Kiedy byłeś młody, rysowałeś na chodnikach podobizny piłkarzy. Jak się czujesz, widząc tam teraz własną twarz?
To zabawne, bo pamiętam, że podczas mistrzostw w 1994 roku na ulicy, na której często grałem, narysowałem podobizny Romario, Ronaldo i Branco. Niedawno przechodząc ulicami Rio, zauważyłem na ścianie siebie. Byłem w szoku, trochę się też zestresowałem, ale to było bardzo miłe uczucie.
Miałeś piłkarskiego idola, z którym chciałeś zagrać?
Marzyłem o grze z Roberto Carlosem i Ronaldinho, co mi się udało. Kiedy pierwszy raz spotkałem się z Ronaldinho, miałem 18 lat. Z Roberto Carlosem zagrałem rok później, więc bardzo szybko. Przeniosłem się do Madrytu z Fluminense, w reprezentacji zagrałem z Ronaldinho, w klubie z Roberto Carlosem… To było niesamowite.
Jak się czułeś, podpisując kontrakt z Realem? Byłeś wtedy bardzo młody i wchodziłeś w zupełnie nowy świat.
Tak. Do profesjonalnej piłki wchodziłem we Fluminense, ale nie miałem pojęcia, jak wielki jest Real Madryt. Oglądałem go tylko w telewizji. Kiedy tu przyjechałem, gdy dowiedziałem się o zainteresowaniu Realu, oszalałem. Kiedy podpisałem kontrakt… wow, było fantastycznie.
Jak się gra z Cristiano Ronaldo? To poważny gość czy lubi czasem pożartować?
Jest zabawny na swój sposób. To fantastyczny człowiek. Żartuje, wygłupia się… jak normalny piłkarz. Oczywiście ma pewien wizerunek, musi dbać także o sprawy pozaboiskowe, kwestie sponsorskie i tym podobne, ale mówię jako jego wieloletni przyjaciel, który zna go nie tylko z murawy. Jest świetny, skromny, pomaga innym, żartuje… Jest wspaniały.
A jak twoje stosunki z Neymarem? Gracie w barwach odwiecznych rywali, ale jak jest między wami?
To trochę zabawne, bo chociaż gramy w klubach, które bardzo ze sobą rywalizują, rozmawiamy ze sobą co tydzień. Bardzo się lubimy. W czasie gry żartujemy, rozmawiamy, ale później wymieniamy wiadomości na różne tematy, nie mówimy o piłce. Ten temat wraca tylko wtedy, gdy zbliża się mecz.
Co powiesz o Zidanie jako trenerze?
To młody trener, który zdobywa doświadczenie, ale już w tak krótkim czasie pokazał, że jest zwycięzcą, że słucha piłkarzy, a oni słuchają jego. Dopiero zaczynamy współpracę, przed nami koniec sezonu i walka o trofea. Dobrze sobie radzi. Według mnie. [śmiech]
Na boisku i poza nim jesteś rozpoznawalny głownie dzięki ogromnej radości…
Teraz nie, teraz się stresuję. [śmiech]
Niemożliwe.
Uczę się tego, by wychodzić ze swojej skorupy i trochę odpuszczać.
Twój styl, włosy, tatuaże… Dużo ich masz?
Nie wiem. Przechodzą z ręki przez ramię, brzuch, plecy, nogi… Nie wiem.
A który był pierwszy?
Ten dla mojej żony, Clarice.
A który jest twoim ulubionym?
Nie mam ulubionego. Mam po jednym dla dziadka, taty i syna…
A ta twoja radość na murawie? Ktoś cię zainspirował, pokazał dryblowanie i cieszenie się z gry?
Często oglądałem Ronaldinho, który zawsze się uśmiechał. Myślę, że pokazywał radość, która dla Brazylijczyków jest bardzo naturalna. To nie było wymuszone. Uśmiechał się, gdy szło dobrze, ale także wtedy, gdy coś się nie udawało. Też staram się taki być i do wszystkiego podchodzić z uśmiechem. Nie chodzi o zabawę, bo czasem trzeba grać na poważnie. Chodzi o radość.
Przejdźmy do „szybkiej gry”. Ja coś mówię, a ty odpowiadasz pierwszym skojarzeniem, które będziesz miał. Inspiracja?
Dziadek.
Piłkarski idol?
Roberto Carlos.
Rio czy Madryt?
Rio.
Paella czy churrasco?
Churrasco. To było szybkie. [śmiech]
To wszystko na dziś. Bardzo dziękuję, było bardzo miło. Jesteś fantastyczny.
[śmiech] Trochę się stresowałem!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze