Najgorszy rywal na trudny czas

MARCA stwierdza, że Real Madryt wraca na Bernabéu, co jest dla niego złapaniem oddechu. W erze Zidane'a w czterech spotkaniach u siebie zespół zdobył komplet 12 oczek i strzelił aż 20 goli. W sobotę nadejdzie jednak dużo poważniejszy sprawdzian. Derby z Atlético to zawsze niepewne spotkanie, tym bardziej w ostatnich latach w meczach u siebie. Dziennik zauważa, że z ostatnich sześciu takich starć Królewscy wygrali tylko dwa – to w poprzednim sezonie w Lidze Mistrzów, gdzie awansowali dalej dzięki bramce Chicharito oraz w lutym 2014 roku w Pucharze Króla. W pozostałych czterech Rojiblancos triumfowali dwa razy i padły dwa remisy.

Gazeta stwierdza, że wszystko, co złe dla Realu w derbach, zaczęło się 17 maja 2013 roku, kiedy Atlético wygrało mecz z Królewskimi po prawie 15 lat i do tego zdobyło Puchar Króla. Pomimo świetnych okazji Los Blancos ostatecznie ponieśli klęskę przez bramkę Mirandy w dogrywce. Atleti nie wiedziało wtedy jeszcze, że tym meczem otwiera nową erę w rywalizacji z odwiecznym rywalem. Przez te prawie trzy lata bilans 15 spotkań kształtuje się w następujący sposób: 6 wygranych Atlético, 5 remisów, 4 wygrane Realu.

Rojiblancos mogą mieć jedynie kompleks Ligi Mistrzów. Najpierw w 2014 roku przegrali finale w Lizbonie, chociaż do doliczonego czasu gry wchodzili z prowadzeniem. Z kolei w poprzednim sezonie wspomniana bramka Chicharito pozwoliła Królewskim wygrać ćwierćfinał. Mimo wszystko podopieczni Simeone też zadawali bolesne ciosy. Tak było między innymi rok temu na Calderón, gdzie Real poległ 0:4. Od tego momentu dla Ancelottiego nic już w Realu nie było takie samo. Tym razem znowu ktoś może zaszkodzić rywalowi, bo Real potknął się w Maladze i stracił dystans do Barcelony, a Atlético ma problem ze strzelaniem goli, który prawdopodobnie kosztował je ligę, a dodatkowo przysporzył kłopotów w Lidze Mistrzów. Zwycięzca się podniesie, przegrany pogrąży się w problemach.