Marcelo to bardziej napastnik niż obrońca
<i>MARCA</i> o taktycznym problemie Realu
Piłkarscy puryści marszczą brwi. Dla nich obrońca przede wszystkim musi za swój podstawowy cel obierać obronę. Na tej podstawie, jeśli tylko wypełnia założenia i nie szkodzi drużynie, może oddawać się innym aspektom gry.
W przypadku Marcelo wracamy do starej polemiki. W ostatnich meczach, a szczególnie od czasu przyjścia Zidane'a, jego wpływ na grę w ataku jest wyjątkowy. Brazylijczyk spędza tyle samo, a nawet więcej czasu na połowie rywala niż na swojej.
Benítez nie nadawał bocznym obrońcom takiej wagi. W 2016 roku Marcelo zrobił jednak tradycję z tego, co powinno być rozwiązaniem używanym od czasu do czasu. Większość trenerów zgadza się z teorią, która mówi, że boczni defensorzy powinni wchodzić do ataku z zaskoczenia, a nie przebywać w nim cały czas. Powinni wchodzić do akcji, a nie czekać w ofensywie. A to nie jest taki przypadek. Kiedy tylko drużyna ma problem z rozegraniem, piłka wędruje do Marcelo, który akcją indywidualną ma podciągnąć grę na połowę rywala.
Real Madryt coraz bardziej obciąża lewą flankę, a Brazylijczyk pojawia się na każdej drodze do bramki. Szybko wyskakuje na skrzydle i obiega Cristiano, wykorzystując przestrzeń, jaką zostawia po sobie Portugalczyk, kiedy schodzi do środka. Obrońca w pole karne wbiega niczym mediapunta i często ma okazje do strzału. Nietrudno też dostrzec go w czasie spotkania przy punkcie wykonywania rzutu karnego.
Krycie dla stoperów
Ten wkład ofensywny niesie za sobą jednak ryzyko, które obnażane jest praktycznie w każdym meczu w większym lub mniejszym stopniu. Wyraźnie widać, że rywale doskonale znają już tę sytuację, a ich trenerzy szukają sposobu, żeby wykorzystać przestrzeń za plecami Marcelo.
To naprawdę wiele metrów. Tak wiele, że chociaż Brazylijczyk ma dobre powroty, to praktycznie zawsze potrzebuje w swojej naturalnej strefie krycia i pomocy drugiego kolegi.
Obecnie w Realu Madryt krycia wyjść bocznych obrońców do ataku nie wykonują boczni środkowi pomocnicy (Modrić i Isco/Kovačić) jak w innych drużynach, ale stoperzy (Varane/Pepe i Ramos). Ich zejścia na boki prowokują z kolei wolne miejsce w ich naturalnych strefach. Te niedopasowania nie zostały jeszcze rozwiązane i często widać źle ustawionych zawodników w obronie, gdy drużyna znajduje się w fazie ataku.
Odpowiedzi rywali
Najlepiej prześledzić ostatnie spotkania, żeby dobrze zrozumieć tę sytuację. Rywale stosują różne odpowiedzi. Niektórzy wystawiają konkretnego gracza defensywy, żeby blokował Marcelo.
Istnieje jednak inne antidotum: wystawienie na tym boku bardzo szybkiego skrzydłowego, który czasami wróci za Brazylijczykiem, ale tak samo często zostanie w ataku, czekając na odbiór swoich kolegów i próbując wykorzystać wolną przestrzeń, którą ma przed sobą.
Sandoval, do poniedziałku trener Granady, postawił na Successa, prawdziwą błyskawicę, a Marcelo cierpiał bardziej niż kiedykolwiek. Nie nadążał być na obu połowach i spóźniał się z powrotami na swoją flankę.
Spalletti w meczu na Stadio Olimpico postawił mniej więcej na to samo. Wystawił na tym boku Salaha, gracza lewonożnego, najszybszego w kadrze Romy. Jako że przeładował też środek pola, to zagrał o wszystko. Jeśli Marcelo ma robić dużą krzywdę w ataku przez tworzenie przewag i ogrywanie Florenziego w akcjach dwóch na jednego, to my odwdzięczymy się Salahem, który będzie zostawać sam.
Realowi trochę zajęło zrozumienie tej strategii i po trzech bardzo groźnych sprintach Egipcjanina na lewą flankę zszedł Ramos. Hiszpan pozostawał tam i przy rozegraniu, i przy bronieniu. Wszystko, żeby zatrzymać lawinę ataków z tamtej strony. Kroos też był bardziej uważny na skrzydło niż zazwyczaj.
W ostatnim meczu Javi Gracia również stawiał na taki pomysł. Juanpi nie zawsze wracał za Marcelo, na którego czekał na prawej obronie Rosales. Kiedy gospodarze odzyskiwali piłkę, od razu szukali Juanpiego, żeby jak najlepiej wykorzystać brak Brazylijczyka.
Te prawdziwe sytuacje pokazują, że Zidane ciągle nie rozwiązał tej sprawy, a jego drużyna ciągle traci bramki także z tego powodu. Tymczasem Marcelo z każdym meczem coraz mocniej błyszczy w ataku. MARCA stwierdza, że dzisiaj to bardziej napastnik niż obrońca, bo drybluje, dośrodkowuje, strzela, pokazuje sztuczki, gra na klepkę czy zagrywa piętkami.
W defensywie nierównowaga jest jak najbardziej prawdziwa. W praktyce Real broni tylko dwoma stoperami. Carvajal na drugim boku może lepiej wyważa swoje wyjścia, ale też przez dużą część czasu przebywa na połowie rywala. Z kolei dwaj pomocnicy rozstawiają się, żeby móc pokryć całą szerokość boiska.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze